Obecnie niemal jedna trzecia (32 proc.) zatrudnionych deklaruje, że pracuje w całości lub częściowo zdalnie, przy czym dla ponad 60 proc. z nich forma pracy zmieniła się̨ w czasie pandemii (63 proc. wśród pracujących w całości zdalnie i 66 proc. wśród osób zatrudnionych w formie hybrydowej) – wynika z 43. Monitora Rynku Pracy, badania Randstad i Instytutu Badań Pollster
Ankietowani, którzy nie pracują zdalnie w trzech czwartych przypadków (74 proc.) stwierdzali, że przyczyną tego jest charakter ich profesji. Możliwość całościowego lub częściowego przejścia na home office mają przede wszystkim osoby samozatrudnione (55 proc.). Najrzadziej taką opcję mają zatrudnieni na umowy na czas określony. Z domu swoje obowiązki wykonują najczęściej mieszkańcy miast powyżej 200 tys. mieszkańców (40 proc. ankietowanych), a najniższy odsetek – bo tylko 15 proc. – z taką możliwością to mieszkańcy miast do 20 tys. Badanie sugeruje również, że możliwość pracy zdalnej zależy od wykształcenia – 49 proc. absolwentów szkół wyższych przeszło w pełni lub częściowo na home office, natomiast tylko 13 proc. spośród osób z wykształceniem podstawowym.
Badania pokazują, że forma pracy wpływa na wykonywanie swoich obowiązków w nadgodzinach. W przypadku osób pracujących stacjonarnie 58 proc. deklaruje, że nie pracuje ponad wymagany czas. W przypadku home office ten odsetek jest o 10 punktów procentowych niższy. Co więcej, dla jednej czwartej respondentów, którzy przeszli z pracy stacjonarnej na hybrydową lub zdalną w czasie pandemii zmiana formy wykonywania obowiązków związana była z częstszymi niż wcześniej nadgodzinami. Dla osób, które jeszcze przed pandemią pracowały zdalnie odsetek ten był znacząco niższy i wynosił 9 proc. Jeśli chodzi o zawody, najczęściej w nadgodzinach pracują̨ specjaliści z wyższym wykształceniem (60 proc.), przy czym 21 proc. z nich pracuje w nadgodzinach częściej niż̇ przed pandemią. Grupą zawodową, której największy odsetek pracuje częściej w nadgodzinach niż̇ przed pandemią jest kadra zarządzająca (top management) – 30 proc.
– Różnica w nadgodzinach między osobami, które jeszcze przed pandemią korzystały z home office oraz osobami, które dopiero z powodu koronawirusa skorzystały z takiej możliwości sugeruje, że nadgodziny w pracy zdalnej mogą być powiązane z brakiem doświadczenia w planowaniu pracy w nowych warunkach oraz z wydłużonymi procesami komunikacji wewnątrz firm. Widać to zwłaszcza w przypadku menedżerów. Ich sytuację utrudniła dynamika czasu pandemii, wiele nowych wyzwań, z którymi musieli się dodatkowo zmierzyć. Warto jednak pamiętać, że w dłuższym okresie organizacje powinny wypracować takie mechanizmy, które pozwolą wesprzeć swoich pracowników w utrzymywaniu równowagi między życiem prywatnym a zawodowym, bo niemal jedna piąta pracowników wciąż mierzy się z tym wyzwaniem – mówi Monika Hryniszyn, Dyrektor Personalna i HR Consultancy w Randstad Polska.
Częściej odpowiadamy na maile i telefony po godzinach
Zwiększoną obciążenie w nadgodzinach wyraźnie widać w przypadku odpowiadania na maile. Wśród ogółu badanych pracowników na służbowe wiadomości poza standardowymi godzinami pracy odpowiada 39 proc., przy czym 10 proc. z ankietowanych robi to częściej niż̇ przed pandemią. Istnieje spora różnica w odpisywaniu na maile po godzinach między pracownikami stacjonarnymi a zdalnymi. Niemal połowa ankietowanych z tej pierwszej grupy – 47 proc. – nie odpisuje na korespondencję, podczas gdy w przypadku osób pracujących zdalnie to 29 proc., a hybrydowo – niecała jedna czwarta. Przejście na home office w 29 proc. przypadków związane jest też z częstszym niż przed pandemią odpowiadaniem na maile poza standardowymi godzinami pracy.
Podobnie, choć w nieco innych proporcjach, wygląda sytuacja z odbieraniem służbowych telefonów. Robi to niemal połowa zatrudnionych (47 proc.), a w przypadku niemal jednej dziesiątej zdarza się to częściej niż przed koronawirusem. Telefony związane z obowiązkami zawodowymi po godzinach zdecydowanie częściej odbierają osoby, które przeszły z trybu stacjonarnego do trybu zdalnego (18 proc.) lub hybrydowego (16 proc.) niż te, które w trybie stacjonarnym pozostały (5 proc.).
–Odbieranie maili i telefonów poza ustalonymi godzinami pracy to znak, że jeszcze nie radzimy sobie z pracą w nowych warunkach. Po pierwsze ciągle jeszcze brakuje jasnych wytycznych od pracodawcy (czy to w formie dokumentu czy ustalonej praktyki) czym w nowej rzeczywistości jest praca zdalna czy praca hybrydowa. Po drugie wielu pracowników ma trudność z oddzieleniem pracy zawodowej od życia prywatnego – w godzinach pracy wykonują inne obowiązki, maile wysyłają wieczorem, kiedy mogą spokojnie i w skupieniu usiąść do realizacji zadań zawodowych. I w schemacie; ktoś wysyła, ktoś inny odczytuje, przy braku uregulowań ze strony pracodawcy, dochodzi do zacierania się granic miedzy tym, co zawodowe, a tym co prywatne. Wyniki badań wskazują, że częściej niż przed pandemią obierają telefony i maile obierają te osoby, dla których praca zdalna lub hybrydowa jest doświadczeniem stosunkowo nowym. To oznacza, że nadal nie ma w wielu kulturach organizacyjnych wykształconych i ugruntowanych praktyk sprzyjających zrównoważeniu pracy zawodowej i życia prywatnego – podkreśla Monika Fedorczuk, ekspertka rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
– Przed pandemią praca w domu była przez większość pracowników postrzegana jak przywilej – dostępna dla wybranych możliwość oszczędzenia czasu na dojazdach do miejsca pracy, realizowanie swoich zadań w warunkach spokojniejszych niż gwarny open space, bez czujnego oka szefa nad głową. Dziś ten przywilej można dostrzec w czymś innym. Nawet jeśli przekonaliśmy się, że praca w domu oznacza zatarcie przestrzeni i czasu pracy z miejscem i godzinami odpoczynku, że obecność dzieci potrafi utrudniać pracę bardziej niż kolegów rozmawiających przez telefon, że po pewnym czasie brak bezpośredniego kontaktu z ludźmi jest coraz bardziej dotkliwy – to praca w domu oznacza większe bezpieczeństwo. Wbrew zapewnieniom przedstawicieli rządu miejsca pracy to zapewne główne kanały rozprzestrzeniania się SARS-COV-2, czemu sprzyja wielogodzinne przebywanie na zamkniętej przestrzeni w relatywnej bliskości innych ludzi. A do pracy trzeba jeszcze dojechać, co przy korzystaniu z transportu publicznego dodatkowo zwiększa ryzyko infekcji – zauważa Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych i redaktor portalu rynekpracy.org.