Wypowiedzi
-
To i ja dołączę ;-)
Jakiś czas temu ktoś napisał tak oczywistą, a tak mało praktykowaną zasadę:
"Zespół buduje się na rdzeniu tych samych wartości, wtedy praca ma sens i przynosi satysfakcję"
uniwersalne: dla pracodawców i pracowników
Pani Katarzyno proszę wierzyć w szczęście, ono zaprowadzi Panią do miejsca, w którym będzie się Pani rozwijać, dzięki temu zyska i Pani i pracodawca ;-) -
Tomasz P.:
Staże są też po to by młody człowiek poznał zasady funkcjonowania firmy, żeby zobaczył czy jest czas na obijanie się czy też na wytężoną pracę. Po to też, by zasmakował zjawisk; niedosytu, niedowartościowania, zwolnienia, zatrudnienia, nauki nowych rzeczy, sposobu podchodzenia do nowych obowiązków, nauki cierpliwości, kultury organizacyjnej etc. Jeżeli będzie patrzył na staż pod tym kątem to na pewno wyniesie dużo doświadczeń, które pozwolą mu na realną ocenę swoich możliwości i ewentualnego pomysłu na siebie.
Ja będąc na "stażu" szybciutko(w ciągu 9- m-cy) zweryfikowałem własne podejście do zawodu, który chciałem uprawiać.
"święte słowa" ;-)
Dodam, że młody człowiek sam może wybrać miejsce, w którym chce odbywać staż i sam może upominać się o bardziej wartościowe obowiązki. -
Panie Marcinie ryzyko jest wkalkulowane w każde nasze działanie. Mam tylko nadzieję, że nic Pana nie ogranicza w "globalnym" spojrzeniu na swoją teraźniejszość i przyszłość.
Nawet jeśli teraz nie mamy perspektyw to nie znaczy, by się poddać. Ma Pan jeszcze wiele czasu, najpierw cel później realizacja. Będą upadki, często są, ale jeśli za każdym razem Pan wstanie i będzie chciał iść dalej to znaczy, że obecne ograniczenia są tylko pozorne, bo nie tylko 1 pracodawca jest na świecie, nie tylko jest bezrobocie..
To doświadczenie jakie Pan teraz zdobywa z pewnością przyda się Panu.. -
Pani Magdaleno myślę, że nasze może różne spojrzenia na temat dążą do tego samego, tylko obserwacje i doświadczenia powodują, że interpretujemy to w taki a nie inny sposób.
-
Pani Magdaleno jest to bardzo pesymistyczne spojrzenie, młodzi powinni wiedzieć, że nie ma co się załamywać już na samym starcie, nie powinno się odnosić do niepowodzeń, bo innemu się nie udało, bo jest bezrobocie, bo jest kryzys, tylko odnosić się do czegoś pozytywnego, co pomoże im przełamać obawy..
Wszystko jest możliwe. Piszemy z innych punktów widzenia i doświadczenia.
Ja wiem o co Pani chodzi, tylko na mnie takie spojrzenie źle by działało, szukałam zawsze pozytywnych wzorców w życiu i to działa. -
Magdalena T.:
Polemizowałabym.
Lokalizacja jest poważnym ograniczeniem dla osób pozbawionych finansowego zaplecza. Proszę pamiętać, że przed otrzymaniem pierwszej wypłaty trzeba przez miesiąc żyć. Tj. opłacić lokal (częstokroć za kwartał z góry), pokryć koszta komunikacji miejskiej, a bywa, że zainwestować w dobry garnitur i buty.
O konieczności jedzenia i picia nie wspomnę :)
Dlatego osoby pozbawione środków finansowych skazane są na wegetację w mieście rodzinnym, gdzie przynajmniej odpada kwestia opłacania lokalu/jedzenia (mieszkanie z rodziną itp.). Wyjazd za pracą do większego miasta jest poza ich zasięgiem - bo nawet jeśli otrzymają pracę, to koszta wynajęcia lokalu oraz dojazdy przewyższają wielokrotnie wypłatę.
Reasumując - tylko pozornie żyjemy w świecie bez granic. Faktycznie są granice - i to nie do sforsowania dla wielu.
Pani Magdaleno jeśli w ten sposób ktoś myśli to rzeczywiście stawia wokół siebie granice, ja z doświadczenia wiem, że żyjemy bez granic, granice ustalamy sobie sami. To naprawdę zależy od nas samych, nawet jeśli mamy granice to możemy się ich pozbywać z czasem ;-) Nie wszystko "tu i teraz".Anna Nowak edytował(a) ten post dnia 15.04.13 o godzinie 15:51 -
Adrian M.:
Witam
nie koniecznie jest to sprawa pokory, ponieważ z racji mojego zawodu uczyłem
w szkole policealnej gdzie uczyły się osoby które miały pracę, lub chciały zmienić pracę
na lepszą, i miały lat 35+, osoby po liceum które tak naprawdę były niedojrzałe emocjonalnie, niedojrzałe społecznie nie uczyły się, miały gorsze wyniki, podchodziły do zdobycia wiadomości i umiejętności z lekceważeniem, często opuszczały zajęcia. Starsi nadrabiali pracowitością, odpowiedzialnością, i wyniki w nauce mieli lepsze.
Uważam, że pokolenie "Y" zawsze będzie istnieć, jest to sprawa osiągnięcia dojrzałości,
tego, że młody człowiek ma pomysł na siebie i swoje życie, oraz pewnej samodzielności,
którą osiąga się później.
Nie przez przypadek w części światowych demokracji prawo wyboru jest od 18 roku życia a prawo do bycia wybieranym od 25 roku życia.
Założenie rodziny też jest etapem osiągnięcia dojrzałości społecznej, co tez w większości przypadków przewartościowuje podejście do życia. Pomijam tu przypadki patologiczne oraz odbiegające od przyjętych ogólnie norm społecznych. Czyli opieka nad własną Rodziną.
pozdrawiam
Adrian
Panie Adrianie jak najbardziej zgadzam się z Panem, ale dojrzałość nie zawsze jest przejawem doświadczenia. Często "pokoleniu Y" zarzuca się postawę roszczeniową, a gdzie miejsce na szacunek do doświadczenia tych dłużej praktykujących? Teoria to nie wszystko, praktyka weryfikuje "pomysły".. -
Panie Marcinie żyjemy bez granic i to od nas zależy co i gdzie robimy, lokalizacja nie jest barierą, miejsce pracy również. Nie możemy na siłę nawracać pracodawców tylko dlatego, że nie wyznają tych samych wartości. Trzeba szukać aż się znajdzie. Brakuje mi jednak u Pana pokory, odczuwam niestety tylko roszczenia, 1 punkt widzenia..
-
Myślę, że Pan Marcin próbuje skonfrontować teorię z rzeczywistością, a na to będzie jeszcze dużo czasu. Pewnie chce Pan pokazać, że pracownik mimo małego doświadczenia zawodowego też jest wartościowy, gdyż w czasie studiów dodatkowo rozwija wiedzę, przerabia kursy...
Każdy jest wartościowy na swój sposób, nie można nikogo "zniechęcać" a właściwie to każde zwątpienie powinno tylko motywować do dalszego działania.
Tak jak Pan Grzegorz napisał "W biznesie płaci się za wykorzystanie wiedzy", czyli to czego się nauczyliśmy i wciąż doskonalimy musimy efektywnie wykorzystać w praktyce, a czy praktykujemy już od studiów, np. pasjonaci programowania, czy dopiero w pierwszej pracy to już inna sprawa. -
Zwróćmy uwagę też na "pokorę", której może się mylę ale trochę brakuje "pokoleniu Y" :-)Anna Nowak edytował(a) ten post dnia 13.04.13 o godzinie 08:48
-
Panie Marcinie chodzi może Panu o to, że pracodawca może chcieć zatrudnić pracownika z mniejszym doświadczeniem, by dać mu szansę? - faktycznie są pracodawcy, którzy w ten sposób robią, chcąc zainwestować w rozwój "świeżej krwi" - to bardzo cenne, ale z pewnością jest to dla pracodawcy w sumie taka sama inwestycja co w doświadczonego pracownika.
Popieram coś takiego, kiedyś sama dostałam taką szansę to fakt.
Tu jednak się nie zgodzę ;-(
"Nikt pracodawcy nie zagwarantuje że pracownik ze znakomitymi kompetencjami będzie lepszy od pracownika bez doświadczenia zawodowego" - ja myślę, że chodzi Panu o te "szansę", że są ludzie może bardziej zmotywowani, którzy bardziej zaangażują się w pracę,mimo braku doświadczenia - tu już pracodawca sam podejmuje decyzję. -
niesamowite jest to "zagrożenie" o którym Państwo piszą. Skąd to się bierze, że pracodawca może myśleć, iż kompetentny pracownik będzie dla niego zagrożeniem?
To chyba ma coś wspólnego z "ego" pracodawcy i jakimś niedowartościowaniem -
.. może dlatego, że pracodawca myśli, iż mniej kompetentny pracownik będzie go mniej kosztował co jest tak niesamowicie błędnym myśleniem, że aż współczuję... tacy pracodawcy nie wiedzą co tracą.
Świadomy lider dobrze wie, że firmę budują i rozwijają kompetentni + kreatywni pracownicy -
Bardzo wiele w sposobie pracy managera zależy od jego "OSOBOWOŚCI", chodzi tu o to, że jedni są pełni ogłady inni wulkanem stresu.
Od rodzaju branży w jakiej działają managerowie zależy jaką strategię i sposób pracy przyjmują - dlatego nie wszyscy Panowie zgadzają się ze sobą :-)
"firma bez problemów nie ma przyszłości" - przede wszystkim owe "problemy" to nie problemy - to wyzwania z jakimi firma ma do czynienia każdego dnia.
Im więcej wyzwań staje na drodze managera tym bardziej staje się on "elastyczny".
Firmy, które zatrudniają odpowiednich pracowników, podkreślam odpowiednich, nie mają problemów, wręcz przeciwnie stawiając na najlepsze filary firmy, czyli pracowników firma idzie do przodu. Firmy z "misją" nie zmieniają pracowników jak rękawiczki.
Dla mnie manager na wagę złota to ten, który w owych problemach i porażkach widzi "wyzwania", umiejętnie wyciąga wnioski, przez co staje się coraz bardziej oszlifowanym brylantem..Anna Nowak edytował(a) ten post dnia 09.04.13 o godzinie 20:39 -
Z pewnością silna motywacja, skierowanie na cel i niesamowita zawziętość :-)
oczywiście umiejętność komunikacji ze współpracownikami
"dla managerów nie ma rzeczy niemożliwych do osiągnięcia"
są wciąż głodni wiedzy i pełni pomysłów..