Wykład pod tym tytułem wygłoszony na TEDxWSB we Wrocławiu 2012 roku ukazał się rok temu na YouTubie. W zasadzie mógłbym swoje życie zawodowe podzielić na dwa etapy. Do i od momentu zamieszczenia przez TEDa mojego wykładu w sieci.
Mimo dwudziestu lat pracy możliwości fizycznego dotarcia do osób zainteresowanych tematyką moich wykładów były ograniczone. Te około 35 000 uczestników moich seminarium, którymi chwaliłem się podczas spotkań z przedstawicielami działów szkoleń, chociaż wydawało mi się liczbą ogromną, blednie w porównaniu z ilością odsłon na YT. Ta swoista dźwignia jaką jest Internet sprawił, że w ciągu roku dotarłem do setek tysięcy słuchaczy. A ponieważ wielu z nich odważyło się do mnie napisać to fala tysięcy maili od zarówno uczniów gimnazjum, jak i osób w wieku już dojrzałym wypełniła moje wszystkie skrzynki mailowe. Zgodnie z obietnicą odpisuję na nie indywidualnie, ale ze sporym kilkumiesięcznym opóźnieniem. Nigdy nie kopiuję treści. Zawsze jest to odpowiedź pisana z sercem dla każdego z osobna. Stąd też tak długi czas oczekiwania.
Aby wyjaśnić, o co dokładnie chodziło mi w wykładzie napisałem książkę „Pełna MOC możliwości” wydaną przez wydawnictwo Helion. Maile przychodzą nadal i zapewne będą przychodziły. Potrzeba dialogu z drugą osobą należy chyba do potrzeb podstawowych. Sam lubię porozmawiać, popytać, podyskutować. Skonfrontować to, co wydaje mi się jedyną słuszną opcją i zupełnie nie mogę sobie wyobrazić innej. Czasami kilka zdań rozmówcy potrafi mi ten stabilny świat przekonań zamienić w morze wątpliwości. Za każdym razem kiedy tak się dzieje fascynuje mnie to, że świat w którym żyje jest inny dla wszystkich. Że chociaż szukamy ciągle zgeneralizowanych metod, uniwersalnych dla wszystkich, to takich nie ma. Każde pojęcie, każde przekonanie, słowo, myśl jest wynikiem indywidualnych doświadczeń. Możemy je definiować, ale do każdej definicji użyjemy kolejnych pojęć które również mogą być bardzo elastycznie interpretowane. Dlatego potrzebujemy takiej dialogowości, konfrontacji przekonań, wartości, prawd.
Świat jest dynamiczny. Zmiany przyśpieszyły odkąd dzięki internetowi znaleźliśmy się w wielkiej globalnej wiosce. Odpowiedzi na wszystkie pytania można znaleźć po wpisaniu hasła w wyszukiwarce. Ale coraz trudniej w rzece prawd odnaleźć tą własną. I tego głównie dotyczą maile które otrzymuję. Odpowiedzi na pytania co wybrać, co jest lepsze, po czym poznać, że to, co wybieramy będzie dla nas dobre. Jak uniknąć błędów, jak być sprytniejszym, czyli jak przechytrzyć te dziwne siły, które rządzą nami i światem. Pytanie „jak żyć?” zadane premierowi kilka lat temu jest wszechobecne. Jaką skończyć szkołę, studia, czy wyjechać za granicę czy zostać, czy podążać za marzeniami czy za sukcesem, jak zmienić swoje życie w 10 dni i jak być zawsze idealnym.
Pytanie „jak żyć” jest charakterystyczne dla naszych czasów. Szukanie recept a z drugiej strony tysiące już gotowych, przygotowanych, podsuwanych w mediach, publikacjach, szkoleniach seminariach upewniło nas, że na wszystko jest jakiś sposób. I inni go znają. Ale tak nie jest. Kiedy zadaję sobie pytanie, jak żyłem, że jestem tu gdzie jestem, to przychodzi mi tylko do głowy jedna odpowiedź: odpowiedzialnie. I to też nie od dawna tylko od jakiś 15 lat. Od momentu kiedy na seminarium Ewy Foley zrozumiałem, że to, gdzie dzisiaj jestem wynika tylko i wyłącznie z decyzji, które podjąłem przez wszystkie lata mojego życia. Że nic nie jest neutralne. Że wszystko gdzieś nas prowadzi. Że niewinne zdarzenie może być początkiem wielkich zmian. Ale też wielkie wydarzenie może zostać niezauważone i zginąć w powodzi innych mało istotnych zdarzeń. Odpowiedzialność za swoje wybory to fundament mądrego życia. Gdybym to wiedział mając 17 lat wszystko potoczyłoby się inaczej. I dzisiaj pewnie nie czytalibyście tego tekstu.
Wykład na YT to wynik mojego lenistwa. Tak kiedyś interpretowałem niechęć do nauki fizyki. To tylko przedmiot. Jeden z wielu. Ale w moim życiu zadecydował o moim życiu zawodowym. Dlaczego? Ponieważ bez znajomości fizyki nie mogłem ubiegać się o miejsce na medycynie. A idąc do klasy biologiczno-chemicznej byłem przekonany, że kiedyś zostanę lekarzem. Zadowoliłem się wydziałem weterynaryjnym. Tam wystarczył tylko zdać biologię i chemię. Ale wytrzymałem dwa lata, bo to była droga donikąd. Nigdy nie marzyłem o byciu weterynarzem. Może dlatego, że bałem się zwierząt. A dlaczego zdałem właśnie na ten wydział? Z wygody, z lenistwa z braku świadomości, że za swoje wybory należy brać odpowiedzialność. Odszedłem z niego z poczuciem ulgi. I chociaż nie rozpocząłem starań o zostanie lekarzem, to studiując psychologię w 100% miałem poczucie, że jestem na właściwej drodze. Potem jeszcze wiele zdarzeń prowadziło mnie do miejsca, w którym jestem teraz. Do tych wszystkich osób, które spotkałem na swojej drodze. Do tych, którzy stali się moimi mistrzami i do tych, dla których ja stałem się inspirującym człowiekiem.
Po wielu latach osobistych zmian i transformacji jestem przekonany, że właściwie pytanie nie brzmi „jak żyć?”. Tylko, po co żyję. Jaką mam do wypełnienia rolę na tym świecie. Jaką misję. W czym odkryję sens swojego życia. Co robiąc mogę ten sens nadawać każdej mijającej chwili. To trudne pytania. Nikt poza filozofami się nad nimi nie zastanawiał. Dzisiaj każdy może sobie je zadać. Staliśmy się filozofami, tzn. możemy żyć w zgodzie z własną filozofią.
Współczesny świat daje duże możliwości w podążaniu za swoimi wartościami, wizjami, marzeniami, celami. Ale to oznacza, że również wzrosła indywidualna odpowiedzialność za swoje życie. Za swoje wybory i ich konsekwencje. To cena wolności, którą ja osobiście cenię wyżej niż bezpieczeństwo, stabilizację, spokój. Wolność to wybór. I tego wszystkim życzę. Pełnej MOCy możliwości wyboru.
One thought