Z badań TNS Polska wynika, że młodzi Polacy zaczynają pracę w wieku 22 lat. To więcej niż średnia w UE, która wynosi 20 lat. Ale można to nadrobić.
Od września bieżącego roku pracodawcy będą mogli na specjalnych zasadach zatrudniać już piętnastolatków. Może to umożliwić młodym ludziom, równolegle do edukacji, szybsze poznanie swoich możliwości i zainteresowań zawodowych, na które będą mogli bardziej świadomie postawić w dalszej karierze oraz edukacji. Jak pokazują inne badania, młodzież chce się rozwijać i ma świadomość tego, że kompetencje, w szczególności miękkie, trzeba nabywać jak najszybciej.
Młodzi chcą wiedzieć więcej i szybciej
Jak pokazuje najnowszy, lipcowy raport Deloitte “Milenialsi 2018” młodzi ludzie oczekują, że pracodawcy pomogą im rozwijać umiejętności potrzebne do osiągania sukcesów w epoce czwartej rewolucji przemysłowej. W szczególności zależy im na pozyskiwaniu umiejętności miękkich, takich jak kreatywność czy praca w zespole, bo jak sami mówią, tych kompetencji nie wynoszą ze szkoły.
– Edukacja, i to w dużej mierze w ujęciu globalnym, musi położyć większy nacisk na rozwijanie kompetencji miękkich u uczniów i studentów już podczas nauki. Dzięki temu absolwenci w swojej pierwszej pracy będą mogli je już tylko pogłębiać równolegle ze swoimi specjalistycznymi kompetencjami, a nie uczyć się ich od zera. Taka potrzeba istnieje zarówno ze strony młodych ludzi, jak i ze strony pracodawców – mówi Paula Bruszewska, prezes Fundacji Social Wolves, organizatora olimpiady Zwolnieni z Teorii, która wspiera studentów i licealistów w realizowaniu własnych projektów społecznych.
Firmy niewystarczająco pomagają się przystosować
Według 80 proc. badanych ciągły rozwój zawodowy i formalne szkolenia prowadzone przez pracodawców będą miały duże znaczenie. Niestety, w odczuciu respondentów, przedsiębiorstwa nie do końca reagują odpowiednio na ich potrzeby rozwojowe. Zaledwie 36 proc. z nich uważa, że pracodawcy pomagali im przygotować się do zmian związanych z automatyzacją pracy.
W związku z tym nasuwa się wniosek: żeby w przyszłości być bardziej konkurencyjnym na rynku pracy, dobrze wejść na niego możliwie jak najwcześniej, ale u pracodawcy, który będzie w stanie spełnić nasze oczekiwania dotyczące osobistego rozwoju. Jednak co ważne, istnieje jeszcze druga opcja na zawodowe samodoskonalenie, czyli poszukiwanie alternatywnych możliwości pozyskiwania kompetencji zawodowych.
Jedną z nich może być realizacja własnego projektu społecznego, aby nabyć w praktyce umiejętności, których nie uda się nabyć podczas lekcji w szkole. Chodzi tu przede wszystkim o diagnozowanie potrzeb społecznych i znajdowanie rozwiązań na nie, co jest fundamentem nowoczesnego biznesu.
– Moc wdrażania własnych pomysłów i innowacji, to kluczowa kompetencja przyszłości. W czasach automatyzacji i sztucznej inteligencji, satysfakcja z życia i sukces zawodowy należy do ludzi elastycznych, umiejących robić codziennie coś trochę innego, umiejących wymyślać i wdrażać nowe pomysły. Coś czego roboty jeszcze długo nie będą potrafiły. Dziś już jest jasne, że ta moc sprawcza jest w XXI wieku jak dawniej pisanie i czytanie, a każdy bez niej będzie analfabetą – tłumaczy Paula Bruszewska.