W Scenie HR Jakub Babij opowiada o zagrożeniach dla zdrowia psychicznego, jakie może nieść ze sobą praca oraz o tym, jak stworzyć środowisko pracy promujące zdrowie psychiczne.
Jakub Babij – Trener, nauczyciel Mindfulness, psychoterapeuta. Autor wielu publikacji z obszaru redukcji stresu, zdrowia psychicznego w firmie oraz technik uważności. Pomaga zmniejszać stres i być bardziej „tu i teraz” za pomocą firmy Mindfulness Inside. Pracuje z organizacjami oraz osobami indywidualnymi. Poza pracą zawodową prowadzi fundację zajmującą się prewencją wypalenia zawodowego oraz pomocą psychologiczną. Fan jogi oraz morsowania.
Jakie są największe zagrożenia, na jakie mogą być narażeni pracownicy w kontekście zdrowia psychicznego?
JB: Nie ma nic odkrywczego w twierdzeniu, że praca w bardzo dużym stopniu może wpływać na nasze zdrowie psychiczne. Może być źródłem różnego rodzaju zaburzeń psychicznych lub dodatkowo wzmagać problemy i zaburzenia, które powstały z innych powodów. Nieodpowiednie warunki pracy mogą być przyczyną wypalenia zawodowego, depresji czy zaburzeń lękowych. Równolegle możemy mówić o szerokim spektrum dolegliwości psychosomatycznych, takich jak bezsenność, bóle pleców, nadciśnienie, choroby układu sercowo-naczyniowego, choroby układu pokarmowego. Jeśli miałbym zamknąć swoją odpowiedź w jednym słowie, to byłby to na pewno stres. Być może powiem coś niepopularnego, ale niesłychane tempo współczesnej pracy oraz ilość informacji, którą trzeba przetworzyć na co dzień sprawia, iż zachowanie zdrowia psychicznego w pracy nie jest łatwe.
Jakie długofalowe skutki dla pracownika mogą nieść ze sobą te zagrożenia?
JB: Mało przyjemne. To trochę tak jak z powiedzeniem Hitchcocka, że „dobry film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, a napięcie powinno później stopniowo rosnąć”. Zaczyna się źle, a potem jest jeszcze gorzej. Bardzo dobrze opisuje to profesor Marie Asberg z Karolinska Institute w swojej koncepcji „leju wyczerpania”. Załóżmy, że naszym problemem jest zwiększający się stres. Z miesiąca na miesiąc, z roku na roku jest go coraz więcej, a my mamy coraz mniej chęci i przekonania do tego, czym się zajmujemy. Na samym początku możemy czuć się bardziej zmęczeni. W pracy, po pracy, przed pracą – zmęczenie zaczyna być naszym ustawieniem startowym. Wraz z nim mogą pojawić się problemy z zasypianiem, bezsenność. Umiejętność koncentracji zaczyna spadać. Może pojawić się gniew. Widzimy, że rzeczy, które wcześniej zajmowały nam nam parę minut, teraz zajmują nam dużo więcej czasu. Może pojawić się gniew, porywczość. Nastrój zaczyna pikować w dół. Zaczynamy rezygnować z aktywności i rzeczy, które nas karmią i dają nam siłę. Im dalej w dół leja, tym bliżej do pełnego wypalenia zawodowego i depresji.
W jaki sposób zapewnić pracownikom środowisko gwarantujące minimalizację stresu?
JB: Ważna rzecz, od której warto zacząć, to zrozumienie, że stres można zmniejszać, ale nie walczyć z nim. Walczyć ze stresem to to tak jakby walczyć ze swoją śledzioną lub trzustką. Stres jest nam potrzebny i jest normalną częścią naszego życia. Problemem jest, gdy jest go po prostu za dużo. Tak się składa, ze najczęściej jest go za dużo. Jeżeli przyjmiemy jako punkt startowy tezę, że stresu jest za dużo, każda kolejna aktywność lub projekt powinien być prowadzony tak, aby jak najbardziej zmniejszyć jego potencjał do generowania stresu.
Jeśli chodzi o organizację, ważne jest, żeby miejsce pracy kojarzyło się z bezpieczeństwem, a nie ciągłą walką. Nawet najbardziej zmotywowany i dobry pracownik zacznie gasnąć przy despotycznym szefie, płytkich relacjach oraz absurdalnych procedurach. Dobrze byłoby też skończyć z kulturą promującą „bycie zajętym” jako najwyższą cnotę. Przykładem stawianym za wzór jest np. szybka odpowiedź na maile lub ilość nadgodzin. To tylko promuje działanie, bez priorytetów. Działanie dla samego działania. Według mnie nie jest to dobry styl. Najczęściej jest to styl zarządzania, którzy managerzy mniej lub bardziej świadomie kaskadują w dół.
Myślę, że dzisiaj każdy leader powinien mieć za sobą lekturę takich książek jak „Drive” Davida Pinka, „Joy. Inc” Richarda Sheridana, „Twój Mózg w pracy” Davida Rocka, „Taka praca nie ma sensu” Tony Schwartza, czy „Dlaczego zebry nie mają wrzodów?” Roberta Sapolsky. Skoro każdy leader wie dziś co to „zasada Pareto”, czy wykres Gantta, myślę że nie stoi nic na przeszkodzie, aby dowiedzieć się więcej o mózgu czy psychofizjologii stresu.
Czy można przeciwdziałać wypaleniu zawodowemu? W jaki sposób?
JB: Do pewnego poziomu tak. Pracodawca musi mieć taki rodzaju kultury, która pozwala otwarcie o tym mówić. Powiedzieć „jestem wypalony” – jest bardzo ciężko. Powiedzieć to w otoczeniu, które karze za takie wyznania albo nie dopuszcza takiej opcji – jest praktycznie niemożliwe. Zarówno pracownik jak i pracodawca powinni mieć też dostęp do specjalistycznych szkoleń z tego obszaru, tak aby zdiagnozować niepokojące objawy u siebie lub u swoich pracowników. Bardzo ważnym elementem jest tutaj też świadomość swoich własnych potrzeb oraz tego co mówi nasze własne ciało. Im lepszy kontakt z nim, tym szybciej możemy zauważyć niepokojące objawy i zmienić kurs, którym płyniemy. To raczej zmiana tych małych nawyków jest tu potrzebna. Trzytygodniowe wakacje raz na rok nie zmienią tutaj zbyt wiele.
Co może zrobić pracodawca dla promowania zdrowia psychicznego w firmie?
JB: Dobrze byłoby, aby działania z obszaru zdrowia psychicznego były częścią strategii. W przypadku większych organizacji, dobrze działa gdy na tym polu współpracuje razem HR i BHP. Promocję zdrowia psychicznego w firmie oparłbym na trzech filarach:
- komunikacja – otwarty dialog na temat zdrowia psychicznego w firmie oraz tego, co generuje nadmierny stres, zarówno na poziomie firmy jak i w relacjach manager – pracownik
- wsparcie – pomoc dla pracowników borykających się z problemami z obszaru zdrowia psychicznego, świadczona przez zewnętrznych specjalistów
- profilaktyka – stały dostęp do dobrych jakościowo warsztatów z obszaru budowania samoświadomości, tworzenia nowych lepszych nawyków, programy oparte o Mindfulness. Według mnie ważne jest też, aby każdy z tych programów miał zaczepienie w codzienności pracownika i nie był nudną psychologiczną pogadanką.
Inna rzecz to poparcie z samej góry. Inaczej robi się z tego wydmuszka, pełna dobrych haseł i plakatów na zewnątrz, ale pusta w środku. Jednorazowe warsztaty z redukcji stresu, prowadzone raz na rok, nie zmienią zbyt dużo.
Jak wspierać pracowników, u których pojawiły się objawy nadmiernego stresu lub wypalenia zawodowego?
JB: Po prostu i najzwyczajniej porozmawiać. To, co bierzemy za objawy nadmiernego stresu czy wypalenie zawodowe, nie zawsze musi tym, co nam się wydaje. W tym obszarze byłbym bardzo ostrożny.
Czasem każdy z nas jest takim małym lekarzem czy małym psychologiem sypiącym radami jak z rękawa. W takiej sytuacji czasem dobrze wstrzymać się z radami i raczej dać pracownikowi dostęp do dobrych jakościowo materiałów pomocowych. Niektórzy z moich klientów firmowych mają osobną infolinię dotyczącą problemów z obszaru zdrowia psychicznego, prowadzoną przez zewnętrznych specjalistów, jeszcze inni mają bogatą bazę na intranecie wraz z numerami telefonów do dobrych psychoterapeutów czy psychiatrów z regionu.
Pracodawcy mogą zrobić tutaj bardzo dobrą robotę na polu walki ze stygmatyzacją pomocy psychologicznej. Jeśli boli nas noga, nikt nie wyrzuca nam, że idziemy do ortopedy. Jeśli czujemy się źle, mamy obniżony nastrój – zupełnie normalnym i zdrowym rozwiązaniem jest zasięgniecie opinii specjalisty. Dobry pracodawca powinien raczej wspierać takie działania zamiast traktować każde zaburzenie zdrowia psychicznego jako konieczność nieuniknionego zwolnienia.