Pokolenia Y nie da się ignorować. Amerykański bank Merrill Lynch przewiduje, że do 2025 roku Millenialsi stanowić będą 75 proc. pracowników na świecie. To właśnie do nich i ich oczekiwań firmy będą musiały dostosować się w najbliższym czasie.
Niespełna pięć lat temu, kiedy sytuacja na rynku pracy była niekorzystna, a bez pracy pozostawała co czwarta osoba do 25 roku życia, Pokolenie Y nie miało zbyt wiele do powiedzenia. Pracodawcy narzekali, że młodzi są roszczeniowi, a system edukacji wadliwy, więc to na firmach spoczywa cały ciężar przygotowania nowych roczników do wejścia w zawodową dorosłość. To tłumaczyło m.in. bezpłatne staże, niskie wynagrodzenia i formy zatrudnienia, które można było rozwiązać z dnia na dzień.
Dziś, kiedy bezrobocie jest rekordowo niskie młodzi mają dobrą passę. Brak pracowników na rynku i walka o talenty powodują, że coś, co do niedawna było nazywane „postawą roszczeniową”, obecnie zyskało miano oczekiwań. I właśnie te oczekiwania zaczynają być spełniane przez firmy.
Czego chcą młodzi?
Z badania Randstad Employer Brand Research wynika, że dla najmłodszych respondentów, czyli osób do 24 roku życia częściej niż wśród innych ankietowanych ważne są atmosfera w pracy, możliwości rozwoju kariery, elastyczność w zatrudnieniu i oferowane szkolenia.
Dla porównania osoby w wieku 25-44 lat, które na ogół wyróżniają się bardziej ustabilizowanym trybem życia, częściej stawiają na atrakcyjne wynagrodzenia, zachowywanie przez pracodawców równowagi między życie zawodowym a prywatnym oraz na lokalizację zakładu pracy.
Dla osób powyżej 45 roku życia częściej natomiast liczy się stabilność zatrudnienia i interesująca treść pracy.
Co wprowadzą młodzi?
Millenialsi cenią sobie work-life balance. Traktują pracę poważnie, ale nie chcą dla niej rezygnować z czasu dla rodziny, przyjaciół i hobby. To z myślą o nich firmy coraz częściej wprowadzają zadaniowy czas pracy. W takim układzie od pracowników oczekuje się wykonania zadań w określonym terminie, a mniej zwraca uwagę na to, czy o 9.00 już siedzieli przy biurku.
Coraz popularniejsza staje się też tzw. tele-praca, czyli możliwość wykonywania obowiązków zdalnie. Przy obecnym postępie technologicznym, kiedy cały zespół może być w kontakcie dzięki rozbudowanym komunikatorom, w przypadku niektórych profesji nie ma konieczności codziennego pojawiania się w biurze.
Pieniądze to nie wszystko
Jak wynika z badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych na tamtejszych Millenialsach, tylko 45 proc. z nich gotowych byłoby podjąć dodatkową pracę w nocy i w weekendy, żeby więcej zarobić. Co więcej, tylko dla 63 proc. z nich pieniądze są motywatorem w pracy. Wnioski? Źródeł satysfakcji młodzi coraz bardziej szukają poza życiem zawodowym.