„Kandydaci rządzą!”, „Na obecnym rynku pracy to kandydaci dyktują warunki”. Takie i podobne zdania są na porządku dziennym zarówno w przekazach medialnych, jak i na portalach branżowych. Są one wypowiadane przez pracodawców oraz rekruterów.
Wiążą się z przekonaniem, że dziś na rynku pracy to właśnie pracownicy mają mocniejszą pozycję niż strona oferująca zatrudnienie. Czy jednak tak jest w rzeczywistości? Co prawda bezrobocie rejestrowane spada, ale nie oznacza to do końca poprawy sytuacji na rynku pracy.
Praca – ale jaka?
Rynek kandydata jest rozumiany jako sytuacja, w której kandydaci mogą w dowolnym momencie zmienić pracę na lepszą. Przede wszystkim chodzi tu o lepsze warunki finansowe. Mowa jest o nim również w negatywnym aspekcie jako o sytuacji „kapryszenia” kandydatów i celowego nieprzyjmowania ofert pracy „pomimo oferowania bardzo dobrych warunków”. W rzeczywistości faktycznie odnotowuje się obecnie zwiększony odsetek osób zmieniających pracę, ofert również jest więcej. Nie jest jednak prawdą, że zawsze zmiana pracy wiąże się z lepszym stanowiskiem czy wynagrodzeniem. Zdarza się, i to nierzadko, że przy zmianie pracy wcale nie otrzymujemy dużo lepszych warunków. Niejednokrotnie przyjęcie nowej oferty wynika z otrzymania pracy w lepszej dla nas lokalizacji lub z chęci (i pojawienia się możliwości) odejścia z firmy, w której źle się czuliśmy, „ucieczki” od nielubianego szefa.
Jak to widzą pracownicy
Rynek kandydata wcale nie jest tak pozytywnie postrzegany przez jego potencjalnych beneficjentów. Dość powszechna jest opinia, wedle której rynek kandydata to tylko wymysł pracodawców i rekruterów, którzy przywykli za czasów kryzysu finansowego do tego, że pracownicy przystaną na każdą ofertę pracy – byle tylko móc pracować i że w czasach zmiany koniunktury po prostu nie potrafią lub nie chcą zaproponować warunków, które byłyby interesujące dla pracowników, których chcieliby pozyskać.
Jeszcze nie tak dawno temu branżą, w której faktycznie można było zauważyć zjawisko przewagi kandydatów, był rynek IT. Dochodziło na nim do sytuacji, w których osoby bardzo młode – studenci, i to nawet na początku studiów, mogli liczyć na dobrze płatną pracę i praktycznie przebierać w ofertach. Obecnie nawet ten rynek nie jest już tak szczodry.
Jakiś czas temu w sieci rozgorzała dyskusja właśnie na temat tego, czy omawiane zjawisko faktycznie istnieje. Wynikał z niej jasny podział na stronę pracodawców i rekruterów, którzy przychylali się do opinii o tym, że pracownicy są wymagający i roszczeniowi oraz pracowników – twierdzących, że rekruterzy i pracodawcy chcą pozyskać wysoce wykwalifikowanych pracowników „zdecydowanie za niskim kosztem”. W omawianej dyskusji pojawił się głos, mówiący na przykład o tym, że problemem jest znalezienie pracownika w mniejszych miejscowościach. Nie pokrywa się to jednak ze zjawiskiem rynku pracownika lub kandydata. W mniejszych miejscowościach bowiem taki problem istniał w zasadzie zawsze. Co więcej, w tej sytuacji możemy mówić raczej o kwestii związanej z brakiem dopasowania kandydatów, którzy również mają w rzeczonych miejscach problem ze znalezieniem pracy do występującego zapotrzebowania na pracowników. Wśród pracowników bardzo popularna była również opinia, że pracodawcy wolą zapłacić mniej i zatrudnić pracowników ze Wschodu, którzy bardzo często nie mają dobrych kwalifikacji, niż godnie zapłacić pracownikom z Polski. Nie da się jednak ukryć, że w rozmowach z osobami zajmującymi się rekrutacją pojawiają się również bardzo konkretne argumenty, z którymi czasem ciężko się nie zgodzić. Takim argumentem jest: „u nas w Warszawie jest rynek pracownika na przykład jeśli chodzi o pracę na magazynie. Oferujemy pracownikom 3 tysiące na rękę podstawy plus premię!! Mało? A chętnych nie ma”. Warto jednak w tym miejscu zauważyć, że podanie samej stawki to czasem mało – wynagrodzenie, które w jednej części kraju jest atrakcyjne, w innej może już wcale takim nie być, chociażby ze względu na koszty utrzymania.
Podsumowując – warto pamiętać, że w przypadku rynku kandydata, jak na wielu innych płaszczyznach, warto brać pod uwagę wersję obu stron i starać się je co najmniej równoważyć.