Byłam sprzedawcą kiedy spółka była jeszcze Norweska, a później sprzedana Kanadzie. Za czasów Norwegów nic nie mogę zarzucić. Jak na stację paliw warunki były na prawdę w porządku na tle konkurencji. Nowe władze wprowadziły nowe zasady w tym zredukowały zatrudnienie do totalnego minimum. Jasne warunki, pozytywna atmosfera chyba, że sami ludzie zrobią sobie inaczej, elastyczny grafik, wynagrodzenie zawsze w terminie zgodne z umową. Praca w trybie zmianowym.