Wypowiedzi
-
Dzięki za opinie.
Uspokoję - oczywiście do obrotu trafia inny slogan.
Ten z kolei wydał mi się ciekawym tematem do rozmowy - i nauki. -
Nie o "germanizację marketingu" pytałem, ale o modę na Niemcy.
LOL
Piotr Kamil W.:
Michał Pijet:
Dariusz G.:
Michał Pijet:
Dariusz G.:
I tym sposobem, od prostego zapytania o germanizację (LOL) marketingu, doszliśmy do debat o wojnie i braterstwie.
Od zawsze wiedziałem, że marketerzy to istne omnibusy ;) -
Tworzę slogan dla lidera hiszpańskich oliwek stołowych.
Czy zaryzykowalibyście takie hasło: "Inne oliwki są do pupy" ?
Tłumaczę ideę:
Oliwki, gdyby posłużyć się najczęstszymi słowami kluczowymi w Adwords, kojarzone są częściej z oliwkami do ciała, do pupy niemowlaków, itp, a dopiero na drugim miejscu z np. hiszpańskimi oliwkami stołowymi.
Grupa celu: kobiety, +35, +100.000, wyższe, +2000zł -
OK, "mody na Niemcy" nie zaobserwowano.
Pozostaje udać się do Lidla na "Tydzień niemiecki", w Katowicach kupić sobie bluzkę z napisem "Oberschlesien" i wpaść na dowolny przepełniony festiwal, gdzie grać będą DJ-e z Berlina ;)
Może jeszcze nie trend, ale węszę niszę... -
Co do etykiet- racja, mała ilość więc nie opłaca się robić wersji polsko-języcznej. Ale czy nie opłaca się również robić plakatów reklamowych po polsku?
Nie o tym mówię. Mówię o tym, że te napoje idą - i że sprzedają niemieckość, i to jest coś "cool". A więc czyżby niemieckość była trendy?
(I bez żadnych polsko-niemieckich animozji. Stricktly business.) -
Dr. Go, Fritz Kola... - niemieckie napoje sprzedawane z nazwami/etykietami i sloganami po niemiecku, z szatą wpasowaną w stylistykę ogólnie-pojętego niemieckiego elektro.
Czy myślicie, że mamy do czynienia z czymś więcej niż klubowym produktem - a mianowicie nowym trendem - na fali popularności niemieckiej sceny elektronicznej - 'germanofilią 2011'? -
Hasło tak poprawne, że aż szkoda cokolwiek tu pisać... :)