Pokolenie nazwane przez socjologów Generacją Z to spore wyzwanie dla pracodawców, rynków pracy, edukacji i handlu. „Zetki” – wychowane przez zapracowanych rodziców, od dzieciństwa przygotowywane do wyścigu szczurów i odnoszenia sukcesów – wyrosły na indywidualistów, samotników i geniuszy nowych technologii
Profesor Stacy Wood, znana amerykańska badaczka zachowań i preferencji pokoleniowych, o Pokoleniu Z mówi, że jest to pierwsza w historii generacja, która nie zna granic i jest szczerze zaprzyjaźniona ze światem zewnętrznym, pod warunkiem, że jest to świat oglądany na monitorach i koniecznie we własnym fotelu. Dzisiejsi kilkunasto- i dwudziestolatkowie (jako daty graniczne pokolenia podaje się rok 1995 i pierwsze lata XXI wieku) to przede wszystkim wielbiciele innowacji. Urodzili się i dorastali w świecie, w którym najnowsze technologie i wielkie osiągnięcia techniki były i są na wyciągnięcie ręki.
Od 1995 roku przez świat przetoczyła się rewolucja technologiczna porównywalna z rewolucją przemysłową z końca XIX wieku. Upowszechniły się telefony komórkowe, do obiegu weszły SMS (pierwszego SMS-a wysłano w 1992 roku), Estończycy wynaleźli Skype’a (2003 rok) i pojawiły się globalne sieci społecznościowe (Facebook istnieje od 2004 roku). Generacja Z żyła z tymi zmianami, obserwowała je i każdą z nich „testowała na sobie”. Może dlatego Pokolenie Z ma bardzo racjonalne oczekiwania wobec innowacyjności na każdym polu – mają ułatwiać życie, być „intuicyjne w obsłudze” i maksymalnie użyteczne. Tę użyteczność młodzi rozumieją nieco inaczej niż wcześniejsze pokolenia. Użyteczny jest Facebook. Użyteczny jest również GoldenLine. Dlaczego? Dlatego, że pozwala szybko znaleźć odpowiedzi na pytania życia osobistego i zawodowego. Dla Pokolenia Z użyteczność oznacza – oszczędność czasu.
Z oczekiwaniami innowacyjnymi młodych bardzo blisko związane jest ich… wygodnictwo. Z badań wynika, że nadchodzące pokolenie jest skrajnie praktyczne, wygodne i ostrożne, np. w podejmowaniu wysiłku zawodowego i wydawaniu pieniędzy. Młodzi cenią jakość i marki, ale tylko pod warunkiem, że jest to marka oferująca produkt bardzo wysokiej jakości za rozsądną cenę. W pracy szukają „znaczenia” – marzą o aktywności zawodowej, która daje rozwój osobisty i wymierne (niekoniecznie finansowe) efekty. Co ciekawe, nadchodzące pokolenie deklaruje, że przedkłada ciekawą, pełną wyzwań pracę nad motywowanie finansowe. Dzisiejsi dwudziestolatkowie to przecież dzieci urodzone i wychowane w warunkach wolnego rynku. Przyglądali się zawodowym wzlotom i upadkom rodziców. Ich zmaganiom z bezrobociem, kryzysami w karierach i kłopotom ze spłatami hipotek. Może dlatego młodzi deklarują, że pieniądze i stan posiadania nie motywują ich do pracy i wysiłku?
Młode pokolenie to również skrajni indywidualiści i samotnicy, skupieni na samorozwoju i zaspokajaniu ambicji. Nie boją się wirtualnego świata, nie mają oporów przed „sprzedawaniem” swojego życia osobistego portalom społecznościowym. W zamian oczekują, że zarówno firmy marketingowe, jak i rynek pracy nie tylko przygotują się na ich nadejście, ale również otworzą się na ich niezależność i skrajny indywidualizm. Co ciekawe, badacze zwracają uwagę na fakt, że „Zetki” to najbardziej niepokorne i najgorzej wychowane pokolenie w historii. „Edukowani” społecznie przez gry w stylu „GTA” często uznają, że nie dotyczą ich kary za przekraczanie ustalonych zasad i norm.
Pracodawcy, którym przyjdzie adaptować młodych do rynków pracy, będą mieli nie lada kłopot. Głównym wyzwaniem szkoleniowym stanie się nauczenie kindersztuby i wprowadzenie takich procedur, aby ograniczyć niezależność i brak pokory. Opisując nadchodzące pokolenie nie sposób nie wspomnieć o tym, że młodzi mają pewną bardzo niepokojącą cechę – jest nią skłonność do eskapizmu lub inaczej mówiąc – wycofywania się ze świata realnego do świata gier, aplikacji internetowych, filmów i muzyki. I szczerze mówiąc, nie byłoby w tym niczego niezwykłego (poprzednie pokolenia też to robiły) gdyby nie fakt, że eskapizm młodych wpisuje się w rewolucyjne zmiany, jakie dokonują się na rynku pracy. Ilość ofert zatrudnienia dla młodych gwałtownie maleje. Tradycyjnych prac ubywa. Jedną z nielicznych szans na karierę dla młodych daje globalny rynek pracy w formule teleworkingu. Przy biegłej znajomości języków obcych i sympatii do najnowszych technologii, łatwo wyobrazić sobie jak może wyglądać przyszłość „Zetek”.
Innowacje i technologie ułatwiają Pokoleniu Z pracę i życie, ale równocześnie izolują od realnego świata i ludzi. Pogłębiają w ten sposób pokoleniową skłonność do samotności i eskapizmu. Badacze skupieni na nadchodzącym pokoleniu zgodnie piszą, że największym wyzwaniem rynku pracy i edukacji będzie nakłonienie młodych do otwarcia się na ludzi i świat realny. A to może okazać się trudne. Lokalne, europejskie rynki pracy kurczą się coraz bardziej. Młodzi staną przed trudnym wyborem – mobilność i praca lub pozostanie w miejscu urodzenia i zmaganie się z bezrobociem. Rokowania rynku zwracają uwagę na fakt, że centra rozwoju ekonomicznego przesuwają się poza Europę i USA – do Brazylii, Chin i Singapuru. To tam najłatwiej znajdą pracę ambitni, świetnie wykształceni, mobilni i niezależni. Dla wszystkich niegotowych na emigrację szansą na ambitną pracę jest Internet – od międzynarodowej pracy w formule teleworkingu aż po prace freelancerskie dla klientów z całego świata. Niestety, wszystkie te rozwiązania jeszcze pogłębią wyobcowanie młodych.
Opisane zjawiska świetnie tłumaczą ostatnią cechę nadchodzącego pokolenia. „Zetki” są realistami z wyraźnym odchyleniem w kierunku pesymizmu. Nie działają na nich (tak dobrze znane starszym generacjom) okrzyki w stylu „Jesteśmy najlepsi!”. Nie motywują ich również pieniądze, ani mozolne wspinanie się po drabinach karier. Nakręcają ich jasne zasady, uczciwi szefowie, kontakt twarzą w twarz i praca, która ma znaczenie. Młodych nie interesują korporacje. Fascynującą pracę stworzą sobie sami.
Szuksz inspiracji? Zajrzyj do naszych e-booków: Lepszy HR i Zmieniaj firmą na jeszcze lepszą.