Bez podwyżek pracownicy będą odchodzić. Wciąż najważniejsze są dla nas pieniądze

Mimo poprawy sytuacji na rynku pracy i wzrostu wynagrodzeń na poziomie blisko 7 proc. w porównaniu do 2016 roku Polacy wciąż nie są zadowoleni z wysokości zarobków i szukają sposobów na poprawienie sytuacji materialnej. Aż 65 proc. z nas przyznaje, że główną motywacją do zmiany pracy są właśnie pieniądze – wynika z badania Pensjometr.pl od Monster Polska.

Jeżeli kwota wpływająca co miesiąc na nasze konto nie jest satysfakcjonująca, to w dłuższej perspektywie nie pomogą ani dobra atmosfera, ani super relacje z przełożonym. Wcześniej czy później niemal siedmiu na dziesięciu pracowników odejdzie z firmy tam, gdzie dostaną wyższe wynagrodzenie.

Bieżący rok może być pod tym względem szczególnie trudny dla pracodawców, ponieważ rekordowo niskie bezrobocie utrzymuje się od dłuższego czas i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższych miesiącach sytuacja miała się zmienić.

To znacząco wpływa na oczekiwania i pewność siebie pracowników. W efekcie okazuje się, że 43 proc. z nas uważa, że zarabia za mało, biorąc pod uwagę aktualne stanowisko i obowiązki, a 34 proc. ma wątpliwości czy wynagrodzenie jest odpowiednie.

Tylko 21 proc. jest zdania, że zarabia adekwatnie do stanowiska i obowiązków, a 3 proc. uważa, że zarabia za dużo.

Do braku satysfakcji z otrzymywanego wynagrodzenia dochodzi przekonanie, że o podwyżkę najłatwiej poprzez zmianę pracy. Aż 48 proc. badanych uważa, że to najszybsza i najskuteczniejsza metoda. O wiele mniej, bo 35 proc. respondentów uważa, że w pierwszej kolejności warto negocjować warunki zatrudnienia z obecnym szefem, a zaledwie 21 proc. – odpowiedziało, że podwyżka przyjdzie po tym, jak pokażemy chęć rozwoju kariery w obecnym miejscu pracy.

Skąd brak wiary w hojność aktualnego pracodawcy? W ostatnich latach firmy bardziej inwestowały w nowych pracowników niż tych z dłuższym stażem. Nie miały wyboru, bo głównym argumentem pozwalającym na przebicie konkurencji było zaoferowanie najwyższego wynagrodzenia. W efekcie brakowało pieniędzy na podwyżki, albo były one na symbolicznym poziomie. Nie pomagało też wysokie bezrobocie, które stawało się doskonały argumentem za zamrożeniem płac.