W ostatnim czasie rekruterzy coraz częściej wspominają o tym, że kandydaci rezygnują z rozmów rekrutacyjnych w ogóle o tym nie informując – po prostu nie przychodzą na umówione spotkania. Dla rekruterów to trudna sytuacja, która ma znaczny wpływ na efektywność ich pracy.
Wiele osób rezygnuje z udziału w procesie rekrutacyjnym, a rekruter dowiaduje się o tym dopiero wtedy, kiedy bezcelowo czeka na niego w pokoju, w którym miała odbyć się rozmowa rekrutacyjna. W efekcie traci czas przeznaczony na rozmowę, licząc na to, że być może kandydat utknął w korku i zaraz pojawi się na miejscu. Jednak najczęściej takie sytuacje mają nieco inne zakończenie i zaproszona na intervew osoba nie dociera. Inna kwestią jest to, że niekiedy kandydaci przyjęci do pracy w ogóle się w niej nie stawiają. Zdarza się również, że w połowie pierwszego dnia pracy wychodzą do sklepu lub na lunch i już nie wracają.
Z jednej strony mówi się, że jedną z przyczyn takiej sytuacji jest rynek pracownika, który rozleniwia kandydatów. Aktualnie otrzymują oni wiele propozycji pracy i nie muszących zabiegać o uwagę pracodawcy tak jak jeszcze kilka lat temu. Nawet jeśli nie przyjdą na rozmowę i pojawią się na czarnej liście rekrutera, mogą zupełnie się tym nie przejąć, bo inne firmy chętnie zapraszają ich do udziału w rekrutacjach.
Poza tym – da się ukryć, że sytuacja nieco się odwróciła. Wcześniej to kandydaci wielokrotnie podkreślali, że z rekruterem nie mają kontaktu, nie otrzymują informacji zwrotnych w trakcie procesu rekrutacyjnego – często również wtedy, kiedy sami proszą o feedback. 85% z nich wciąż nie otrzymuje feedbacku po rekrutacji (OTaC 15 Polish edition, Potential Park, Sztokholm). Złe wspomnienia kandydatów z poprzednich procesów rekrutacyjnych mogą mieć wpływ na ich podejście do rekrutera. Doświadczenia braku kontaktu z firmą po spotkaniach kandydat może odbierać jako przyzwolenie na identyczne zachowanie w drugą stronę, szczególnie jeśli nie narzeka na brak ofert.
Na pewno jest to trudna sytuacja dla rekrutera, szczególnie kiedy usilnie próbuje sfinalizować proces, a kolejni kandydaci nie przychodzą i przestają odbierać telefon. Jednym z rozwiązań takiej sytuacji byłaby próba zrozumienia potrzeb obydwu stron przez siebie nawzajem i zmiana podejścia wielu rekruterów, którzy nie udzielają rekrutacji zwrotnej, którym zdarza się przyjść na spotkanie nieprzygotowanym lub spóźnionym. W niektórych sytuacjach konsekwencje ponoszą inni rekruterzy, bo kandydaci przyzwyczajeni do takiego podejścia zaczynają również nie przejmować się rekrutacyjnym savior-vivre. Tworzy to zamknięte koło, jednak miejmy nadzieję, że sytuacja poprawi się po obydwu stronach.
Jak unikać sytuacji, w której kandydaci nie przychodzą na rozmowy? Kilka wskazówek znajdziecie tutaj.