Dominika Cieśla-Szymańska

rzemiosło artystyczne, praca u podstaw

Wypowiedzi

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie napisz o mistrzu
    16.06.2011, 09:35

    Wklejam zaproszenie do nadsyłania tekstów do kolejnego tematycznego numeru „Przekładańca” Mistrzowie przekładu

    U nich terminujemy. Czytamy, podziwiamy, naśladujemy. Im zawdzięczamy naszą własną pasję. W uważnej lekturze tłumaczeń ich autorstwa dostrzegamy wybory genialne; zauważamy też rozwiązania, które sami wreszcie odważylibyśmy się zakwestionować.
    Wielcy tłumacze – inspirujący i kontrowersyjni. Ci, co zostawiają piętno swojej oryginalności na tekście i ci, co tak pięknie chowają się za tekstem.

    Zapraszamy do nadsyłania propozycji artykułów poświęconych sylwetkom tłumaczy. Interesują nas między innymi:1/ wnikliwe opisy wybitnych tłumaczy i ich wybranych dzieł;2/ analizy warsztatu mistrza; 3/ drogi, na których tłumacze poszukują/znajdują swoich mistrzów; 2/ odpowiedzi na pytanie, czego tłumacze uczą się od nich; 3/ jak tłumacze czytają innych tłumaczy, a także – w ujęciu bardziej konfrontacyjnym – 4/ „polemika z mistrzem”, w tym np. postawa tłumaczy wobec kanonu. Czekamy zarówno na artykuły osobiste (wspomnieniowe), jak i akademickie (przeglądowe, biograficzne, historiozoficzne, krytyczno-literackie).

    Termin nadsyłania artykułów 30 grudnia 2011.
    (planowany termin ukazania się zeszytu: druga połowa 2012 r.)

    Zespół redakcyjny
    przekladaniec@uj.edu.pl
    http://przekladaniec.org.pl

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Tłumaczenia Angielskie w temacie Literackie wyzwanie
    15.06.2011, 10:23

    Dominika C.:
    Monika OLASEK:
    To może jakoś tak:
    W zależności od prędkości, z jaką obraca się koło rowerowe, obserwatorowi wydaje się, że koło ma mało lub dużo szprych.

    To ja proponuję:

    Zależnie od prędkości... etc - wtedy nie ma tego nieszczęsnego rymu.

    A jeśli chcemy się pozbyć tego "ma ma" i uniknąć powtarzania słowa koło, to można zrobić:

    Zależnie od prędkości, z jaką obraca się koło rowerowe, obserwatorowi wydaje się, że ma ono kilka lub wiele szprych.

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Tłumaczenia Angielskie w temacie Literackie wyzwanie
    15.06.2011, 10:20

    Monika OLASEK:
    To może jakoś tak:
    W zależności od prędkości, z jaką obraca się koło rowerowe, obserwatorowi wydaje się, że koło ma mało lub dużo szprych.

    To ja proponuję:

    Zależnie od prędkości... etc - wtedy nie ma tego nieszczęsnego rymu.

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Studia podyplomowe PRZEKŁAD LITERACKI
    14.06.2011, 15:46

    Jeszcze małe uzupełnienie od zarządu STL: studia trwają dwa semestry, grupy są maksymalnie 15-osobowe, czesne za rok wynosi 2950 zł.
    Uwaga: członkowie STL mają 10% zniżki.

    Żeby wstąpić do STL, niekoniecznie trzeba mieć duży dorobek, można zostać tzw. członkiem kandydatem. Żeby zostać członkiem zwyczajnym, trzeba mieć co najmniej dwie wartościowe publikacje. Więcej na ten temat na stronie http://stl.org.pl i w rozdziale III statutu.Dominika C. edytował(a) ten post dnia 15.07.11 o godzinie 14:39

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie skąd się biorą złe przekłady
    14.06.2011, 10:18

    Kolejny redaktor ciężko sfrustrowany efektami cóż, naszej pracy. I trudno mu się dziwić:

    http://forum.gazeta.pl/forum/w,11943,126054297,,jestem...

    Zastanawiam się, kto jest najbardziej za to odpowiedzialny: system edukacji? wolny rynek? niekompetentni tłumacze czy nieprofesjonalni wydawcy? Wszyscy na raz? Sytuacja naprawdę jest fatalna: oczywiście nie ma statystyk, ale można założyć, że na 3000 przekładów literackich, które ukazują się rocznie w Polsce, większość to przekłady mniej lub bardziej niedobre. Albo wręcz tragicznie złe.

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Przekład literacki w warunkach wolnego rynku
    9.06.2011, 12:20

    Dlatego już nic nie

    rozumiem :) - na jakiej podstawie wydawnictwa wybierają tłumaczy, skoro nie chodzi o połączenie jakości pracy i akceptowalnej stawki?

    Na żadnej. Czasem jest to zupełnie przypadkowa łapanka: byleby tłumacz był szybki, tani, pod ręką i nie podskakiwał. A jeśli spaprze przekład, jest jeszcze redaktor zewnętrzny, który swoją ciężką i kiepsko płatną pracą uratuje tyłek redaktorowi prowadzącemu. Oczywiście nie zawsze to tak wygląda, ale coraz częściej, również w dużych, renomowanych wydawnictwach. Bardzo byłoby dobrze, gdyby redaktorzy byli bardziej asertywni i po prostu nie przyjmowali do pracy złych przekładów. Ale wtedy redaktor robi się "trudny" i kłopotliwy, wydawca ma problem, musi obciąć honorarium tłumaczowi, dopisać aneks do umowy, albo w ogóle odrzucić przekład i zlecić jeszcze raz, a to czas i koszty, komu by się chciało. Tak to mniej więcej działa.

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Przekład literacki w warunkach wolnego rynku
    9.06.2011, 12:06

    Jakub Jedlinski:
    W umowach jest, ale zdarzyło się już 4-5 razy,że na "korektę nie było czasu, a wszystko jest w porządku", po fakcie to mogę dużo.

    Jakubie, absolutnie się na to nie zgadzaj. W umowie powinien być określony termin na wykonanie korekty autorskiej (typu 14 dni, albo tyle dni roboczych, ile arkuszy ma książka), i to trzeba bezwzględnie egzekwować. Proponuję od razu przy złożeniu tekstu zapytać, kiedy dostaniesz redakcję po akceptacji, i bardzo stanowczo się o to upominać. A jeśli są problemy, dać do zrozumienia, że to jest łamanie prawa autorskiego (ten kawałek osobistych prawach autorskich i nienaruszalności utworu dotyczy właśnie tego) i że możesz nie zgodzić się na publikację, jeśli nie pozwolą ci wykonać korekty autorskiej. To naprawdę nie jest żadna fanaberia: Ty jesteś autorem przekładu, Ty się pod nim podpisujesz, i Ty musisz mieć kontrolę nad tym, co się dzieje w tekście, zwłaszcza jeśli jest to tekst naukowy/popularnonaukowy. Bo błędy merytoryczne skompromitują przede wszystkim Ciebie. Sama miałam taką sytuację przy książce popularnonaukowej - gdybym nie obejrzała niefrasobliwej, a momentami idiotycznej redakcji, książka poszłaby do druku z takimi wygenerowanymi przez redaktora bzdurami, że włosy dęba stają.Dominika C. edytował(a) ten post dnia 09.06.11 o godzinie 12:21

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Praca w mediach w temacie praca w wydawnictwie-płace

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Praca w mediach

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Przekład literacki w warunkach wolnego rynku
    7.06.2011, 19:58

    ale wymagania rosną i wydawnictwa chcą tekst doskonały.

    Wierz mi, jako redaktor mogę Cię zapewnić, że w większości przypadków jakość już dawno nie jest tu najważniejsza i jest bardzo słabo kontrolowana. Doprowadzenie tekstu do ładu spada coraz częściej właśnie na redaktora. Szczerze mówiąc, ostatnio zastanawiam się nad rezygnacją z redagowania przekładów, bo jest to kompletnie nieopłacalne: za stawkę równą 1/5 stawki tłumacza (bo mniej więcej tyle dostaje redaktor) w zasadzie tłumaczę na nowo kolejne fatalne teksty. To jest właśnie orka na ugorze: nic się nie zmienia na lepsze, kolejni niedoświadczeni/niefrasobliwi/bezczelni tłumacze oddają kolejne marne produkcje pełne mniej więcej tych samych błędów.

    Z drugiej strony rzeczywiście: tłumacz musi mieć nie tylko talent literacki, ale być redaktorem, konsultantem, a najlepiej, jakby jeszcze zrobił indeks, a wszystko szybko, sprawnie i najlepiej za darmo.Dominika C. edytował(a) ten post dnia 07.06.11 o godzinie 19:58

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Przekład literacki w warunkach wolnego rynku
    7.06.2011, 10:01

    Fakt, artykuł wartościowy jako rys historyczny i ogólny ogląd sytuacji, ale sieje defetyzm :)
    Nie zgadzam się z tą "bezsilnością" i "bezradnością". W kontaktach (a zwłaszcza konfliktach) z wydawcą mamy cały arsenał środków: znajomość prawa autorskiego i kodeksu cywilnego, negocjacje, coraz bardziej dostępne usługi prawne, instrumenty takie jak uproszczony tryb nakazowy do odzyskiwania prostych zaległości finansowych (to wbrew autorowi prawie nic nie kosztuje, koszt postępowania ponosi dłużnik) oraz od 2010 roku możliwość wpisywania firm do rejestru dłużników również przez osoby fizyczne.
    Dobre (ale tylko pod pewnymi względami) czasy się skończyły - trzeba się z tym pogodzić i nauczyć się funkcjonować w rzeczywistości takiej, jaka jest :)

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie co się składa na cenę książki?
    7.06.2011, 09:55

    Polecam artykuł z Wyborczej:

    http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,9689459,Co_sie_skl...

    Szkoda tylko, że te 50% dla dystrybutora autor traktuje najwyraźniej jak coś oczywistego, i nic nie wspomina np. o bezwładności instytucji branżowych takich jak PIK czy PTWK, które w żaden sposób nie wspierają wydawców wobec dystrybutorów i monopolistów takich jak Empik, który narzuca twarde warunki.
    Wniosek z tego, że należy popierać rozwój e-booków, odpadnie koszt magazynowania i wożenia papieru i wszyscy na tym zyskamy. Co sądzicie?

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Przekład literacki w warunkach wolnego rynku
    1.06.2011, 21:55

    Bardzo polecam wszystkim lekturę artykułu Krzysztofa Fordońskiego "Przekład literacki w warunkach wolnego rynku. Spojrzenie nieobiektywne, prowokacyjne i stronnicze". Artykuł co prawda z 2000 roku, ale wiele obserwacji niestety nadal aktualnych.

    http://uw.academia.edu/KrzysztofFordonski/Papers/33105...

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie odzyskiwanie należności
    20.05.2011, 10:07

    Polecam krzepiący wątek na forum "wydawnictwa i ich obyczaje"

    http://forum.gazeta.pl/forum/w,11943,125350443,,Bat_na...

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Tłumacze w temacie Ogłoszenia, szkolenia, konferencje itp.

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Tłumacze w temacie dla tłumaczy literackich - zebranie STL

    Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie klauzule zbójeckie
    19.05.2011, 23:53

    Generalnie podpisując umowę, należy zwracać uwagę nie tylko na stawkę, ale na wszystkie inne zapisy. I nie bać się pytać o to, co niejasne. Oraz negocjować :)Dominika Cieśla-Szymańska edytował(a) ten post dnia 20.05.11 o godzinie 09:35

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Tłumacze polecają - co sądzicie o tym pomyśle?
    19.05.2011, 23:50

    Jakub Jedlinski:
    O,świetny pomysł!

    Cieszę się bardzo, że pomysł się podoba - tak właśnie będzie działać nowa strona STL, kiedy już ją uruchomimy :))) Myślimy o tym od dawna. Każdy członek stowarzyszenia będzie mógł zaprezentować swój świeży (albo trochę starszy) przekład, którym chciałby się pochwalić, z notką od siebie, a nie od wydawcy.

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie klauzule zbójeckie
    19.05.2011, 23:43

    To ja może najpierw odkręcę to, co napisałam wcześniej, bo już jestem mądrzejsza :) Umowa z przeniesieniem praw jest owszem niekorzystna, bo definitywna, to znaczy sprzedajemy prawa i koniec (choć zdarza się dziwna forma hybrydowa z przeniesieniem praw na czas określony, po którym prawa wracają do nas). To tak jak sprzedać komuś rzeźbę - więcej jej nie zobaczymy.

    Lepsza jest umowa licencyjna, w której tylko zezwalamy na korzystanie z utworu przez określony czas, typu 5-7 lat, a prawa zostają przy nas. To jest podobne do udostępniania np. programu komputerowego. Wtedy mamy prawo być w nocie copyright na przekład. Licencja może też być na czas nieokreślony, ale to nie znaczy, że jest na zawsze - można ją rozwiązać z rocznym wypowiedzeniem.

    Co do terminu wypłaty: moim zdaniem termin typu miesiąc po przyjęciu tekstu jest ok, bo to jest konkretne - tłumacz przecież może się spóźnić, trudno więc sztywno określać datę. Po złożeniu wydawca ma określony czas na przyjęcie (typu 14-30 dni), a potem kolejne np. 30 dni na wypłatę - wszystko jest jasne. Nie zgadzałabym się za to na wypłatę po wydaniu, ponieważ możemy wtedy czekać np. dwa lata, jeśli książka się spóźni. Ewentualnie można się zgodzić z zastrzeżeniem, że po wydaniu, ale nie później niż do określonego terminu.

    Jedną z najczęstszych klauzul niezgodnych z prawem autorskim jest zapis o tym, że jeśli wydawca wypłacił zaliczkę poniżej 25%, a potem nie przyjął utworu z powodu usterek, to tłumacz musi tę zaliczkę zwrócić. To jest sprzeczne z art. 55.1 prawa autorskiego, zgodnie z którym zaliczka w takim przypadku zostaje przy nas. Tracimy ją za to, jeśli tekstu nie dostarczymy albo spóźnimy się skandalicznie.

    Inna niefajna klauzula to zapis o tym, że tłumacz upoważnia wydawcę do wykonywania w jego imieniu osobistych praw autorskich. To jest zgodne z prawem, praw osobistych nie można zbyć, ale można właśnie upoważnić wydawcę, tylko że wtedy nie mamy już nic do gadania w sprawie poprawek w tekście, brzmienia tytułu, a nawet podpisania tekstu naszym nazwiskiem. Absolutnie więc nie należy się na to zgadzać.

    Nie zgadzałabym się też na umowę typu niewielka zaliczka niezależna od objętości, bez honorarium podstawowego, a za to iluzoryczne tantiemy od sprzedaży - może się okazać, że zostaliśmy tylko z tą marną zaliczką w garści.

    Ech, długo by wyliczać :(

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Tłumacze polecają - co sądzicie o tym pomyśle?
    19.05.2011, 12:33

    I kolejna wiadomość: Notes ma około 800 prenumeratorów. To całkiem sporo.

  • Dominika Cieśla-Szymańska
    Wpis na grupie Stowarzyszenie Tłumaczy Literatury w temacie Tłumacze polecają - co sądzicie o tym pomyśle?
    19.05.2011, 10:34

    Wiadomość od redakcji Notesu Wydawniczego: honorarium za recenzję to... 50 zł. Cóż, jeśli ktoś a. ma za dużo czasu, b. albo pieniędzy, c. swoimi pomysłami nie zainteresował dotychczas żadnego wydawnictwa, a płonie w nim święty płomień literackiej misji, d. ma nieodpartą potrzebę pisania, której nie zaspokoi np. blog literacki - droga wolna. Ale biorąc pod uwagę, że za recenzje wewnętrzne tytułów obcych sami wydawcy (w każdym razie warszawscy) płacą w tej chwili co najmniej 200 zł brutto, trzeba być naprawdę idealistą.
    Albo ew. początkującym tłumaczem desperacko szukającym szansy na współpracę - jeśli Notes ma rzeczywiście licznych czytelników w branży, może i będzie to dobra forma autoreklamy, nie wiem.

    Poza tym jest inna kwestia: to mają być recenzje książek wydanych po 2000 roku. Mam wrażenie, że sito agentów, recenzentów, zaprzyjaźnionych z wydawnictwami tłumaczy i krytyków, oraz samych wydawców, którzy jeżdżą na targi, czytają katalogi, śledzą prasę - jest już w tej chwili dość gęste (ostra konkurencja!), żeby wyłapać to, co warte wyłapania, zwłaszcza w przypadku tzw. dużych języków. Ale może w przypadku literatur mniejszych takie dodatkowe wnikliwe spojrzenie pasjonata-idealisty ma sens.

    Trzeba tylko pamiętać, że tłumacz występuje tu nie tyle w roli krytyka literackiego, ile agenta - książki i samego siebie jako jej potencjalnego tłumacza, a zatem raczej nie będą to obiektywne recenzje. Tłumacz jako recenzent wewnętrzny stara się jednak być obiektywny, bo chce być wiarygodny dla wydawcy, z którym współpracuje.

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do