Z czym kojarzy Ci się marka? Apple, Google, Coca-Cola – z pewnością doskonale znasz te firmy i produkty, które oferują. Cieszą się ogromną popularnością i praktycznie każdy z nas miał lub ma z nimi do czynienia. Budzą określone skojarzenia, symbolizują pewne wartości i korzyści. Ale marka to nie tylko firma…
W branży HR coraz częściej marka pojawia się w kontekście budowania wizerunku pracodawcy – czyli employer brandingu. Naprawę cieszy mnie to, że świadomość firm w tym zakresie wzrasta. Budowanie strategii EB, optymalizacja zakładki Kariera, nietuzinkowe ogłoszenia, spektakularne kampanie rekrutacyjne i otwartość na nowe kanały komunikacji – wszystko to można wymienić jednym tchem. Mam jednak nieodparte wrażenie, poparte już kilkuletnią obserwacją, że do pełnego szczęścia brakuje jeszcze jednego elementu.
Znowu pojawia się tutaj pojęcie brandu, ale w kontekście rekruterów reprezentujących danego pracodawcę. Mówimy tutaj zatem o personal brandingu, który zakłada że każdy z nas jest marką. W Polsce mamy wciąż do czynienia z sytuacją, gdzie to pojęcie wydaje się być zarezerwowane dla znanych postaci z życia publicznego: polityków, dziennikarzy, aktorów i sportowców.
Gdy rozmawiam z rekruterami na ten temat i pytam, czy i jak dbają o swoją markę osobistą, większość z nich wydaje się być zaskoczona moim pytaniem bądź też odpowiada na nie przecząco. Nie mają na ten temat wystarczających informacji, nie czują potrzeby dbania o swój wizerunek bądź też nie widzą wynikających z tego korzyści.
Czy zastawiasz się, jakie to może mieć konsekwencje? Moja znajoma, która rekrutuje dla jednej z firm z Doliny Krzemowej, powiedziała mi coś takiego: „Niezależnie od tego, pod jak znaną marką pracodawcy rekrutujesz, jeżeli nie dbasz jako rekruter o swoją własną markę – nie oczekuj pełnego sukcesu”. W pełni się z nią zgadzam. Ujmując to w najprostszy możliwy sposób:
Co z tego, że kandydat zobaczył wystrzałowe ogłoszenie o pracę z informacją: „przyjazna atmosfera w pracy, partnerskie relacje), jeśli potem trafi na rekrutera, który swoją postawą i zachowaniem zupełnie tego nie odzwierciedla?
Albo jeszcze inna sytuacja. Spróbuj w ciągu najbliższych 30 sekund wczuć się w rolę kandydata, który otrzymał właśnie wiadomość w biznesowym serwisie społecznościowym z propozycją pracy. A w zasadzie otrzymujesz takie 3 wiadomości (identyczne stanowisko, lokalizacja). Każda z nich pochodzi od innej osoby:
- Pierwszy rekruter ma ukryty profil – co oznacza, że widzisz tylko jego imię i pierwszą literę nazwiska. Pozostałe informacje (firma, doświadczenie) są niewidoczne.
- Drugi rekruter ma odkryty profil, ale oprócz imienia i nazwiska znajdziesz w nim tylko miasto, stanowisko które obecnie pełni i nazwę firmy, w której obecnie pracuje. Brakuje na nim również zdjęcia.
- Trzeci rekruter posiada w bardzo dużym stopniu uzupełniony profil – począwszy od zdjęcia, poprzez umiejętności które wpisuje na profilu, rozbudowaną sieć kontaktów, dokładne uzupełnienie doświadczenia zawodowego oraz edukacji. Ponadto, na jego profilu znajdują się referencje. Oprócz tego ta osoba przynależy do kilku grup dyskusyjnych.
Pytanie jest następujące: Komu odpiszesz? Zdecydowana większość moich rozmówców wskazuje trzeciego rekrutera.
Podsumowując oba przykłady dochodzimy do wniosku, że silna marka osobista rekrutera przede wszystkim uwiarygadnia Pracodawcę, wspiera działania employer brandingowe. Pokazujesz ludzką twarz firmy, to właśnie Ty, Drogi Rekruterze, jesteś w większości przypadków pierwszą linią kontaktu kandydata z firmą. Zarówno w świecie realnym, jak też w sieci.
Jak często wpisujesz swoje imię i nazwisko w Google i przeglądasz, co pojawia się w wynikach wyszukiwania? Albo może zadajmy pytanie, czy w ogóle to robisz? Pamiętaj również o tym, że profil rekrutera na GoldenLine jest w ciągu miesiąca odwiedzany średnio aż 50 razy! Wymówka pt. „a bo to mój prywatny profil, wolę się nie ogłaszać” jest doprawdy zdumiewająca, jeżeli weźmiemy pod uwagę niekiedy ciągnące się w nieskończoność rekrutacje… W takim wypadku aplikacje od pasywnych kandydatów, którzy pracy nie szukają są na wagę złota! Znam osobiście rekruterów, którzy właśnie swoim profilem skłonili do tego aby (UWAGA) kandydat sam do nich napisał i zapytał o możliwości rozwoju w ich firmie.
Jeśli chcesz świadomie budować i rozwijać swoją własną markę, zacznij od nieocenionej analizy SWOT. Odpowiedz sobie na pytania takie jak: W czym jestem dobry? Nad jakimi obszarami muszę popracować? Co może mi pomóc, a co z kolei stać na przeszkodzie w tym wszystkim? Skoro rekrutujesz, to dokładnie określ grupę docelową kandydatów których poszukujesz i zdefiniuj najważniejsze miejsca w których przebywają (konferencje, warsztaty, targi, portale społecznościowe, blogi, fora dyskusyjne). Nieodłącznym elementem tego procesu jest systematyczny networking – nawiązuj kontakty, rozwijaj relacje offline i online, ale miej świadomość, że to wymaga czasu i wytrwałości – wysyłanie masowo zaproszeń do kontaktów do przypadkowych osób i to bez wskazania konkretnego powodu kontaktu jest niepożądane i tylko nadwyręża Twoją reputację. Nie przesadzaj też ze zbyt częstym mówieniem o sobie – na dłuższą metę zirytujesz tym swój krąg odbiorców. Pomagaj, pomagaj i jeszcze raz pomagaj. Przykład: na GoldenLine.pl w jednej z grup dyskusyjnych rekruterka pomagała kandydatom w sprawdzeniu ich CV pod kątem ich poprawności, układu graficznego itp. Jeszcze inny przykład, to rekruter, który prowadzi bloga na którym również od czasu do czasu dzieli się swoją wiedzą i daje wskazówki osobom poszukującym pracy.
Na koniec życzę Ci wiele wytrwałości w zarządzaniu swoją marką oraz tego, aby za jakiś czas ludzie z Twojego otoczenia potrafili w max 2 zdaniach odpowiedzieć na pytanie: W czym im możesz pomóc?
Jako dodatkowe źródło inspiracji polecam zapoznanie się z moją prezentacją na ten temat, którą omawiałem podczas cyklu konferencji HR na Szpilkach.
Podsumowanie i mała ściąga z prezentacji oczami ryślicielki Klaudii Tolman: