Wypowiedzi
-
No penie, że tak, w końcu nie taki diabeł straszny, jak tu niektórzy opisują. Nie ma rzeczy nie do nauczenia. Jednak to całe bhp zawsze jakoś inaczej jest traktowane, na studiach np. doktor podsumował ten dział w ten sposób, że wolałby się realnymi rzeczami zajmować a nie wchodzić między bajki, jakimi są przepisy bhp.
Ja osobiście jestem ruchowcem, więc dla mnie póki co bhp to jest odrębna dziedzina, a że powinna ona współgrać z całością, to jest oczywiste. Chodziło mi o to, że "ruchowcy nie drążą tematów bhp i nie suszą tym głowy szkolącemu, bo się na tym nie znają, męczą raczej wykładowcę ruchowego, choć nigdy nie wiadomo na kogo można trafić. Mówiąc w przenośni mistrza,
miałam na myśli naszych zakładowych bhpowców, bo robią to co robią prawdziwie
po mistrzowsku i widać, że są już mistrzami w swojej profesji. Uczyć się od takich
to skarbnica wiedzy ale i duże wyzwanie, z czego zdaję sobie sprawę. Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.04.15 o godzinie 15:49 -
Tak, zgadzam się z Tobą, że nawet rok to za mało aby szkolić. Oczywiście, pewnie miałabym niemałe obawy, gdyby nawet jakimś cudem po roku udało mi się dostąpić tego zaszczytu. Ja w swej dotychczasowej ocenie kieruję się własnymi doświadczeniami jakie mam odbywając takie szkolenia jako wieloletni ich uczestnik.
Z moich obserwacji wynika, że BHP jest to tak odrębna dziedzina, jeśli chodzi o sferę merytoryczną, że to raczej słuchacze szkoleń obawiają się zadawania pytań ze strony prowadzącego, gdyż okresowość ich odbywania
jest na tyle rzadka, iż nabyta wiedza po upływie powiedzmy pięciu lat, wydaje się jakimś novum, nawet w zakresie podstawowych zagadnień i stąd pewnie ta powściągliwość. Już np. na szkoleniach branżowych, których cykliczność przypada raz na kwartał i które to oscylują w zagadnieniach ściśle stanowiskowych, takie pytania oczywiście padają często i praktyka i to co najmniej kilkuletnia jest nieodzownym elementem wymaganym aby temu sprostać. Myślę, że połowa sukcesu, to dobrze znać przepisy, ich interpretacje, być na bieżąco z orzecznictwem.
Gdy z tym kapitałem trafi się jeszcze na mistrza swego fachu, to po roku i uczeń może być zadowolony. Jedno jest pewne - jest to profesja dla ambitnych, lubiących wyzwania. Jakieś ryzyko zawsze istnieje ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Dzięki za mądre rady. Na razie zaczęłam studia, zobaczymy co z tego wyjdzie. Może to będzie tylko piękna przygoda, a może coś więcej. Lubię ta niepewność. Pozdrawiam i liczę na dalsze szczere konwersacje. No i wesołych świąt, bo to dziś święta mamy, mimo że za oknem szron. -
Witam, czy ma ktoś pomysł, jak można rozwiązać problem rocznego stażu zatrudnienia w służbie BHP, tak aby móc nabyć kompetencje do prowadzenia szkoleń, czy w ogóle możliwości rekrutacji w firmach zatrudniających bhpowców, a jednocześnie nie rezygnować z dotychczasowego zatrudnienia.
Dokładnie chodzi o to, że mam fajna pracę w systemie zmianowym, co daje mi duże możliwości dysponowania wolnym czasem, który chciałabym wykorzystać aby móc spróbować swoich sił w BHP. Niestety, w myśl nowego rozporządzenia o szkoleniu bhp z 2004r. dodano wymóg rocznego stażu, dla podjęcia takiej działalności. Nie kwestionuję tego bynajmniej, gdyż jest to w pewnym sensie zasadne, lecz dla osób, które dodatkowo miałyby zamiar poszukać coś na zlecenie w kwestii szkoleń czy innych usług bhp, ten jakby nie patrzeć tylko rok stażu, stanowi przeszkodę, gdyż wiązałby się z koniecznością rezygnacji z dotychczasowego zatrudnienia. Na mojej dotychczasowej pracy bardzo mi zależy, choć nie wykluczam "przejścia " do służby bhp, jednak chciałabym najpierw sprawdzić, czy dam radę, czy warto dokonać takiej zamiany i dlatego zależy mi na utrzymaniu obecnego etatu. Może byłaby możliwość odrobienia gdzieś na pół etatu tego stażu, tak aby nabyć w pełni uprawnienia, gdyż same studia podyplomowe w pełni tego już nie zapewniają. -
Punkty ode mnie za poczucie humoru, naprawdę jest super, dwie mądre rady i temat wyczerpany.
To najlepsze forum na jakie trafiłam. Ludzie niepotrzebnie wydają na psychologów.
Pozdrawiam zacnych bhpowców. -
Dzięki za tak wyczerpującą odpowiedź. Dopiero co zalogowałam się na tym forum
i nieco przeraziłam się klimatami panującymi na rynku bhp. Ja pracuję w dużej firmie,
nie mającej nic wspólnego z taką presją na zdobycie klienta. Może rzeczywiście jest
inaczej a może zbyt idealizuję ten zawód. Przemyślę jeszcze tą podyplomówkę. -
Właśnie mam na dniach podpisać umowę na studiach podyplomowych
i ostatnie chwile mam na zastanowienie się, czy to ma sens. Sądząc po przeczytanych komentarzach nasuwa się jeden wniosek, będę niemalże dyskryminowana wśród ludzi z branży, pomimo, iż również posiadam wykształcenie wyższe i akurat prawoznawstwo czy wykładnia prawa nie są mi obce, gdyż jestem po pięciu latach administracji a kierunek bhp podoba mi się właśnie głównie dlatego, że oscyluje wokół prawa i to najbardziej prawa pracy, mój ulubiony dział.
Nie mam praktyki w tej materii, bo prawie 22 lata prowadzę ruch pociągów, lecz każda jednostka ma własne przepisy branżowe, które z takim stażem wypadałoby znać. Wydaje mi się, że po solidnej podbudowie z prawa na magisterce, podyplomowe studia z bhp byłyby tylko uzupełnieniem kwestii prawnej w dziedzinie przepisów dotyczących bezpieczeństwa i prawa pracy a doświadczenie w zatrudnieniu w branży, w której chciałoby się "pretendować" do bycia bhpowcem, może być atutem i nikogo nie przekreśla, tylko dlatego, że nie ma tytułu inżyniera z bhp. Wszystkie przedmioty kierunkowe ze studiów inżynierskich znajdują się na liście podyplomowych ( z pominięciem 10 ogólnych, które są na magisterskich oraz 6 przedmiotów typowo ścisłych jak grafika inż., chemia, matematyka, technologie maszyn itp.) Rozumiem, że dla szanującego się inżyniera mają one istotne znaczenie ale podyplomówka nie czyni z nikogo inżyniera, więc logiczne, że nie można stawiać takich wymagań.
Boję się nawet pomyśleć jak ten brak matematyki, czy chemii może mnie wykluczyć z zawodu, który wydaje mi się interesujący, ponieważ tak ściśle połączalny jest z prawem a nie czarujmy się, same przepisy bhp nie są jakimś bastionem nie do zdobycia, oczywiście w danej branży, więc proszę mi wyjaśnić na czym polega ta wyjątkowość bhpowca jako specjalisty jedynego w swoim rodzaju osnuta legendą profesjonalizmu.
Z góry przepraszam za sarkazm ale chcę tylko poprzez to rzucić wyzwanie i sprowokować do szczerej odpowiedzi, która być może w porę uświadomi mi, iż mogę popełnić rok życia, a w zamian być tylko imitacją fachowca. Może się mylę, co wynika z braku
doświadczenia w tym zawodzie, może Macie rację i jest to faktycznie zawód trudny do pojęcia umysłem humanisty, nawet z wiedzą
prawniczą i nie warto ryzykować by podyplomówką rościć sobie do niego prawo?Ten post został edytowany przez Autora dnia 17.03.15 o godzinie 09:40