Kiedy pracujemy na komputerze albo dostajemy nową kartę do bankomatu i chcemy zmienić PIN pojawiają się komunikaty lub pytania: „zapisać zmianę?”, „zaakceptuj zmianę”. Szybko klikamy i jest. Ale co jest?
Nowy kod PIN, nowy dokument Word lub Excel lub inny, w zależności od programu, na którym pracujemy. Jeśli nie zatwierdzimy lub omyłkowo wyjdziemy z programu bez zapisania zmiany, pojawia się złość, bo na przykład utraciliśmy kilka godzin pracy.
Spróbujmy przełożyć ten mechanizm na inne elementy życia i przyjrzeć się temu bliżej. Istnieje potoczne stwierdzenie, że nie jest łatwo dokonywać zmian w życiu. W Polsce nie ma tradycji, aby zmieniać kilka razy mieszkanie, dom czy pracę. Kupujemy mieszkanie na 30-letni kredyt i w zasadzie zakładamy, że to pierwsze i ostanie lokum w naszym życiu. Jeśli mamy pracę, która pozwala nam spłacić zaciągnięty kredyt, to nie wnikamy, czy praca jest wystarczająco atrakcyjna albo czy szef i współpracownicy okazują nam szacunek. Najważniejsze by spłacić kredyt, a przecież w każdej pracy jest tak samo albo nie ma jej w ogóle.
Podobnie jest w związkach. Jak często budzisz się i patrząc na osobnika na drugiej poduszce, uśmiechasz się do siebie i myślisz – „to ten jedyny” lub „ta jedyna”? Jeżeli taka sytuacja jest przez nas w pełni akceptowana, to nie ma co szukać dziury w całym. Gorzej, jeśli narzekamy na ten stan rzeczy, ale go nie zmieniamy uznając, że tak już musi być. Dlaczego tak musi być?
Mamy jedno życie i poniekąd obowiązek zadbania o nie w najlepszy możliwy sposób. Potrafimy siedzieć wiele godzin w pracy aby zadowolić szefa i spełniać oczekiwania innych, ale nie mamy wystarczająco dużo czasu, by stworzyć plan na nasze własne życie i pieczołowicie go pielęgnować.
Wróćmy do komunikatu „zaakceptuj zmianę”. Co było wcześniej? Decyzja, że podejmiemy działanie w danej sprawie, następnie krótkie działanie, jeśli chodzi o zmianę PIN, lub długie, jeśli tworzymy coś nowego. Na końcu akceptacja, bo wiemy, że to co wydarzyło się przed komunikatem było nasze, przemyślane i kosztowało nas pracę i było dla nas ważne. Dlaczego więc pojawia się opór, kiedy mamy zaakceptować zmianę chociażby nowego oprogramowania w pracy lub pokoju, w którym siedzimy? Może dlatego, że nie my podjęliśmy decyzję, może dlatego, że uznajemy, że nowy program nie jest nam do niczego potrzebny, skoro stary działał dobrze? W rezultacie i tak poddajemy się narzuconym regułom, a nasze biurko ląduje w drugim kącie lub pokoju. Towarzyszy temu mnóstwo gadania, narzekania i utraty energii, ale niestety nic więcej.
Kiedyś znajoma opowiedziała mi o swoich problemach w pracy. Powiedziałam: „zwolnij się, znajdź inną. Szef się nie zmieni, bo ma taką dewizą na życie, na zarządzanie.” Znajoma stwierdziła, że nie może, bo ma rachunki, dzieci i tym podobne, a to jest stabilna praca. Wtedy zapytałam: „a co jeśli oni ciebie zwolnią”? Takich scenariuszy zazwyczaj nie bierzemy pod uwagę.
Niestety, wykrakałam i po dwóch miesiącach znajoma została zaproszona na rozmowę, podczas której dowiedziała się, że oprócz bardzo dużego zaangażowania w pracę generuje jeszcze duże koszty… Takie historie to codzienność i utwierdzają nas jedynie w przekonaniu, że nie warto pozwalać, aby inni decydowali za nas. Jeśli odpuścimy to tak się stanie, że nasze życie będzie wynikową czyichś działań. Może warto zatem znaleźć chwilę dla siebie, przeanalizować swoje życie i zastanowić się, jaki kod PIN może pasować do naszego nowego życia i zaakceptować go niezwłocznie.
Szukasz inspiracji związanych ze zmianą? Zaglądaj do Centrum Kariery Goldenline. Polecamy Ci także lekturę naszego e-booka Karierowy re:start.