Wypowiedzi
-
Warsztaty Solar +
unikalne spotkanie inwestorów z praktykami z branży fotowoltaicznej. Program warsztatów ma na celu przeprowadzenie kursanta przez kompleksowy proces inwestycji fotowoltaicznej. Nie zabraknie w nim odniesienia do projektu nowej ustawy o OZE, przedstawione zostaną też zasady ekonomiki instalacji fotowoltaicznych oraz system opodatkowania zielonej energii w myśl projektowanego nowego systemu wsparcia.
http://globenergia.pl/szkolenia_solar.htmlBartłomiej Świderek edytował(a) ten post dnia 04.01.13 o godzinie 13:47 -
Grupa "Globenergia" poświęcona jest szeroko rozumianemu poszanowaniu energii, w tym odnawialnym źródłom energii. Zapraszam do zapoznawania się z aktualnymi wydarzeniami organizowanymi i współorganizowanymi przez nasz zespół. Zapraszam również do dyskusji na tematy związane z oze ... i nie tylko. Niech ta grupa będzie forum wymiany myśli na tematy związane bezpośrednio z naszą branżą, giełdą informacji i miejscem poszukiwania partnerów branżowych do realizacji współnych przedsięwzięć.
Zachęcam do aktynego ucestnictwa, prosząc jedynie o powstrzymywanie się od wklejania postów czysto reklamowych - takie będą od razu usuwane. -
Imprezy branżowe z udziałem Globenergii - zapraszamy:
http://www.globenergia.pl/konferencje.html -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Prawo spółek
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Prawo spółek
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Prawo spółek
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Prawo spółek
-
Byłem w Rumunii kilka razy. Raz jechaliśmy z żoną i przejechaliśmy praktycznie cały środkowy Siedmiogród. Ani razu nie zatrzymała nas policja, nie mielismy nigdy żadnych problemów, ani z miejscowymi, ani ze słuzbami mundurowymi.
W tamtym roku jechaliśmy znowu, tym razem z naszą małą córką - Maramuresz i okolice Satu Mare. Znowu - jazda bezproblemowa, miejscowi wyjątkowo życzliwi, słuzby mundurowe prawie niewidoczne, a już na pewno nie czyhające na złupienie turysty.
Wystarczy stosować się do ogólnych zasad, które obowiązują wszędzie, a podróżowanie przez Rumunię będzie czystą przyjemnością. Złodzieje i bandyci są wszędzie, Rumunia w tym zakresie pewnie nie odstaje ani na plus ani na minus. W każdym razie moje wrażenia są takie, że to normalny, bezpieczny kraj, z ludźmi życzliwymi.
p.s. raz trafiliśmy z żoną do wsi typowo cygańskiej. Oczywiście od razu odezwały się stereotypy - byliśmy lekko przestraszeni. Nie tylko nikt nas nie zamordował, nie obdarł ze skóry, nie zjadł, ale pomimo bariery językowej miejscowi pomogli nam znaleźć człowieka, którego szukaliśmy. Wyjazd to Rumunii to ogromna frajda (wystarczy przejrzeć wykaz miejsc wpisanych na listę UNESCO), a przy tym można pozbyć się stereotypów.
p.s. 2 jedna rzecz - trzeba być dużo ostrożniejszym na drogach niż u nas, bo tamtejsi kierowcy często uprawiają samowolkę drogową i przepisy mają często za nic (wyprzedzanie przy podwójnej ciągłej to norma :-))Bartłomiej Świderek edytował(a) ten post dnia 26.07.12 o godzinie 14:33 -
Panie Marcinie - to może jakaś teza? :-)
Mnie od pewnego czasu nurtuje pytanie - i to nie podważając zasadności samych wycen, bo one są konieczne - na ile wycenianie spółek dopiero powstających to tak naprawdę kreowanie pewnej bańki. Ostatni casus - Facebook i straszliwa przecena akcji - a dotyczyło to spółki już de facto funkcjonującej.
Może się mylę, ale w przypadku start-upów trzeba wyceniać coś, czego tak w zasadzie nie ma.Bartłomiej Świderek edytował(a) ten post dnia 01.06.12 o godzinie 15:00 -
A myslałeś o inwestorze VC?
Zajrzyj tutaj:
http://lowcybiznesu.pl -
Współpracuję ze słowacką firmą z branży automatycznej (robotyka, software, systemy sterowania), która jest zainteresowana wejściem na rynek polski oraz dalszą ekspansją. Firma ma bogatą tradycję w swej branży, działa od 1962 roku, obecnie zaopatruje rynki słowacki i czeski. Wśród oferowanych produktów znajdują się m.in.:
- teleoperatory mobilne i hydrauliczne
- mobilny mini teleoperator (detektor)
- systemy zarządzania odpadami radioaktywnymi
- systemy przetwarzania i utylizacji odpadów płynnych
- manipulatory i systemy sterowania
- systemy zarządzania produkcją i transportem w przemyśle drzewnym
Poszukujemy odbiorców zainteresowanych szeroką gamą produktów oferowanych przez firmę. Osoby zainteresowane szczegółowymi informacjami bardzo proszę o kontakt.
Bartłomiej Świderek
bswiderek@o2.pl -
Współpracuję ze słowacką firmą z branży automatycznej (robotyka, software, systemy sterowania), która jest zainteresowana wejściem na rynek polski oraz dalszą ekspansją. Firma ma bogatą tradycję w swej branży, działa od 1962 roku, obecnie zaopatruje rynki słowacki i czeski. Wśród oferowanych produktów znajdują się m.in.:
- teleoperatory mobilne i hydrauliczne
- mobilny mini teleoperator (detektor)
- systemy zarządzania odpadami radioaktywnymi
- systemy przetwarzania i utylizacji odpadów płynnych
- manipulatory i systemy sterowania
- systemy zarządzania produkcją i transportem w przemyśle drzewnym
Poszukujemy odbiorców zainteresowanych szeroką gamą produktów oferowanych przez firmę. Osoby zainteresowane szczegółowymi informacjami bardzo proszę o kontakt.
Bartłomiej Świderek
bswiderek@o2.pl -
Współpracuję ze słowacką firmą z branży automatycznej (robotyka, software, systemy sterowania), która jest zainteresowana wejściem na rynek polski oraz dalszą ekspansją. Firma ma bogatą tradycję w swej branży, działa od 1962 roku, obecnie zaopatruje rynki słowacki i czeski. Wśród oferowanych produktów znajdują się m.in.:
- teleoperatory mobilne i hydrauliczne
- mobilny mini teleoperator (detektor)
- systemy zarządzania odpadami radioaktywnymi
- systemy przetwarzania i utylizacji odpadów płynnych
- manipulatory i systemy sterowania
- systemy zarządzania produkcją i transportem w przemyśle drzewnym
Poszukujemy odbiorców zainteresowanych szeroką gamą produktów oferowanych przez firmę. Osoby zainteresowane szczegółowymi informacjami bardzo proszę o kontakt.
Bartłomiej Świderek
bswiderek@o2.pl -
Mam pytanie - czy na to forum zagląda ktoś z funkcjonujących w Polsce sieci BA - np. Lewiatan, Polban, Silban ?
-
Grzegorz K.:
Przecież jako pracodawcy sami kształtujemy rynek pracy i sami kształtujemy sprzężenie zwrotne w postaci coraz to nowych kierunków "studiów".
Grzegorz – wielki plus za zdanie o tym, że to pracodawcy kształtują rynek. Wszyscy to niby wiedzą, ale dopiero kiedy ktoś to napisze, staje się to oczywiste.
Ja po studiach przeżyłem ogromne rozczarowanie, bo po pięciu latach na Alma mater trafiłem na pracę, gdzie przez pierwsze trzy miesiące przybijałem pieczątki „polecona za zwrotnym odbiorem”, potem awansowałem do pracy przy terminalu komputerowym, gdzie wstukiwałem „X” aktywując w ten sposób kartę dłużnika, żeby móc hurtowo produkować monity. Pracodawca uznał, że pięć lat studiów prawniczych, praktyka plus znajomość języków będą wystarczającymi kwalifikacjami do wykonywania takich właśnie prac.
Chociaż wtedy nie było mi do śmiechu, dzisiaj nawet z sympatią wspominam tamte czasy – chyba nauczyły trochę pokory i dystansu do siebie. Dzisiaj robię coś zupełnie innego, ale od czasu do czasu i jakieś zestawienie w excelu i jakieś raporty trzeba stworzyć. Projekty, które realizujemy są ciekawe, powoli widać zakładane efekty, a mnie dalej nosi – przeskoczyłbym do czegoś większego, z większym rozmachem, z tym czymś co sprawia, że wstajesz rano i myślisz: dzisiaj zrobię to i to, to jest potrzebne, dzięki temu efekt będzie piorunujący.
Może to i infantylne, ale chyba tak to działa – zdobywasz jeden szczyt i widzisz kolejne. Wydaje Ci się, że zawojowałeś świat, a odkrywasz ile jeszcze przed Tobą. -
Krzysztof Rosół:
Bartłomiej Świderek:
- demotywuje - koniecznośc wykonaywania prac, w których sens się nie wierzy, gdzie co chwila ktoś dokłada coś nowego, zmienia, modyfikuje, przeskakuje z tematu na temat, a przy tym wymaga pełnego entuzjazmu.
Czasem taka praca jest niestety konieczna do wykonania. Trzeba po prostu odpowiednio przekonać pracownika do istoty tego zadania. Bardzo często (żeby nie powiedzieć, że nagminnie) szef zapomina o sprecyzowaniu CELU pracownikowi. Nawet najnudniejsze zadanie, jeżeli ma jakiś cel pozwoli na wystarczającą motywację do tego zadania. Podsumowując motywatorem jest znajomość CELU.
Gorzej jeśli pracownik ma temat dogłebnie zanalizowany, dysponuje danymi, które udostepnia, i z których jasno wynika, że zadanie przed nim stawiane jest po prostu bez sensu, a góra dalej naciska. Wtedy często dla świętego spokoju coś tam się "rzeźbi", na czym najczęściej traci firma...
Zgadzam się z Twoim podsumowanie - motywatorem jest znajomość celu. Dodałbym jeszcze - potwierdzony sens działania. -
Dla mnie chyba najbardziej motywująca jest wiara w sens tego co robię i pewność, że jeśli coś zaczynam, to będę miał mozliwość skończenia zadania. A zatem:
- motywuje - utożsamianie się z projektem, na zasadzie: to co robię ma sens, wiem co trzeba zrobić, żeby osiągnąć założony cel, nikt postronny mi nie przeszkadza, aczkolwiek współpraca w ramach zespołu, gdzie każdy ma mozliwośc wypowiedzenia się i dodania swoich pomysłów jest jak najbardziej wskazana
- demotywuje - koniecznośc wykonaywania prac, w których sens się nie wierzy, gdzie co chwila ktoś dokłada coś nowego, zmienia, modyfikuje, przeskakuje z tematu na temat, a przy tym wymaga pełnego entuzjazmu.
Takie ot przemyślenia na dobry początek tygodnia :-) -
Trudno mi ocenić kulturę korporacyjną firm azjatyckich, bo z nimi mam kontakt na zasadzie klientów zewnętrznych, jednak realizacja wspólnych przedsięwzięć z partnerami z Europy pozwala na wyciągnięcie pewnych wniosków. Bez zbytniego wchodzenia w szczegóły i rozwodzenia się nad stylem zarządzania w zależności od szerokości geograficznej:
model państw, nazwijmy to nordyckich (mam tu na myśli niemiecki krąg kulturowy i Skandynawię) – silna orientacja na cel, współpraca bardzo konkretna, zarządzanie dopracowane w każdym szczególe z myślą o efekcie końcowym; niewiele miejsca na zbędną kurtuazję, za to pewność, że projekt będzie konkretny, przemyślany, przeliczony i sprawnie realizowany. Stosunki między ludźmi na zasadzie partnerskiej, ale każdy wie co do niego należy i jakie miejsce zajmuje w hierarchii.
Taki system bardzo mi odpowiada, bo wiadomo co jest celem, co jest środkiem, a co narzędziem. Wiadomo kiedy, z kim, dlaczego i po co.
model polski – ostatnio bardzo mocno rozpowszechniony: brak sprecyzowanego celu, działania doraźne wynikające z szybko wypalającego się entuzjazmu, sporo niepotrzebnych dyskusji, jeszcze więcej życzeniowości i patrzenia na świat przez pryzmat swoich wyobrażeń. Denerwuje mnie w naszym kręgu kulturowym brak spojrzenia całościowego, nieświadomość komplementarności pewnych procesów i przeskakiwanie z tematów na temat. Zauważam też, że często dobry pracownik pracuje na zasadzie tzw. zlewu – jeśli wykaże się w jednej dziedzinie, zlewa się do niego wszystko co tylko się da, na zasadzie „pan Józek sobie poradzi”.
Nie ukrywam, że polski model jest wyjątkowo frustrujący – nie daje poczucia pewności co do celów strategicznych, kolejnych etapów realizacji projektu, nie mówiąc już o osiągnięciu konkretnych rezultatów, które powinny wynikać np. z analizy potrzeb i możliwości. Nie wiem z czego się to bierze – może z niedojrzałości części przynajmniej naszych firm? -
Wyluzowując trochę …
Czytając o tych wszystkich studiach, wysyłaniu na nie ludzi, o współczynniku scholaryzacji i setkach szkół wyższych, tak się zastanawiam co będzie dalej? Pamiętacie taką scenę z „Obywatela Piszczyka”, który siedząc w więzieniu przygotowuje gazetkę ścienną nt. komunizmu? Odpowiednio zindoktrynowany pisze, że idea powszechnego komunizmu jest utopijna, bo jak już na całym świecie zapanuje komunizm i wszyscy będą komunistami to sens straci walka klas i komunizm przestanie być komukolwiek potrzebny?
Trochę na zasadzie przekory, czasem się zastanawiam co będzie jak już wszyscy pokończymy przynajmniej szkoły średnie, albo nie daj Boże studia. Ogarniemy całą dostępną wiedzę i będziemy tacy mądrzy, że już mądrzejszymi być się nie da. Będziemy wiedzieli wszystko, wszyscy będziemy co najmniej magistrami, świat nie będzie miał przed nami tajemnic … no właśnie, co wtedy? Wszyscy będziemy mieli wiedzę z wyższej półki, ale magistrzy będą rzucać cegły na budowie, doktorzy pewnie zajmą się prowadzeniem autobusów miejskich, a kadra profesorska być może będzie kierowała przedsiębiorstwami.
Trochę trywializuję, ale to co już dzisiaj widać to deprecjacja wykształcenia i wszelkich tytułów. Z jednej strony świstki trzeba kolekcjonować, ale w sumie każdy z nas wie, jak wysoka dręczy je inflacja. I obyśmy nie skończyli jak w tym starym żydowskim dowcipie, gdzie cała gmina przygotowywała się na spotkanie dwóch najmądrzejszych rabinów świata. Rabini się spotkali i jak siedli, tak siedzieli w milczeniu. W końcu ktoś z publiki, zniecierpliwiony w oczekiwaniu na bujną dyskusję pyta: No rebe, co jest? A rebe na to: No jak to co jest? On wie wszystko, ja wiem wszystko, to o czym my jeszcze mamy ze sobą rozmawiać? -
Problem leży chyba gdzie indziej. To nie kwestia ukończenia studiów i posiadania papierka, a naszej mentalności. Mentalność, na którą w dużej mierze wpływ ma nasz wynaturzony system edukacji. Kończymy szkoły i wydaje się nam, że jesteśmy fachowcami, którzy zawojują świat, oczywiście w fachu wyuczonym. Trudno nam się przebranżowić, trudno myśleć kreatywnie – od podstawówki wkuwamy formułki, wzory i myślimy szablonowo.
Studia nie odbiegają od tego schematu – kto z nas, którzy pokończyliśmy studia, miał możliwość wzięcia udziału w jakichkolwiek praktykach? Zamiast tego papierki, świstki, pieczątki (po powrocie z dwuletniego kontaktu w Belgii miałem problem z wystawionym tam świadectwem pracy, bo nie było na nim stempla – nie pomagały tłumaczenia, że tam stempli się nie przykłada, wystarcza podpis).
Słowem – tkwimy w schematach, nie jesteśmy kreatywni, a jak już ktoś kreatywny jest, to często jest podejrzany. Studia? Dostrzegam ich przydatność w kształtowaniu systemu myślenia. Nawet jeśli sama wiedza nie sprawdza się w warunkach rynkowych, to pewne procesy myślowe przydają się.
To co przeraża w naszym kraju to niski kapitał społeczny – brak zaufania do drugiego człowieka, bezgraniczna pobłażliwość i uniżoność względem aparatu administracyjnego i przede wszystkim brak kreatywności. Jakiś taki fatalizm w nas siedzi i chyba pokoleń nam potrzeba, żeby stan zmienić.
- 1
- 2