Temat: Czujesz się poszkodowany przez wysokie opłaty...
Michał Buchta:
Z zasady nie powinno się komentować wypowiedzi anonimowych trolli, ale jednak dałem się sprowokować.
1) "Inwestowanie 50% składki" to kłamstwo.
2) Rażąco niekorzystne jest odstępowanie od umowy, a nie umowa. Jeśli klient podpisuje wniosek z zamiarem zakończenia 10-letniego programu po 3 latach, to klient jest sam dla siebie niekorzystny.
3) Pan Marcin nie został obrabowany. Gdyby został okradziony, to z pewnością mógłby tenże rabunek zaskarżyć w prokuraturze i sprawa zostałaby podjęta. Pan Marcin najwyraźniej nie umie czytać, rozumieć lub być konsekwentnym.
4) Jeśli federacje konsumentów, UOKiK lub RPO nie zajęli się tą sprawą, to zapewne dlatego, że towarzystwa ubezpieczeń miałyby rację. Jeśli uważasz inaczej, zgłoś się do tych instytucji.
5) Apel na końcu uważam za nieuczciwą sugestię, że przedstawiciele TUnŻ okradają klientów.
Trolli niech pan szuka w swoje rodzinie, bo ja podpisałem się imieniem i nazwiskiem, a zdjęcia publikować nie mam ochoty.
Takim podejściem dał wystawił pan sobie niezłą laurkę i powinien się pan teraz wstydzić, ale to nie mój problem.
Inwestowanie 50% składki to nie jest żadne kłamstwo, bo na ubezpieczeniach z funduszem inwestycyjnym bardzo często jest tak, że alokacja składki w pierwszym roku wynosi 30%, albo i mniej. Później zaś kupowane są jednostki w funduszach, by część z nich natychmiast umorzyć z 5% stratą, która wynika z różnicy w cenie nabycia i zbycia. W dalszej kolejności pobierane są opłaty i część idąca na ubezpieczenie. W efekcie w ciągu dwóch pierwszych lat wartość polisy jest równa zero lub równa jest wartości dodatkowej, żeby ładnie wyglądało. W każdym razie w pierwszy roku na takich polisach inwestowane jest ok. 15% składki lub składek jednorocznych. W następnych latach jest trochę lepiej, ale to nieistotne. Mam nadzieję, iż nie muszę panu tłumaczyć, co znaczy termin alokacja.
Inaczej mówiąc, jak agent dostaję prowizję często ponad 50% składki pierwszorocznej klienta, a jego manager z 10%, to już wystarczy, nieprawdaż. Towarzystwo swoje też musi skroić. Nie twierdzę, że tak jest na wszystkich polisach, ale kłamstwa tu nie ma!
Problem polega na tym, że klient nie podpisuje umowy na 10 lat, a ja - poza ubezpieczeniem z gwarantowaną sumą (nie pamiętam nazwy) - takiego zapisu w żadnych OWU nie spotkałem. Na ogół umowa ma charakter bezterminowy, a na myśli ma teraz te, które rzekomo mają być inwestycyjne, często z funduszami zewnętrznymi. A tak na marginesie słowo "program" jest bardzo nie na miejscu. Skoro umowa ma charakter bezterminowy, to klient może odstąpić w dowolnym momencie. Nawet jak umowa zostaje podpisana na 10 lat, to nie znaczy, że klient nie może z niej zrezygnować. Może i wtedy nie dziwią mnie konsekwencje, ale zabieranie mu 100%, 90%, 80&, 70%... a takie zapisy ma Aegon uważam za złodziejstwo i to w najgorszym wykonaniu. Bo powiem panu, że jak pospolity złodziejaszek chce kogoś okraść, to stara się to zrobić tak, by ofiara tego nie zauważyła. Wy natomiast okradacie ludzi w żywe oczy i jeszcze usiłujecie wmówić nam, że my jesteśmy analfabetami. Niech się pan opanuje, bo na tym chamskim świecie może to i jest tolerowane przez panu podobnych, ale Bóg tego panu już nie wybaczy. Niech pan da na lokatę 10 letnią 100 000 i zerwie umowę po 2 latach. Straci pan odsetki, ale nikt panu ciemnoty wciskać nie będzie, że pan czytać nie umie i nikt panu 80 000 tysięcy (słownie osiemdziesięciu tysięcy nie zabierze). Ubezpieczalnie nie zabierają tego, co wypracowały dla klienta (jak ban odsetek) tylko bezczelnie wyciągają chciwe łapska po czyjeś pieniądze.
Pan Marcin może zaskarżyć i pewnie to zrobi. Szanse ma marne, bo finansowe lobby jest bardzo mocne i szanse pojedynczej jednostki w starciu z tak potężną machiną finansowo-prawną są znikome. Jest to jednocześnie moje odpowiedź na 4 zarzut. Mam jednak nadzieję, że doczekam kiedyś czasów, gdy niektóre zapisy obecnie uznawane "za normalne" zostaną uznane za klauzule niedozwolone.
A swoją drogą to całkiem dobra rada, b niektóre zapisy zgłosić do RPO i odpowiednich instytucji, choć ja akurat poszkodowany nie jestem.
Odnośnie zarzutu nr 5. To nie przedstawiciele TUnŻ okradają klientów. Byłem kiedyś na szkoleniu w Generali dla agentów i prowadząca nawet nie wiedziała co to jest alokacja, a o wartości pieniądza w czasie pojęcia zielonego nie miała. Twierdziła, ze polisy się opłaca... Była bliska prawdy, bo faktycznie polisy się opłaca latami, jak ktoś nie wie, że jak w pierwszy roku inwestowane jest 20% składki, to trzeba lat kilku by pojawił się jakikolwiek zysk. Niech pan jednak nie zgania wszystkiego na agentów. To nie ich wina, że proponuje im się takie a nie inne warunki. To nie agenci okradają klientów. Robią to towarzystwa pisząc takie umowy, które są korzystne tylko i wyłącznie dla niech samych. Za wszystko zapłaci klient, w dalszej kolejności agent. Towarzystwo ma zysk zawsze, bo jak klient niesubordynowany lub "analfabeta" to przeca sam sobie winien. Żal mi pana, że czuje się pan z tym dobrze. Mówię poważnie!