Od pewnego czasu daje się zauważyć pozytywny trend nastawiony na przeprowadzania przyjaznych rekrutacji. Rynek pracownika sprawia, że firmy muszą się nagimnastykować, by uzyskać względy potencjalnych zatrudnionych. Z pomocą przychodzi nam scena z filmu „Praktykant”.
Firma głównej bohaterki to doskonale prosperująca i szybko rozwijająca się organizacja IT. Tam dział HR to nic innego jak sympatyczna przestrzeń wypełniona kolorowymi poduchami, w której od razu przechodzi się na Ty i częstuje kawą. A może ten amerykański sen przyćmiewa prawdziwy cel rozmowy i ujmuje mu stosownej powagi? Niemądrym posunięciem byłoby ślepe przyjmowanie wzorców zza oceanu, gdyż tamtejsze warunki są zgoła różne od tych w kraju nad Wisłą. Jest jednak coś, co powinniśmy wziąć do serca, między innymi prezentowanie kultury naszej organizacji już w momencie rozmowy rekrutacyjnej.
Panowanie i paniowanie
Przechodzeniu na Ty poświęćmy osobny akapit, ponieważ to gorący rekrutacyjny temat. Przy okazji rozmów po angielsku przejście na Ty jest po prostu bardziej naturalne, nie występuje tam forma pośrednia między panem a imieniem. W polskim przejście na np. “Panie Macieju” jest formą spoufalenia. Na forach poświęconych rekruterom głosy są podzielone. Z jednej strony kandydat może potraktować nas jak koleżankę lub kolegę, z drugiej stworzyć atmosferę dla swobodnej rozmowy, w której będzie bardziej wylewny. Pozostanie na per Pan/Pani można potraktować jako narzędzie, może pozwolić na łatwiejsze negocjacje, przedstawienie feedbacku po rozmowie lub na zadawanie pytań niezbyt wygodnych, jednak wybór należy do rekrutującego. Przecież nie chcemy przyjmujmować na ślepo wszystkich wpływów amerykanizacji. Przechodząc na Ty lub nie, na wstępie prezentujemy klimat naszej organizacji, to główny argument za lub przeciw. Z własnego doświadczenia, nawet podczas pracy w agencji rekrutacyjnej, dowiadywałam się bardzo dokładnie na temat kultury organizacji klienta dopasowując styl komunikacyjny.
Stres, ból brzucha i amerykańskie sztuczki
Trendy trendami, jednak wzbudzanie lęku i wywoływanie stresu u kandydata podczas rozmowy to niezbyt obiektywny test jego odporności psychicznej i nie powinno to być na topie. Przede wszystkim zależy nam chyba na traktowaniu potencjalnego pracownika jako partnera do rozmowy i tego powinniśmy uczyć się od Amerykanów. Co więcej, od lat do sprawiania pożądanego wrażenia z powodzeniem wykorzystują oni wiedzę z zakresu psychologii. Dobrze znane są nam tzw. amerykańskie badania – to nie przelewki, amerykańskie korporacje, m.in. Google, kochają dane i wyciąganie wniosków związanych z czynnikiem ludzkim.
Zadbanie o poczucie bezpieczeństwa rekrutowanego to również nie kolejny chwyt employer brandingowy, ale działanie, które przynosi wymierne korzyści. Chcemy, aby rozmówca był z nami szczery, a rozmowa nie powodowała pustki w głowie, spływania potu z czoła, zimnych dłoni i bólu brzucha, choć i tak mogą się one pojawić. Na pomoc przybywa nam kilka zasad dotyczących zachowań rekrutera zaczerpniętych z nauk psychologicznych.
Zadaniem rekrutujące jest dbanie o dobrostan kandydatów:
- Nie twórz barier! Rozkładanie poduch na środku salki konferencyjnej i siedzenie po turecku nie jest koniecznością, jednak stawianie przed sobą komputera, zasiadanie na końcu długiego stołu tworzy niewidzialną barierę między rozmówcami i jest po prostu oznaką braku szacunku.
- Obserwuj zachowanie kandydata i je odzwierciedlaj! Zapewne znasz już pogląd, że bardziej lubimy osoby podobne do siebie. W przypadku rozmów ten efekt działa tak samo. Jeśli kandydat przyjmuje daną pozycję np. schyla się w naszym kierunku opierając ręce o stół, przyjmij pozycję podobną – to skuteczny chwyt psychologiczny.
- Zwróć uwagę na temperaturę oraz światło w pomieszczeniu. Kandydat siedzi naprzeciwko okna i światło wpada mu w oczy? Będzie mniej skupiony na zadawanych mu pytaniach. Poci się z powodu wysokiej temperatury w pomieszczeniu? Na pewno wpłynie to na poziom odczuwanego stresu.
- Utrzymuj kontakt wzrokowy – daj rozmówcy znak, że go słuchasz, często o tak prostej i dobrze znanej zasadzie zapominają rekruterzy lub managerowie. Zdarza się, że skrzętnie coś zapisują lub odpisują na e-maila w trakcie rozmowy. Z drugiej strony nie świdruj kogoś wzrokiem, kandydat i tak czuje się sprawdzany. Naturalny kontakt wzrokowy trwa od 3-5 sekund.
Niektóre z grzeszków to zadawanie pytań zamkniętych na nieodpowiednich etapach rozmowy np. na jej początku. Brak podsumowywania rozmów i parafrazowania, nadinterpretacje. To wszystko sprawia, że kandydaci mogą czuć się niesłuchani, stwarzamy wrażenie nieotwartych na ich wypowiedzi. Do tych zasad stosują się na przykład psychoterapeuci, ale i handlowcy w trakcie negocjacji.
Czujność na każdym kroku
Tak naprawdę każdy twój ruch podczas procesu rekrutacji pokazuje, jaką organizację reprezentujesz! Gdy myślimy o wielkich korporacjach, które rozrosły się na skalę światową wymieniamy Google, Apple, Microsoft, czyli te pochodzące zza oceanu. Co sprawia, że tak wiele osób pragnie pracy właśnie tam? Pieniądze? Nie, to coś dużo głębszego: Amerykanie pielęgnują w biznesie kulturę organizacyjną, co pozwoliło wzrosnąć tak wielu firmom na skalę światową. Są po prostu spójne.
Każdy w trakcie procesu rekrutacji pokazuje tak naprawdę jaka jest jego organizacja. Popełniając poniższe błędy możesz nasunąć kandydatom wnioski na temat jej kultury:
- Przeciągasz termin decyzji rekrutacyjnej, który zadeklarowałeś osobie na rozmowie? W Twojej firmie procesy decyzyjne zapewne dłużą się, a co gorsza potrzeby pracowników są ignorowane.
- Nie dajesz kandydatom możliwości przekazania informacji zwrotnej – nie jesteś organizacją uczącą się i otwartą na wprowadzanie zmian oraz innowacji.
- Nie przygotowałeś się do rozmowy, analizujesz CV dopiero w momencie wywiadu z kandydatem? Twoja organizacja nie szanuje czasu pracowników i nie prowadzi biznesu zbyt profesjonalnie.
- Nie dajesz kandydatowi przestrzeni do zadawania pytań – Twojej organizacji nie obchodzi zdanie pracowników.
Błędy można tak naprawdę mnożyć, a powyżej przytoczone są jedynie przykłady. Zastanów się nad każdym z etapów rekrutacji i nie daj szans wyciągnąć potencjalnemu pracownikowi takich wniosków.
Niebanalny pomysł na prezentowanie kultury organizacji?
Podaruj kandydatowi coś specjalnego, to może być drobiazg w postaci np. nalepki z logo firmy, miniprzewodnik po naszej firmie i kulturze organizacji, długopis i inne gadżety. Symbole to część kultury organizacji, którymi możesz się podzielić już na etapie rekrutacyjnym. Dzięki takim chwytom wykorzystasz zasadę wzajemności i kandydat bardzo dobrze cię zapamięta, co więcej być może poleci twoją firmę, nawet w przypadku odrzucenia.
Polaku, pozostań sobą
Wierzymy we wzorce amerykańskie i czasem się z nimi na ślepo godzimy, czasem dobrze, czasem gorzej. Czego Polacy powinni uczyć się od amerykańskich korpo? Kultury feedbacku i aktywnego słuchania, otwartości na uczenie się i nowe doświadczenia, bycia spójnym i tworzenia kultury organizacji, a czasem zwyczajnego wyluzowania się.
Pracujemy coraz częściej dla zagranicznych klientów i takie strategie przyjmujemy automatycznie. Na co dzień funkcjonujemy jednak w Polsce, rekruter musi mieć nie lada głowę do połączenia tych dwóch rzeczy. Pomocne mogą być dla nas pewne reguły, które kierują relacjami interpersonalnymi niezależnie od kultury, narodowości, wieku itd., którymi możemy się inspirować. Wykorzystajmy wiedzę płynącą prosto zza oceanu, jednocześnie pozostając po prostu sobą.