„Kanapowi aktywiści”, „cyber bumelanci” czy „leniwi aktywiści” – określeń jest wiele, jednak wszystkie dotyczą tej samej grupy – slaktywistów. Termin “slaktywizm” pochodzi z języka angielskiego od słów „slacker” oraz „activism” (czyli odpowiednio leń i aktywizm).
W dużym uogólnieniu sprowadza się do naprawiania świata bez konieczności ruszania się z własnej kanapy. Slaktywizm staje się wyznacznikiem naszych czasów, a zatem ma ogromny wpływ na szeroką komunikację – także na rynku pracy.
Zrozumieć slaktywizm
Najważniejszym celem działań slaktywistycznych jest zmiana świata na lepsze. Zamiast jednak pakować plecak i jechać do Amazonii ratować drzewa tropikalne, slaktywiści na stronie Greenpeace klikną „lubię to” pod zdjęciem promującym taką akcję. Będzie szybko i schludnie można pokazać innym, jacy to są „zieloni” i „eko”. Dzięki zwykłemu „lajkowi” zyskują też od razu nagrodę – poczucie spełnionego dobrego uczynku. Efekt często zależy od formy, a slaktywizm może ich przybierać wiele – od podpisywania petycji, przez przynależność do grup w mediach społecznościowych, po udostępnianie materiałów promocyjnych.
Ze względu na efekt w praktyce można wskazać trzy wymiary slaktywizmu:
- informacyjny – opiera się głównie na tzw. „lajkach”, czyli kliknięciach „lubię to” w mediach społecznościowych. Slaktywiści rozpropagowują polubione treści wśród grupy swoich znajomych. Przykładem jest choćby polubienie zdjęcia psiaka czekającego w schronisku na adopcję i udostępnienie go na swojej tablicy.
- wspierający – dotyczy przede wszystkim petycji on-line. Najczęściej samo działanie pozostaje niewidoczne dla grupy znajomych, dla slaktywisty ważne jednak jest poczucie, że realnie wspiera daną akcję i jego głos może przesądzić o sukcesie.
- sprawczy – każda akcja zawsze wywołuje konkretną reakcję, np. dzięki sponsorom i reklamodawcom każde kliknięcie w brzuszek Pajacyka na stronie pajacyk.pl sponsoruje obiad dla jednego dziecka. Samo „zalajkowanie” strony PAH takiego efektu by nie dało, jedynie nagłośniło akcję. Z perspektywy „klikaczy” jest to najlepsza forma – klikający od razu dostaje informację zwrotną, jak jego działanie wpłynęło na otoczenie. Dzięki temu codziennie w ów brzuszek klika ponad 50 tys. osób.
Każdy z tych efektów jest równie ważny. Nawet niepozorny „lajk”, jako silny nośnik informacji, może mieć dużą moc sprawczą. Jeśli na 100 znajomych, którzy zobaczą udostępniony post albo kliknięte „lubię to” choć jeden adoptuje ze schroniska psa, będzie to miało już realne przełożenie na rzeczywistość. Przykładem jest głośny sprzeciw wobec ACTA – zaczęło się od strony akcji protestacyjnej na Facebooku, następnie pojawiła się ankieta, a finał akcji miał miejsce w postaci manifestacji w największych miastach Polski. Metodą małych kroków budowane było ogromne zaangażowanie społeczności. O sile slaktywizmu świadczą też dane – rekordziści w Polsce pod swoimi postami zdobywali nawet ponad 70 tysięcy polubień. Jeśli założyć, że każdy z nich ma po 100 znajomych, to posty miały szansę dotrzeć do 7 milionów osób.
Slaktywizm a HR
Slaktywizm jest obecny przede wszystkim w employer brandingu. Oczywiste jest już dla nas, że konsumenci oczekują od producentów społecznego zaangażowania. Dokładnie w ten sam sposób na przyszłego pracodawcę patrzy potencjalny kandydat. Według badania Employer Branding Institute pt. „Kandydat 2.0”* aż 40% badanych odrzuciłoby ofertę pracy, jeśli pracodawca nie prowadziłby działań z zakresu CSR. Jeśli jednak chcemy promować je w mediach społecznościowych i zbierać „lajki”, to trzeba to robić także przez pryzmat zjawiska slaktywizmu.
Dodatkowo, slaktywizm zaczyna być też obecny w samej rekrutacji – tutaj jest to jednak slaktywizm w skali mikro – jednym kliknięciem zmieniamy nie cały świat, ale świat nam najbliższy, czyli swoją karierę. Formularze aplikacyjne wymagające uzupełnienia wielu pól, czyli wielu kliknięć? Nie tędy droga. W myśl slaktywizmu wszystko powinno odbyć się szybko i za pomocą jednego kliknięcia. Ewentualnie dwóch.
Slaktywizm jest mocno związany z obecną na rynku pracy tzw. „generacją L”, czyli „generacją leni”. Jest to termin stworzony przez Natalię Hatalską**. W przeciwieństwie do generacji X, Y i Z powstał w ujęciu behawioralnym, a nie demograficznym. „L” oprócz lenistwa charakteryzuje m.in. przesunięcie preferencji w kierunku krótkich newsów oraz redystrybucja treści zamiast ich tworzenia. Innymi słowy – zamiast samemu zrobić wpis, „L” woli dostać gotowy post i po prostu go polubić. Istnieje jednak kilka zasad, którymi trzeba się kierować.
Wykorzystaj potencjał
Wiesz już, że slaktywizm dotyka także działań HR. Jak jednak wykorzystać jego potencjał? Przede wszystkim oferując gotowe treści – im mniej slaktywiści będą musieli się naklikać, tym lepiej. Ważne też, by odpowiednio dostosować do nich komunikat. Musi on zawierać:
- krótki przekaz – o wiele krótszy niż ten artykuł ;-) Według badania „Społeczny zasięg książki” prowadzonego przez Bibliotekę Narodową w 2012 roku aż 61% Polaków nie przeczytało ani jednej książki, obecnie tekst tylko skanujemy – chcesz, żeby ludzie „podawali dalej” twoje ogłoszenie? Niech będzie zwięzłe – 2000 znaków nikt nie przeczyta ani nie „zalajkuje”;
- call to action – czyli wezwanie do działania. Taką funkcję pełnią wszelkie „kliknij”, „sprawdż” itp., czyli tryb rozkazujący. W kampaniach marketingowych jest to wręcz warunek konieczny, a w rekrutacji element wciąż nagminnie pomijany;
- odwołanie do emocji – zastanów się, co chętniej polubisz – suchy opis akcji charytatywnych, w których udział wzięła firma, czy zdjęcia szczęśliwych rodzin, które dzięki pracownikom otrzymały paczki na święta? Pamiętaj jednak, aby nie przekroczyć granicy dobrego smaku;
- dostępność źródeł – z zasady wybieramy te źródła informacji, które są najłatwiej dostępne, a niekoniecznie te, które dostarczają informację pogłębioną. Dlatego skorzystaj z większej liczby źródeł zamiast koncentrować się tylko na jednym.
Gdy spełnisz te kryteria, nauczysz się nowego sposobu komunikacji z otoczeniem. Otoczeniem, na które składają się twoi klienci, ale także i obecni pracownicy oraz kandydaci do pracy.
A teraz sam zostań slaktywistą! Polub ten artykuł i udostępnij go na swojej tablicy! :)
* Badanie obejmowało grupę ponad tysiąca studentów i absolwentów do 2 lat po studiach. Raport można pobrać na stronie Instytutu
** Więcej informacji na: http://hatalska.com/