Bardzo często deklarujemy, że jesteśmy partnerami w procesie rekrutacyjnym. Z perspektywy kandydata to partnerstwo polega w najlepszym wypadku na tym, że otrzyma automatyczną odpowiedź o kontakcie jedynie z wybranymi kandydatami. Sytuacja na rynku pracy zmusza jednak do tego, aby zmienić to podejście. Bo kandydat za chwilę może stać się nie tylko managerem, ale kluczowym interesariuszem naszej organizacji.
Chociaż wiele firm zdobywa certyfikaty, odznaki, jest członkami specjalistycznych stowarzyszeń branżowych i deklaruje, także na swoich stronach, przyjazność procesu rekrutacyjnego, rzeczywistość – powiedzmy sobie szczerze – wygląda całkowicie inaczej. Składają się na to dwa podstawowe czynniki. Po pierwsze, kandydaci na rynku pracy znają swoją wartość. Wiedzą, szczególnie przy posiadaniu unikatowych kompetencji, że wcześniej czy później znajdą poszukiwaną pracę. Być może nie w tej samej miejscowości, a w innym mieście. Ale jednak. Kwestia odpowiedzialności w procesie rekrutacji była poruszana między innymi przez profesora Guya Standinga, który w ubiegłym roku był gościem Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Ekspert wskazywał, że często złożoność procesów przyjmowania nowych ludzi do zespołów i brak odpowiedniego feedbacku w trakcie całego procesu wpływa negatywnie nie tylko na samego rekrutowanego, ale na całą branżę, postrzeganie marki i rosnącą niechęć wśród kandydatów.
Odszukać równowagę
Odpowiedzialna rekrutacja to wbrew pozorom bardzo złożone wyzwanie, na które należy spojrzeć z dwóch perspektywy. Musimy pamiętać, że w całym procesie liczy się nie tylko sam kandydat, ale też osoba, która zajmuje się współpracą z nim. Chodzi o to, aby każda strona czuła się komfortowo. Rekruter absolutnie nie powinien odczuwać dyskomfortu, czyli prowadzić proces w godzinach, które są dla niego odpowiednie, w sposób, jaki nie uwłacza chociażby jego godności czy sprawia, że czuje się w jakikolwiek sposób nie fair w całym procesie. Dlatego coraz częściej firmy, oprócz opisu procesu rekrutacji, zamieszczają na swoich stronach karierowych informacje o zasadach, jakie stosują. Często komunikują też wprost, choć mówiąc językiem korzyści, że na przykład obrażanie rekrutera, nawet jeśli pracuje u pośrednika, nie pomoże w owocnym zakończeniu procesu rekrutacyjnego. Ten proces to swoisty komunikacyjny mix. W dobie rynku kandydata coraz głośniej mówimy o potrzebach zgłaszanych przez tę grupę. Trudno dziwić się jej frustracji, jeśli na wydający się standardem feedback możemy liczyć zdecydowanie za rzadko. Akcje, takie jak ta przeprowadzona przez zespół GoldenLine, dotycząca szybkiego i ekspresowego feedbacku, nie powinny być chlubnym wyjątkiem. Nie tylko z perspektywy pracownika powinny stać się standardem.
Po prostu po ludzku
Jak zbudować tego typu proces w firmowej rzeczywistości, często przy ogromnym nawale wyzwań i zadań? Pomocne mogą tutaj być systemy IT, ale także działania stricte kompetencyjne. Mogą być świetną okazją do tego, aby wdrożyć stażystów do świata HR poprzez przygotowanie kompleksowych feedbacków dla kandydatów. W całym procesie warto najzwyczajniej postępować po ludzku, informując o bieżącej sytuacji w trakcie rekrutacji. Bo nie ma nic gorszego dla kandydata niż milczenie. Zabija ono nie tylko chęci, ale także potencjalną więź, jaka rodzi się z firmą. Rozmowa jedna, druga, trzecia… Wszystko wydaje się cudowne. A potem nastaje cisza. Ten właśnie spokój i brak obiecanego kontaktu są często powodami frustracji. Jeśli rekrutacja jest zawieszona, po prostu napiszmy to wprost. Podziękujmy za czas i przeprośmy za sytuację. Być może też poinformujmy o podobnym procesie, jaki taki toczy się w tym czasie.
Na czym tak naprawdę polega odpowiedzialna rekrutacja?
Na traktowaniu obu stron po ludzku. Jeśli wymagamy od kandydata stawiania się o wyznaczonej godzinie, prosząc go o to dzień wcześniej, to trudno dziwić się jego rozżaleniu, jeśli po takim spotkaniu nie dostaje informacji zwrotnej. Obie strony w procesie rekrutacyjnym powinny wnosić od siebie równie dużo. Jeśli wymagamy od potencjalnego pracownika przygotowania „ekstra” zadań czy propozycji to zadbajmy o to, aby posiadał komplet dostępnych materiałów i danych. Jeśli wymaga to czasu, dajmy mu go i też podziękujmy za trud, dając feedback na temat zadania i samego zaangażowania czasowego.
Czy odpowiedzialna rekrutacja to olbrzymie wyzwanie? Wbrew pozorom nie. Na cały proces po prostu trzeba spojrzeć po ludzku. Pamiętając o tym, że za chwilę nasz kandydat może stać się naszym szefem czy klientem. Czasami wprowadzając delikatne zmiany, a niekiedy dokonując większej zmiany organizacyjnej. Inaczej trudno będzie sprawić, aby zespół HR stał się autentycznym partnerem biznesu. Bo przecież chodzi nam o to, aby przyciągać do organizacji, a nie skutecznie do niej zniechęcać. Bo przecież trudno się nie zgodzić z Josephem Conradem, który mawiał, że tylko praca daje nam prawdziwą okazję do tego, aby odkryć nas samych, pokazać to, czym naprawdę jesteśmy, a nie tylko to, na co wyglądamy.