Muszę kończyć, bo mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Spieszę się bo muszę jeszcze coś zrobić. Robię właśnie kilka projektów właśnie. Tak, tak, ale mam coś jeszcze do skończenia. Ile razy to słyszycie w pracy, w domu, na ulicy?
Zarobieni jesteśmy wszystkim i wszędzie. To plaga. Nieuzasadnione niczym działania, za które i tak (osoby na etatach) otrzymają pensję. Pracując w korporacji byłem świadkiem tego za co otrzymuję się płacę: za łażenie po piętrach, siedzenie na kawie, papierosie, pogaduchach. Za każdą tą czynność dostaje się pieniądz. A między tym wszystkim pęd pracy. Nieważne relacje, logiczne myślenie i tym podobne. Wszystko podporządkowane rytmowi, który ktoś wystukał, a nikt nie zastanawia się, po co ten pośpiech i w którym kierunku biegnie.
Zarabianie natomiast – i to jest moja definicja – to sytuacja, kiedy mamy pełną świadomość zarobionej każdej jednej złotówki. Kiedy praca daje nam przyjemność, pozwala w pełni wykorzystywać nasze wrodzone i te wypracowane umiejętności. Zarabianie to przeciwieństwo dostawania.
Absolutnie nie deprecjonuje pracy na etacie. Na tym jednak przykładzie, w porównaniu do prowadzenia działalności własnej, widać dokładnie tą różnicę. Jeszcze inną kwestią jest pogoń za pieniądzem. Zapominamy o tym dla kogo i co robimy. W ekstremalnych przypadkach, które nie są aż takie rzadkie, przestaje istnieć klient, potrzeby i korzyści jakie spełniamy dla kogoś. Liczy się po raz kolejny pieniądz, który ląduje w kieszeni.
Nie ma firmy, instytucji, organizacji, która by nie „pracowała” dla klienta. To ktoś płaci nam za to, co oferujemy. Zawsze. Więc może warto zawsze mieć to w pamięci, że „zarabianie się” prowadzi do mechanizacji zachowań ludzi, wąskiego patrzenia na pracę przez pryzmat priorytetów, premii i pensji. Zarabianie natomiast to swoboda zarządzania sobą w pracy, definiowanie zadań i celów dopasowanych do osobistych kompetencji i motywacji. W „pogoni” działamy za dużo. Używamy swojej wiedzy i motywacji aż nadto i za te same stawki palimy papierosy na parkingu i robimy zestawienia dla zarządu. W „świadomości” szanujemy czas i siebie. Możemy stać na parkingu i palić równocześnie mając świadomość straconego bezpowrotnie czasu. Zarabiajmy i nie zaróbmy się na śmierć.