Kryzysy mogą zdarzyć się w każdej firmie, tym bardziej w czasach, kiedy jedyną pewną rzeczą jest zmiana. Trzeba umieć przez nie przejść bez lub z jak najmniejszym szwankiem i to zarówno pod względem finansowym, jak i kadrowym. O czym więc warto pamiętać, borykając się z kryzysem?
Bez wątpienia bardzo istotną kwestią – zarówno podczas kryzysu, jak i w czasach „prosperity” – jest pozyskanie i utrzymanie zaufania swoich współpracowników, podwładnych. Jesteśmy w końcu w trudniejszej sytuacji, z którą musimy sobie poradzić, a więc postawa „wszystkie ręce na pokład” jest jak najbardziej wskazana – nie są nam potrzebne kolejne kłopoty wewnętrzne. Tu ważna jest szczerość, otwarta komunikacja i wyjaśnianie podjętych kroków; nawet jeśli podejmujemy decyzje niepopularne czy nieatrakcyjne dla swoich podwładnych – warto się spotkać i je wyjaśnić.
Warto też przedstawić plan działania na wyjście z kryzysu i na czas po kryzysie. Nie ma też sensu (co zdarzyło się w jednej z firm, w których pracowałam) zatajać przed podwładnymi rzeczywistych problemów czy wręcz wmawiać im, że wszystko jest super. Ludzie bardzo często „czują przez skórę”, że tak nie jest. Czują też kiedy są okłamywani. Poza tym, gdyby zdarzyło się, że będziemy zmuszeni do zwolnień, degradacji czy chwilowego obniżenia wydatków związanych z funkcjonowaniem firmy, będzie to lepiej zrozumiane, gdy ludzie będą przygotowani na to, że firma przechodzi kryzys. Nie ma też sensu pod wpływem chwili zmieniać przepisów wewnętrznych czy struktury organizacyjnej firmy tylko dlatego, że znaleźliśmy się w trudniejszej sytuacji. Pracownicy chcą i wręcz muszą czuć się bezpiecznie. Dobrze jest też podtrzymać dotychczasowe zasady oceniania pracowników, KPI i wszelkie inne wskaźniki pamiętając, że pracownicy bardzo często nie są winni zaistniałym problemom.
Kolejną taktyką, którą zdarza się wdrażać włodarzom firm, których kondycja nie jest najlepsza, jest próba dyskredytowania konkurencji i to zarówno w oczach „własnych” pracowników, jak i klientów. Nie wydaje się to praktyka ani zasadna ani na zbyt wysokim poziomie. Jeśli bowiem rzeczywiście konkurencja prezentuje się pod jakimkolwiek względem gorzej od nas, zostanie to zweryfikowane przez rynek; jeśli natomiast ów rynek „zewnętrzny” lub „wewnętrzny” odkryje niesłuszną próbę dyskredytacji „przeciwnika” – odbije się to na nas rykoszetem.