Mała firma jest dzisiaj często atrakcyjniejszym miejscem pracy dla młodego człowieka niż korporacja. Z raportu „Wizerunek firm rodzinnych jako pracodawcy” opublikowanego przez Grupę On Board Think Kong wynika, że co trzeci polski millenials woli pracować w małej, rodzinnej firmie niż w korporacji.
Jednocześnie 65% badanych uważa, że małe firmy nie podkreślają swojej wyjątkowości w ogłoszeniach rekrutacyjnych. Właściciele małych i średnich firm wciąż są daleko od praktycznego employer brandingu. To pojęcie, podobnie jak benefity, wciąż kojarzy się z bardzo skomplikowaną aktywnością oraz kosztami, na które małe przedsiębiorstwa nie są przygotowane.
Jednak całkiem niesłusznie. Ani employer branding, ani rozwiązania benefitowe nie są niedostępne dla nas – małych firm. Nie są też drogie, jeśli przyjrzeć im się detalicznie ich narzędziom.
Piszę „dla nas”, bo sama jestem właścicielką małej, dynamicznej firmy, na dodatek zajmującej się właśnie benefitami. I jednym z moich wyzwań jest sprawić, żeby dostęp do rozwiązań benefitowych był łatwy nawet dla najmniejszej firmy. Zaangażowałam się w to mocno, bo uważam, że nie ma żadnego powodu, żeby pracownicy małych organizacji nie mogli korzystać z nowoczesnych rozwiązań wpływających na komfort ich pracy, a pracodawcy nie mieli w ręku nowoczesnych narzędzi i rozwiązań HR.
Zacznijmy od początku. Jeśli chodzi o pracowników, stoją przede mną podobne wyzwania jak przed dużą firmą. Marzę o tym i wciąż szukam do zespołu młodych, zdolnych i zaangażowanych ludzi. Oglądam bardzo starannie każdą złotówkę co miesiąc, podobnie jak wielu właścicieli małych firm. Dobrze rozumiem, że w Polsce wciąż wynagrodzenie odgrywa kluczową rolę dla pracowników i staram się zapewnić godziwe pensje swojemu zespołowi.
Mam to!
Jednak to za mało. Wiem też, że millenialsi szukają ciekawych projektów – mój taki jest! Znam badania dotyczące rynku pracy i wiem, że młodzi ludzie często wolą firmy rodzinne niż duże korporacje (1) – to dobra wiadomość dla nas! Do korporacji nam daleko. Bliskie relacje z właścicielami, ich zaangażowanie, kultura zaufania i wzajemnego szacunku to czynniki, które wpływają motywująco na millenialsów i jednocześnie wartości, które odnajdują i doceniają w mniejszych firmach.
Staram się o tym pamiętać i budować firmę między innymi w oparciu o te wartości. Są bardzo ważne także dla mnie samej, a jeśli mogą zadziałać motywująco na moich pracowników, to świetnie. Jeśli uda mi się zbudować w firmie w sposób autentyczny te relacje – 1/3 część pracy motywacyjnej mam za sobą.
Kolejna duża część związana jest ze sposobem zarządzania i komunikowania się z młodymi ludźmi – to bardzo ważny aspekt w pracy właściciela. Wymaga właśnie autentyczności, konsekwencji i nieustannego rozwoju kadry managerskiej, ma także wielkie znaczenie dla motywacji zespołu. Ale to już jest temat na oddzielny tekst.
Sięgam do raportu „Barometr Pracownika (2016, Edenred). Znajduję w nim potwierdzenie, że coraz większa grupa ludzi wskazuje motywującą funkcję benefitów: aż 84% badanych twierdzi, że zwiększają one ich motywację do pracy, 83% dostrzega ich pozytywny wpływ na jakość życia w pracy, a 68% docenia ich wpływ na wzmocnienie równowagi między pracą a życiem osobistym. To wskaźniki, które dotyczą także mojego zespołu! I każdego innego, nawet w najmniejszej firmie.
Mój zespół, podobnie jak ludzie w korporacji, marzy o tym, żebym współfinansowała prywatną opiekę medyczną, bilety do kina czy wyjścia do klubów sportowych. Karty sportowe są dla mnie nieosiągalne, mają zbyt wysoką cenę. Jako mała firma jestem niestety nierentownym klientem. Abonamenty medyczne dla kilku osób też okazują się być bardzo drogie, bo ryzyko wykorzystania w małej firmie kalkulowane jest wysoko.
Może więc system kafeteryjny? Już na starcie trzeba za niego zapłacić kilka tysięcy złotych, co ogranicza moje możliwości. Wdrożenia technologiczne takich narzędzi nie są dla mnie. Ograniczona struktura i mnóstwo pracy na rzecz klientów powodują, że rezygnuję – mimo że jesteśmy firmą technologiczną. Poza tym, żeby takie wdrożenie się powiodło, muszę poświęcić na nie wiele czasu – to mój osobisty czas, czas właścicielki małej firmy, nie mam dzisiaj struktur HR.
Wreszcie mam – rozwiązanie saas, bez wdrożeń technologicznych. Założenie firmy w programie zajmuje tyle czasu, co wypicie połowy kubka porannej kawy. Kino, zakupy w Empiku, audioteka, e-booki w Publio, ale też prywatna opieka medyczna mogą być dostępne dla mojego zespołu. Nauka języka angielskiego także jest w naszym zasięgu.
Wpłacam na konta pracowników tyle, na ile mnie stać w danym miesiącu – w gorszym nie wpłacam w ogóle, trudno. Jesteśmy małym zespołem, który rozumie sytuację firmy. Moduł raportowy daje mi wiedzę on-line o tym, co lubią moi pracownicy i na co wydają przeznaczone przeze mnie środki. Wcale nie duże, czasem zaledwie 20 zł, ale ziarnko do ziarnka zbiera w końcu miarkę.
A! Nadchodzą mikołajki – nie kupuję już książek dla pracowników, to nasz tradycyjny upominek. Zrobię im niespodziankę, wpłacę więcej na konta i zaskoczę miłym smsem z samego rana!