Wypowiedzi
-
Artur Bekisz:
Poczekaj, gdzie jest podany ten link? Bo w swoim ogłoszeniu dla nas nie podałeś ani linku ani nazwy firmy.
Nic nie trzeba sprzedwać i tego "nica" nie musze następnym sprzedawać jak zasugerowałeś. Usługę tę kupujemy dla siebie bo na tym prawnie opiera się działalność MLM. Napisałem że sa to narzędzia internetowe. A dodatkowo zaroumiałes że te prawie 400 zł rocznie płacisz jakiemuś dobrodziejowi nawet bez żadnej rejestracji.... Nie wiem skąd taki wniosek sroro jest podany link na stronę firmy.
Twoja propozycja dla mnie byłaby dobra gdybym miał potwierdzone informację, że rzeczywiscie mi zapłacisz.
A masz potwierdzoną informację, że tamta firma Ci zapłaci? :) Ze mną możesz przynajmniej podpisać umowę i to nawet nie tylko ze mną, ale i z moją spółką. Umowę zgodną z prawem polskim, pieniądze zostaną Ci wypłacone także oficjalnie zgodnie z prawem obowiązującym w naszym kraju. Jeżeli uznasz, że Cię oszukałem, to będziesz mógł dochodzić swoich praw przed polskim sądem.
Masz taka umowę podpisaną z tamtą firmą? Jezeli Ci nie wypłacą, to aby do Nowego Jorku 3 x w tygodniu do sądu nie będziesz musiał jeździć? ;) A jeżeli wypłacą to na jakiej podstawie? Możesz im wystawić FV, czy masz z nimi podpisana odpowiednią umowę (nie wiem czy tu umowa zlecenie, czy umowa o dzieło podejdzie. Bo inaczej zapukają do Ciebie smutni panowie z Skarbówki...
Faktycznie stary jeszcze nie jestem ale myślę że moje zdjęcie nie pomogłobu temu panu w poznaniu mnie, dlatego podałem kontakt do siebie dla zainteresowanych.
Artur, ale dla zainteresowanych czym? W biznesie można się interesować tylko konkretami a Ty nic w swoim ogłoszeniu nie wpisałeś poza typowym dla zaczynających w mlmie bleblabla "mam świetny biznes, nic nie trzeba robić tylko się zarabia". Nic nie wiemy o człowieku, nic nie wiemy o firmie, nic nie wiemy o biznesie. To wniosek z Twojego ogłoszenia z początku wątku. To czym tu być zainteresowanym? :)
ja nie mam wlasnej strony i nie jest to forum MLM dlatego pisałem językiem takim aby był zrozumiały dla ludzi nie majacych z MLM do czynienia
Jak widzisz po reakcjach, to język aż za bardzo zrozumiały :)
Pozdrawiam :) -
Artur Bekisz:
Artur, sądzę, że pomyślała Dorota tak od początku :) Najpierw mówisz, że nic nie trzeba sprzedawać ani kupowac, a zaraz potem piszesz, że za to "nic" płacisz 370 zł rocznie i jeszcze to "nic" musisz następnym sprzedać ;))) (co też usiłujesz tu uczynić)
Do Doroty: Nie robię sobie jaj. Nie wiem w którym momencie tak pomyślałaś
A dodatkowo rozumiem, z Twojej wypowiedzi, że te prawie 400 zł rocznie płacisz jakiemuś dobrodziejowi nawet bez żadnej rejestracji...
To proponuję Ci lepszy biznes: wpłać na moje konto tylko 200 zł rocznie. Będziesz miał za to subskrypcję codziennej możliwości oglądania mojego zdjęcia na GL, a jak wciągniesz w to nastepnych, to dostaniesz rocznie 100 zł od każdego wciągniętego ;P
Do Leszka: Po co Ci moja twarz to nie serwis randkowy tylko ogłoszenie o biznesie dałem
no więc pewnie młody jesteś to nie wiesz jeszcze, że biznes robi się z tymi których się zna przynajmniej na tyle aby im w podstawowym zakresie zaufać. Od gościa którego nie znam i nic o nim nie wiem co najwyżej jednorazowo na placu mogę kilko ziemniaków kopić.
A mlm to biznes na dłużej a nie jednorazowa sprzedaż ziemniaków.
Do Czesława: powiedz to mojej sponsorce która już zarabia ponad 3 000$
o.k. a ile z tej kasy widziała inaczej niż na ekranie komputera w systemie mlm? ;) I czy Ty tą kasę widziałeś w gotówce, albo na wyciągu z banku, czy tylko słyszałeś?... :P I ciekaw jestem jak jej PIT wyglądał hehe :)
Do Michała: na razie mnie nie wsadzili
i oby tak nadal było :)
Do wszystkich: jestescie zajebisci:). MLM to najszybciej rozwijająca się branża na świecie
Wiem, że najszybciej rozwijająca się branża. Dużo o tym słyszałem! Co prawda tylko od ludzi z mlm, ale za to prawie od wszystkich z którymi rozmawiałem ;P
A na poważnie: Artur, mlm to taki sam sposób na zarabianie pieniędzy jak inne. Przy cięzkiej pracy i systematyczności da się z tego utrzymywać (wiem, bo znam takie osoby). Ale Ty tu jakąś karykaturę przedstawiłeś :/ Przeglądnij chociażby fora GL od strony osób poważnie i dłużej zajmujących się mlmem. Zobacz jak mają zbudowane profile, jak zajmują się swoim biznesem na sieci. Zobacz i wyciągnij wnioski.
Idź i nie grzesz więcej. Amen. ;)))
Pozdrawiam :) -
Jarek K.:
w ten sposób patrząc Kościół to nie piramidka, tylko firma ubezpieczeniowa ;P
w sumie jak kosciol (kazdy nie tylko katolicki - od razu wyjasniam)
tez ludzie wystarczy, ze przyjda - dadza kase i czekaja na zwrot zainwestownej gotowki w niebie
a jak wciagna wiecej znajomych i rodziny to tym lepiej :)) (dla kosciola oczywiscie)
Normalnie idziesz do agenta i dajesz kasę ubezpieczając się na "dożycie", a tu przychodzisz i dajesz kasę ubezpieczając się na "pożyciu" ;))))) -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Psychologia Perswazji
-
Krystian Piotr Pluciak:
Byłem wielkim zwolennikiem GL i przeciąłem tu wieli ludzi. Więc czuję się zmieszany.
Krystian, nie przecinaj więcej ludzi! ;P
A na poważnie, tez sądzę, że zdjęcia mniej lub bardziej artystyczne, ale pozwalające rozpoznać osobę dodają charakteru, ubarwiają oblicze tego portalu. I o ile ułatwiałoby to życie Paniom? ;)) -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PROWOKACJA/KONTROWERSJA
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PROWOKACJA/KONTROWERSJA
-
Edyta Puźmierowska:
A moze chodzi o akademickie inkubatory przedsiebiorczosci???
AIP to bardzo fajna opcja, ale z tego co pamiętam to Fundacja. Nie każdy biznes prowadzi się dobrze jako fundacja...
Jest też moja firma (http://kbc.biz.pl) ale nam nie chodzi o omijanie ZUSu, tylko o bezpieczeństwo Przedsiębiorcy i nie wszystkie biznesy można w ramach naszej spółki prowadzić (tylko proste biznesy usługowe dla firm na terenie Polski). -
Tu jest bardzo fajna konferencja Pana Roberta Okulskiego na temat "optymalizacji ZUS"
http://asbiro.pl/klub/video2.php?vid=1990222098
Moim zdaniem temat jest tym bardziej śliski im bardziej w ZUSie brakuje kasy... -
znam. Kontakty google ;) (znaczy w gmailu). Masz kontakty, grupy, mozesz tworzyc notatki, masz dostep z wielu miejsc itp.
Dla mnie jedyna wada, to ze wielki brat patrzy... -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN
-
niestety nie mogę adoptować, bo mój kociak nie zniósł by tego, ale rozreklamowałem wśród znajomych na FB.
Pozdrawiam :) -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy ABY POMÓC W 48 GODZIN
-
Krystian Piotr Pluciak:
łeee to nie mogę prawdziwej katany? hehe
Pewnie, że możesz, ale raczej będziesz ćwiczył w dojo sam ;) To o czym mówisz, to raczej shingunto był. Oryginalnej katany chyba nawet teraz z Japonii nie można wywieźć.
Właśnie mi taka piękna ociekła na allegro bo mi klient nie płaci;(
A jak się nazywa to najdłuższe ostrze (ok 1,5-2 metry).. hmm taki miecz, chyba na literkę N
jeżeli chodzi Ci o naginata, to jest bardziej forma halabardy (taka katana na drzewcu). Faktycznie był miecz dłuższy od katana i chyba bardziej do pojedynków był używany, ale nie pamiętam jak się nazywał.
Jezeli masz problemy z płucami, to może raczej zostaje Ci iaido, bądź coś takiego (jest w Krakowie, nie wiem jak u Ciebie) http://www.kenjutsu.com.pl/ Nie bylem jeszcze na ich treningu, ale wydaje mi się, że mogą mieć spokojniejsze. -
Asiu każde osiedle jest groźne, szczególnie gdy zachowujesz się jak potencjalna ofiara.
A w innych wypadkach też bywa niebezpiecznie. Można np. na psiej kupie poślizgnąć się... -
Krystian Piotr Pluciak:
Wyczerpujące tzn?
Sam nie jestem szkielet i mam 40tke ;) Najstarsza u nas osoba jest koło 50tki, najmłodszy ma 10 lat :)
Ja teraz trenuję Krav Mag i mamy około 2 h zajęć, z czego 40-70 min ostrej fizycznej rozgrzewki.
Widziałem na zdjęciach z Poznańskiej sekcji Kendo, że jest paru bardziej otyłych panów. Więc się zastanawiałem, czy tak lekka jest rozgrzewka (u mnie lekko nabite osoby rezygnowały po 1 zajęciach)?
Wiele zależy od danego klubu. Czasami mamy zajęcia ogólnorozwojowe (i one nie są lekkie), ale najczęściej w kość dają treningi specyficzne dla Kendo: jigeiko (walka) i ćwiczenia w parach typu kakarigeiko (seria ciągłych, bardzo dynamicznych ataków - ćwiczenie rozwijające m.in kondycję i wytrzymałość). W kendo nie ma obrony - jest ciągły atak, nie ma zatrzymywania się, wszystko musi być wykonywane zdecydowanie, bardzo dynamicznie i z kiai.
Wyobraź sobie siebie w stosunkowo grubym i ciężkim od potu stroju + zbroja (od 5 do 8 kg) i w tym ciężko się oddycha. Do tego przez 1,5 do 3 h cały czas biegasz (i nie jest to lekki równomierny bieg, tylko cały czas zmiana tempa). Robisz to wrzeszcząc ile sił w płucach (kiai ma za zadanie pokazać Twojego ducha walki, dodać Ci animuszu i zwyczajnie pomaga w wentylacji. Bez tego, szczególnie jakbyś ciął na wdechu to zwyczajnie udusiłbyś się). I do tego cały czas z pełną siłą wykonujesz cięcia +/- pół kilowym mieczem shinai. I musisz to robić z pełnym skupieniem(!) bo shinai to jednak broń, a o wypadek nietrudno, a jestes odpowiedzialny i za siebie i za współćwiczących.
Zdarza się, że ludzie na treningach mdleją albo wymiotują.
Ale Krav Maga z tego co wiem też świetnie przygotowuje kondycyjnie, więc poradzisz sobie...
A czym są podstawy? W Judo uczę się jak upadać, w krav mag jak bronić przed nożami i ciosami prostymi... a tutaj?
Podstawą są nogi, czyli odpowiednie stanie, odpowiednie (stabilne, płynne i szybkie) chodzenie + fumikomi, czyli technika nóg podczas ataku.
Podstawą są cięcia, uczysz się więc techniki cięć na ręce, na głowę, na korpus, pchnięcia w gardło. To wszystko oczywiście z kiai. Robisz to najpierw przez kilka treningów "w powietrzu", a potem z partnerem. I tak na okrągło przez pół roku, a potem do końca życia z Kendo :)
To sa podstawy i tu nawet Sensei ma coś u siebie zawsze do poprawienia.
Wiesz co.. nie chodzi mi o "zabijanie tym mieczem". Tylko przyjemność z samego posiadania i umiejętności posługiwania... takie marzenie od dzieciaka;)
Krystian, miecz nie służy do robienia przyjemności ;) tylko do walki. Dawniej była to walka na śmierć i życie, dziś (najczęściej) jest to walka sportowa, ale też i walka z samym sobą aby być coraz lepszy w tej sztuce. To zajebista droga życia, ale nie ukrywam, że trudna. Sam wiesz po swoich treningach, jak jesteś nieraz zmęczony, czasem zniechęcony brakiem widocznych efektów (juz i teraz) ;)
(książki proza/Fantazy i filmy o samurajach)
Sam wiesz, ze aby być dobry w posługiwaniu się mieczem nie wystarczy go tylko wziąć i pomachać nim jak na filmie z groźną miną :)
Moja rada jest taka: jeżeli na Kendo zdecydujesz się, to załóż sobie na próbę dwa lata regularnych (czyli min 2 -3 razy w tygodniu, a nie jak mój chrześniak raz w miesiącu) ;) treningów. Potem będziesz mógł postanowić czy chcesz to kontynuować i już przy okazji cos odrobinę będziesz umiał.
Uważam, że walka jest złem samym w sobie. I nie powinna mieć zasad (nie mylić z szacunkiem do rywala! itp).
Coś w tym co piszesz jest. Dlatego w Kendo tak ważne jest Rei (etykieta). To nie jest tylko zewnętrzne kłanianie się, zwroty po japońsku i gesty, ale to cała Twoja postawa także wewnętrzna. To szacunek dla ludzi, dla ich doświadczenia, dla ich wysiłku. Mam takiego ulubionego partnera w ćwiczeniach. Mario jest duzo starszym stażem uczniem (i dużo młodszym wiekiem), zawsze daje mi wycisk jak razem ćwiczymy. Nie oszczędza mnie. Raz przy ćwiczeniu z nim prawie zemdlałem, do dziś mnie boli udo jak cisnął mna o ścianę innym razem. Ale zawsze po wspólnych ćwiczeniach podchodzimy do siebie klaniamy się i dziękujemy za wspólny trening. Jestem mu wdzięczny za wspólne ćwiczenia. Wiem, że gość mnie szanuje: dając mi wycisk i nie oszczędzając mnie okazuje mi szacunek, pokazuje, że nie uważa mnie za lebiege i wymaga ode mnie wszystkiego bez taryfy ulgowej. Ja okazuję mu swój szacunek nie oszczędzając ani jego ani siebie, walcząc z nim do upadłego (często dosłownie). Obaj traktujemy się fair i na serio.
Czasami przychodzi ktoś kto jest nastawiony na szybkie efekty i nie chce mu się ćwiczyć. Wszyscy sa oczywiście dla niego mili, ale traktujemy takiego jak dziecko. Jak się zmęczy, to niech sobie usiądzie i odpocznie :)
Na szacunek trzeba sobie zasłużyc, szacunku trzeba się nauczyć. Ale później szacunek cieszy :)
Ćwicząc Kendo masz świadomość, że jak to mówią "bawisz się z dużymi chłopcami" (i dziewczynkami) ;) Przynajmniej u nas tak jest. Wchodząc do Dojo nie ZAKŁADASZ hakama, tylko JESTEŚ Samurajem.
Co do zasad walki. Oczywiście masz rację, ale...
1. Kendo to też sport. Walczysz stosunkowo ciężką bronią, walczysz na serio. Bez zasad ludzie pozabijaliby się. Druga sprawa zasady pomagają sędziom w punktacji.
2. nie wiem jak Ty, ale ja nie zaatakuje od tyłu. Dla mnie to niehonorowe. A to też zasada :)
Większość jakieś ma.
hmm ja jestem typem którego nie interesuje zwycięstwo. Tylko sama przyjemność z doskonalenia czegoś...
A czym jest bycie dziś lepszym niz wczoraj jak nie zwycięstwem? :)
Wiem. Jednocześnie bardzo się interesuje filozofią wschodu. Ale z drugiej strony jest nie realna na Naszym zachodzie;)
Jezeli zrobisz kalkę to fakt, jest trudna w zastosowaniu. Np. u nas w Krakowie są sami entuzjaści. Albo studenci dalekowschodnich kierunków, albo buddyści, albo generalnie pasjonaci. Dlatego np. w wakacje też mamy treningi, bo nikt kto jest na miejscu nie chce przerywać.
To na początku nie muszę mieć zbroi, tak?
Na początku przyjdź i poćwicz. W niektórych sekcjach wypożyczają miecz, w niektórych proszą abyś na drugi, trzeci trening sam sobie kupił. Dowiedz się dokladnie jaki ma być i nie kupuj w Decathlonie ;) Bedziesz potrzebował dwóch mieczy: shinai (rozmiar 39 męski), oraz boken do ćwiczenia kata.
Jak poćwiczysz z miesiąc i będziesz chciał jeszcze :) rozglądnij się za keikogi - bluza (kup sobie trochę większą niż Twój rozmiar) i hakama - samurajskie spodnie.
A pewnie minimum po pół roku pozwoli Ci Sensei założyć bogu. I wtedy będziesz Kendoką :)
Powodzenia :) -
Krystian Piotr Pluciak:
cześć :)
od dziecka chciałem walczyć mieczami. Jednak trudno jest znaleźć szkołę i koszta sprzętu są zbyt wielkie jeśli miało by mi się nie spodobać.
Ktoś chodzi? Jakieś opinie?;)
dzięki!
Ćwiczę drugi rok. Zajebista sprawa. Treningi bardzo wyczerpujące.
Przygotuj się na to, że przez pierwsze pól roku będziesz ćwiczył podstawy co w zasadzie jest nudne. Ale potem dostaniesz pozwolenie na używanie bogu (zbroi) i wtedy to już jest "Podziemny Krąg" ;)
Oczywiście wszyscy cały czas ćwiczą podstawy, bo tak już w japońskich sztukach walki jest, ale to jest akurat dobre. Równocześnie na każdym treningu jest możliwość zastosowania w praktyce podczas walki.
Dla mnie wadą Kendo jest to, że jest to sport, czyli walki mają ściśle określone zasady (też ze względu na bezpieczeństwo - zbroja przed wszystkim Cię nie ochroni).
Zaletą nad innymi sztukami walki wykorzystującymi miecze (np. Iaido) jest to, że masz do czynienia z realną walką na miecze bez udawania, czy markowania cięć. Możesz się sprawdzić, bo walczysz zarówno z osobami starszymi jak i młodszymi stażem (na zawodach też). W tej sztuce ważna jest zarówno technika, jak i siła czy wytrzymałość.
Równocześnie nie jest to tylko walenie się kijami po łbach, bo Kendo ma bardzo silną podbudowę etyczną i filozoficzną, więc może to być prawdziwa Droga Samuraja.
Moim zdaniem warto. A jak miałbyś możliwość ćwiczyć równocześnie Kendo i Aikido to byłaby już bajka :) (Aikido w dużym stopniu jest formą obrony przed przeciwnikiem z mieczem). -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Buddyzm
-
MJM jest wartościowe nie dla osoby jednego Kamila, ale dlatego, że on tam zaprasza jako prelegentów osoby które sa praktykami, które coś w życiu osiągnęły i potrafią (najczęściej) się tym podzielić.
To tak jak ASBIRO.
A Kamil sam w sobie jest barwną osobowością. Jest człowiekiem niestandardowo myślącym i na pewno nie brak mu odwagi. Osobiście go cenię.