Wypowiedzi

  • Anna Maria Szutowicz
    Wpis na grupie Tajlandia/ Azja Pol.-Wsch. w temacie stan wyjątkowy w Bangkoku
    13.04.2009, 12:29

    w sensie "dla roberta" sor

  • Anna Maria Szutowicz
    Wpis na grupie Tajlandia/ Azja Pol.-Wsch. w temacie stan wyjątkowy w Bangkoku
    13.04.2009, 12:28

    dla mariusza:

    informacje na temat lotniska i co robic beda za pewne na stronie polskiej ambasady

    http://www.bangkok.polemb.net/

    W sprawach wymagających interwencji konsularnej, kontakt z telefonem dyżurnym Ambasady - +66.819.364.618

    pozdr

  • Anna Maria Szutowicz
    Wpis na grupie Tajlandia/ Azja Pol.-Wsch. w temacie stan wyjątkowy w Bangkoku
    13.04.2009, 11:30

    witam

    ja jestem obecnie w chiang mai i prezrzucam sie jutro na wybrzeze omijajac bangkok.

    tu jest absolutnie spokojnie. z bronia biegaja dzieci - ale plastikowa, bo to songkran przeciez (mega smingus dyngus)

    lokalnie mowi sie, ze prawdopodobnie dojdzie w koncu do blokady lotniska bkk (sa 2 lotniska!), ale to bkk jest tym bardziej strategicznym

    strony sa nie bardzo sklonne do negocjacji pokojowych.

    polecam przerzucenie sie z bkk od razu gdzies na prowincje. siec lotow lokalnych (tanich i przyjemnych) jest bardzo rozwinieta

  • Anna Maria Szutowicz
    Wpis na grupie Etnologia w temacie op-city wydelegować poza stolicę
    19.05.2008, 13:58

    witam,

    redakcja czasopisma kulturalno-społecznego(op.cit.,) serdecznie zaprasza studentki i studentów (i nie tylko) etnologii (i nie tylko) pozawarszawskich do pomocy w wydelegowaniu opcitów poza warszawę.

    Na razie czasopismo sprzedawane jest w bibliotece IEiAK UW (oraz w Empiku, Tarabuku i Czułym Barbarzyńcy w Wawie). Jeżeli chcielibyście zająć się "wprowadzeniem" opcitu na własne uczelnie bądź w inne etnoprzyjazne miejsca w waszym mieście, proszę o kontakt.

    Serdecznie zapraszamy także na stronę http://opcit.pl/

    Pozdrawiam

  • Anna Maria Szutowicz
    Wpis na grupie Etnologia w temacie Badania etnograficzne w biznesie - badania rynku... ale...
    11.03.2008, 09:19

    Pawle, a czy ty masz problem etyczno-moralny? a jeżeli tak, to dlaczego?

    Ja mam problem etyczno-moralny zawsze, przy każdych badaniach. I mam poczucie, że badania rynku to równie czysto-nieczysta gra, jak badania na wsi.

    Kto się nie boi władzy po Foucaulcie, prawda? Tylko, że mam wrażenie, że my, ludzie zajmujący się antropologią, sami sytuujemy się po stronie władzy i trzeba to powiedzieć. My mamy władzę zadawania pytań, nazywania, analizowania i patrzenia z góry na to, jak "funkcjonuje kultura lokalna" na przykład. Znamy słowa, wyrażenia, mamy ton, który symbolicznie jednoznacznie sytuuje nas wyżej w hierarchii od tych, na temat których się wypowiadamy.

    Nie wspomnę już o władzy, jaką dysponuje wykładowca. Ale nazywamy to zaangażowaniem. I ok, ja jestem po stronie a. zaangażowanej całym sercem, ale takiej, która zdaje sobie sprawę z tego, co to zaangażowanie oznacza. A oznacza także władzę. I nie ma ucieczki od polityki. Moim zdaniem nie da rady, by antropologia była święta dziewicą, możemy ewentualni co jakiś czas robić sobie pokazowe hymen reconstruction.

    Jeżeli chodzi o badania rynku, dla mnie porównanie z sytuacją kolonialną jest raczej śmieszne.

    Żeby napisać dlaczego, zaczną może od ostatniego pytania i rozróżnienia na badania tradycyjne i komercyjne. I ponieważ tak jedziemy po prywatnym, pytasz o moje emocje i moralność, to opowiem o własnym doświadczeniu. Otóż badania robiłam na wsiach limanowskich. Rozmawiałam z kobietami o seksualności i tym, jak negocjują katolicyzm. Przyglądałam się kategoriom, jakich używają, by potem pisać o dyskursie. Nie mówiłam im oczywiście, że piszę pracę o seksualności, bo nikt by ze mną nie rozmawiał. Nie mówiłam, jaki jest mój stosunek do aborcji. I nikt z mojej grupy tego nie robił. Mimo ideałów (po?/późnej?)nowoczesnej, dialogicznej etnografii wszyscy, których znam, mają poczucie, że tylko biorą od rozmówców, a tak naprawdę niewiele albo nic im nie dają.

    Czy to jest moralne? Etnografia jest i moim zdaniem pozostanie wkradaniem się w życie innych oraz uzurpowaniem sobie władzy do analizy i opisu ich sytuacji.

    Teraz o badaniach komercyjnych. Osoba zgadza się na badanie świadomie i dostaje za to wynagrodzenie. Zapoznaje się z umową - wie, na jakich warunkach odbywa się nasze spotkanie. Swojej "kolonialnej władzy" jest świadoma na tyle, że mówi "Powiedzcie im, żeby zrobili to i tamto". Ostatnio prowadziłam badanie dotyczące pewnej marki alkoholi (x). I 30-paroletnie osoby, które ten alkohol piją zgłaszali się do mnie jak do księgi próśb i zażaleń w związku z tym, co by chcieli, a czego nie. Mówili: "powinni zmienić tą butelkę, powiedz im, żeby ta etykieta tutaj była tam wyżej, to mnie się będzie bardziej podobało."

    Hmm... Wobec tekstu "powiedz im" nie czuję się zupełnie tajnym szpiegiem działającym na rzecz zbałamucenia maluczkich.

    Ludzie, z którymi robię badania rynku są świadomi, na co się zgadzają i jak zostaną wykorzystane informacje od nich otrzymane. A ich wiedza ekonomiczna, znajomość praktyk rynkowych i autorefleksja dotycząca tego, jak kupują jest często na poziomie mojej.

    A może my zadajemy inne pytanie, które powinno brzmieć: Czy antropologia powinna zwalczać kapitalizm?

  • Anna Maria Szutowicz
    Wpis na grupie Etnologia w temacie Badania etnograficzne w biznesie - badania rynku... ale...
    10.03.2008, 19:46

    czytałam ze zgrozą:

    "same cienie pozostają niewidoczne. Dostęp do nich mają tylko ci, za którymi chodzą, i ten, kto ich zatrudnia. Pracodawca nie ujawnia żadnych informacji na ich temat, więc nie można po prostu do nich pójść i porozmawiać. Wiadomo tylko, że większość z nich to młodzi absolwenci wyższych uczelni, po psychologii, socjologii i antropologii, choć zdarzają się też osoby po trzydziestce z zupełnie innym wykształceniem. Jest ich coraz więcej: na mikołajki 2005 roku było sześć, a półtora roku później już prawie dwadzieścia. Wszystkie pracują w firmie Izmałkowa Consulting."

    sama bym się takich Cieni bała, tym bardziej, że jak wynika z artykułu zaraza rozprzestrzenia się w tempie straszliwym, gdyby nie to, że "Cieniem" osobiście bywam (nie tylko własnym w przeciwieństwie do większości niewampirów).

    I to żaden kaminkałt.

    Wobec jednak retoryki gazety zastanawiam się, czy nie uciekać do Ameryki Południowej i nie napisać nowej, postmodernistycznej wersji Akwarium.

    W odpowiedzi na pytanie: moim zdaniem tak, etnografia. I można oczywiście powiedzieć, że z tradycji kultury materialnej czerpiemy rozmawiając o calvados, a z technik szpiegowskich zaglądając do kosza na śmieci sprawdzić po jakim alkoholu jest tam butelka, ale to spłyca sprawę.

    Ludzie otaczają się przedmiotami i markami, przypisują im znaczenia i wartości. I oglądają telewizję, a w niej reklamy. I coś się z tym dzieje, jakoś to negocjują z innymi poziomami swojej rzeczywistości. Czy nie warto się tym zajmować? Bo... ja znam konstrukcję sochy, ale to, czego uczę się o tym, jak kobiety traktują swój krem przeciwzmarszczkowy daje mi znacznie ostrzejszego kopa refleksji nad światem. Serio.

    Moim zdaniem pytanie ważne dla nas tu i teraz, w IEiAK i poza nim powinno brzmieć: dlaczego mamy moralno-emocjonalny problem z angażowaniem się w badania marketingowe.

    pozdrawiam

  • Anna Maria Szutowicz
    Wpis na grupie Partia Kobiet w temacie blog pk
    10.03.2008, 19:02

    witam,

    pisze prace mgr o pk, a raczej o dziewczynach i chlopakach, ktorzy zdecydowali sie dzialac tak wlasnie

    jezeli ktos mialby ochote sie ze mna spotkac na rozowe, bede dzwieczna bardzo.

    pozdrawiam serdecznie

Dołącz do GoldenLine

Oferty pracy

Sprawdź aktualne oferty pracy

Aplikuj w łatwy sposób

Aplikuj jednym kliknięciem

Wyślij zaproszenie do