Wypowiedzi
-
Jezeli mnie dopada stres, a roznie to bywa gdy jest sie w ciazy, hormony potrafia naprawde "dac w kosc" z byle najmniejszego powodu, to polceam techniki relaksujace ktore mozna znalezc na you tube. Mnie one osobiscie bardzo rozluzniaja, i pomagaja wyeliminowac dany problem poprzez metode wizualizacji co jest wrecz genialne! zdarza mi sie rowniez zasnac co jest bardzo fajne, a jak sie budze to jestem bardziej rozluzniona niz zwykle. Nie biore zadnych lekow aby sie uspokoic, pije natomiast melise, ktora uwielbiam za smak a czy dziala na mnie uspokajajaco? Nie wiem moze, napewno nie az tak jak "you tube" :) wieksza wiara w siebie, i wyobrazaj sobie ze prawo jazdy masz juz zdane, pozytywnosc to klucz do wszystkiego. Powodzenia.
-
Dokladnie, tylko ze jedyne wyjscie aby miec spokoj i nie miec stresow to separacja, tylko jest to cholernie ciezkie tym bardziej ze dziaciatko zaraz bedzie.
-
Terapia malzenska, rozwod... nie widze zadnego wyjscia porozumienia sie to jest najgorsze. Poprsotu on jest gluchy na moje uczucia, mowie mu prosto w oczy zaryczana czego od niego oczekuje, o co go prosze i on poprostu nie reaguje na to kompletnie. Nie ja oszukiwalam, oklamywalam on mi ufa dla niego jest wszystko ok, dlatego predzej czy pozniej to i tak to wszystko skonczy sie rozwodem bo nie sadze aby on sie zmienil, ja nie wiem kompletnie jak na niego wplynac.
Gdzie chcialam isc? Chcialam zeby widzial ze moge sie spakowac i wyjsc poprostu, chcialam mu jakos pokazac ze robi zle traktujac mnie nijak, ale i to nie skutkuje. Ciezka sytuacja a jest ciezej z dnia na dzien.Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.02.14 o godzinie 19:34 -
A jak dogadywaliście się w czasie zanim zaszłaś w ciążę? Bo
skoro on nie jest zbyt wylewny, to pewnie problemy były na co dzień...
Byly problemy bo strasznie zniszczyl moje zaufanie poprzez klamanie !!! Mialam dosyc !!!! Chcialam odejsc , wiele razy pakowalam walizki gdzie odziwo on mi pozwalal z nimi wyjsc z domu bedac juz w ciazy!!!! Ale patrzac na dziecko i majac ta glupia naiwnosc w sobie- majac nadzieje, ze sie cos zmieni -posklada mam wrazenie ze jest jeszcze gorzej! Dziecko nas nie zmieni, wydaje mi sie ze bedzie jeszcze gorzej, bedzie wiecej obowiazkow, nie przespanych nocy itp. Ja nie mam usprawiedliwienia dla niego to ze sie masturbuje zamiast robic cos ze mna. Ja tego tak nie widze niestety. Wydaje mi sie,ze przestal mnie kochac jak kiedys, nie ma uczuc do mnie jak bylo dawniej, nie jestem dla niego w ogole atrakcyjna. Tak sie czuje! Mowiac mu to on oczywiscie zaprzecza, ale nic nie robi aby poczula sie lepiej inaczej wrecz robi aby bylo jeszcze gorzej. -
Przez poltora roku staralismy sie o malenstwo. Byly badani robione pod kazdym wzgledem i nic zlego z nich nie wychodzilo. Lekarze mowili aby podejsc do in vitro. Bylam zalamana i podobnie jak Ty przechodzilam koszmar jak pojawial sie okres. Wszyscy co wiedzieli ze sie staramy mowili, bedzie dobrze, trzeba odpuscic nie myslec. Nie jest to latwe!!!! Mysli sie o tym non stop. I czesto jest to pytanie dlaczego wlasnie ja? Dlaczego na mnie padlo? W ciaze zaszlismy na moje urodziny, gdzie byly imprezy, gdzie byl alkohol i jakies takie totalne odluzowanie sie. Nie wiem co zadzialalo, ze sie udalo. Ja bylam pod presja caly czas, ktora sobie sama fundowalam. Poprostu trzeba wierzyc ze w najbardziej odpowiednim czasie malenstwo sie pojawi :) bedzie dobrze, glowa do gory :)
-
Mielismy rozmowe dzis na temat tego ze nie daje mi poczucia atrakcyjnosci, ze nie dotyka mnie, ze czuje sie poprostu odepchnieta przez niego,ze nie wiele oczekuje-tego aby poweiedzial mi chociaz ze pieknie wygladam, ze kocha moj brzuch, ze uwielbia moje piersi itp. Przykro mi z tego powodu bo myslalam ze mnie zrozumie i nawet powiedzial ze " nie wiadomo co bedzie jutro" w sensie ze moze dojdzie od jakiegos zblizenia miedzy nami albo moze i nie bo jakos do konca nie chcial rozwinac tej mysli, i powiedzial ze jest dla niego dziwne aby sie do mnie zblizyc teraz. Nie bierze pod uwage tego ze ja mam potrzeby, ze nie musi byc od razu sex tylko fajne intymne zblizenie, mozna sie przeciez zaspokoic w inny sposob, prawda? Potem wzial prysznic i zrobil sobie dobrze oczywiscie. Jak ja mam sie czuc? Czuje ze rozwala to nas pod wzgledem lozkowym. On mnie kompletnie nie rozumie, nie czuje sie potrzebna dla niego, nie czuje sie kochajaca przez meza zona. Woli swoja reke, baby w telefonie a ja sie nie licze. BOJE SIE abym to ja nie miala pozniej blokady na sex po urodzeniu. Sorry bardzo ciezko mi z tym, mimo wszystkich wczesniejszych wypowiedzi, ktore rozumiem, ale jezli codziennie sie tak dzieje jak u mnie to nie jest to latwe do wytrzymania, tymbardziej ze on oczywiscie do niczego sie nie przyznaje, a jak ja cos wspomne o masturbacji to slysze ze jestem nienormalna. No to dodajmy jeszcze sprawe zaufania i szczerosci tutaj. Masakra. Prosze o jakies slowo. Dzieki.
-
Dziekuje za odpowiedzi i za rady. Nie poruszam z nim tematu masturbacji juz jakis czas, boli mnie to, ale tak nie mam wyjscia jak to faktycznie przeczekac i zobaczyc jak bedzie po. Nie lubie byc natretwa i wscibska i wypominac to czy tamto, jakos sporbuje sie "oswoic" z jego czynem lazienkowym. Musi byc dobrze i tego tez zawsze sie trzymam. Dziekiuje za slowa wsparcia i pocieszenia wszystkim Paniom :)
-
Dziekuje za rade. Odpoczywam i relaksuje sie jak moge, tylko przerasta mnie to co on robi! Uwazam, ze moglobysmy cos wspolnie z tym zrobic ale on nie chce! Czuje sie tak jakby uciekal ode mnie bo "raczka" zrobi lepiej - az wstyd o tym mi pisac. Nie mowie mu nic juz na ten temat, ale boje sie ze to popsuje relacje lozkowe miedzy nami, chodza mi mysli po glowie czy ja go nie jestem w stanie zadowolic tak dobrze jak jego wlasna reka???! Mam do niego zal o to.Ten post został edytowany przez Autora dnia 05.02.14 o godzinie 08:19
-
Dziekuje za odpowiedz,
Ja to moge zrozumiec, tyle ze maz masturbuje sie codziennie nie dotykajac mnie przy w ogole. Jak poruszam temat czy kiedys jeszcze bedziemy miec zblizenie ( bo szczerze to watpie aby to nastapilo szybko, wydaje mi sie ze wieksza przyjemnosc ma z zabawy z samym soba) to oczywiscie jest drwiaca odpowiedz ze tak, bo co innego mi odpowie, natomiast jak porusze z nim temat ze nie czuje sie atrakcyjna czy potrzebuje od niego zblizenia nie koniecznie seksu, to do tego nie dochodzi. Nie wiem jak z nim rozmawiac. To ze mu powiem, ze wiem ze sie masturbuje to sie nie przyznaje. A ja sie boje ze sie tak do tego przyzwyczaji, ze nie bedzie chcial sie ze mna juz pozniej kochac. -
Witam,
Jestem w 9 m-cu ciazy, upragniony maluszek w drodze. Seks? Byl i dla mnie moglby byc i teraz. Z mezem nie zyjemy romantycznie i kochliwie.. . nie nalezy do osob tryskajacych szczesciem, czy umiejacym okazywac swoje uczucie do mnie. Potrzebuje duzo milosci od niego czego on ewidentnie nie potrafi mi dac. Byla rozmowa o uczuciach o tym jak ja sie czuje i czego potrzebuja od niego, szczegolnie w tym czasie kiedy cialo moje sie zmiania i potrzebuje wiekszej akceptacji z jego strony, a on zawsze wyjezdza z tesktem ze on tez potrzebuje tego samego. Od dluzszego czasu zauwazylam, ze chodzi do lazienki z telefonem, co mnie przerazilo bo bylam pewna ze z kims pisze. Okazalo sie i co slysze od paru dni to to, ze codziennie masturbuje sie pod prysznicem, niestety slychac to :( wiem, ze ponoc jest to normalne. Mam zlosc bo mi mowi ,ze jemu jest niewygodnie kochac sie ze mna, ja proponowalam inne spoosoby oralnie czy poprostu ja go moge masturbowac, przeciez mozna to jakos inaczej pogodzic. Nie za bardzo to przeszlo. Seks jest bardzo rzadko, i to powoduje ze czuje sie nie atrakcyjna dla niego w ogole. Wypiera sie wszystkiego, placze bo jest mi cholernie przykro ze nie potrafimy dosjc do porozumienia z tym. Po wyjsciu z lazienki on chce sie przytulic w lozku - nie kochac - nie umiem! Odrzuca mnie fakt, ze przed chwila spuscil sie na widok jakies laski -pewnie ladniejszej, zgrabniejszej itp, a w lozku chce sie do mnie przytulic. Nie ogarniam tego, ciezko mi z tym a najgorsze, ze robi ze mnie idiotke bo wiem ze sie onanizuje powiedzialam mu to, a on sie wypiera i mowi ze kazdy facet tak robi i ze przeciez nie jest to zdrada. Po czesci czuje sie zdradzona. Jak to ogarnac? Nie wiem co zrobie jak ten problem dalej bedzie istnial po porodzie. -
Dziekuje dziewczyny za otwarcie mi oczow, naprawde wiele to znaczy co napisalyscie:) na codzien nie mysle o tym jak bardzo - szczegolnie psychicznie, maz mnie potrzebowac. Mial pare przejsc ostatnio i nie bylo mu latwo a ja to chyba jeszcze niepotrzebnie poglebilam, nie zdajac sobie sprawy, dlatego tu napisalam, i jak widac z wielka korzyscia o moje dalsze podejscie do mojego kochanego:) dziekuje bardzo, odezwe sie napewno i napisze jak wszystko bedzie wygladac. Pozdrawiam was bardzo serdcznie:)
-
Dzieki za te pytania, troche otworzyly mi oczy:) "przemaglujemy" je dzisiaj:) pozdrawiam serdecznie.
-
Witam serdecznie,
Staramy sie o dziecko od 7 m-cy. Maz dziecko ma z poprzedniego zwiazku, czyli dzieci miec moze. Ja bylam badana i wszystko jest ok. Dziecka nie ma. Niedawno maz mi sie przyznal, ze uzalenil sie od codeiny i antydepresantow..... Moje zaufanie szlag jasny wziol. Nie wiem co myslec, nie wiem co robic. Powiedzial, ze zrozumie jak odejde, nie chc odejsc bo go kocham, jednak z tygodnia na tydzien mam coraz wiekszy dystans, on o tym wie, rozmawialismy. Nie kochamy sie czesto, nie przytulamy sie czesto, nie ma adoracji w naszym zwiazku, jest jakas luka, ktora mi jest bardzo ciezko zapelnic, widzac, ze on jakos nie wykazuje wiekszej inicjatywy. Wyrzucil tabletki, walczy z nalogiem - wiem, ze przechodzi wiele. Moje marzenia o dziecku, o ktorych on wiedzial, jakby oddalaly sie zamiast przyblizaly i nie jest to najszczesliwszy czas w moim zyciu, nie tak to sobie wyobrazalam.... Czuje zal. Nie wiem co robic, maz nie jest ogolnie szczesliwym, tryskajacym energia czlowiekem, kurde nie wiem czy to to.... -
Witam serdecznie,
Moj maz ponad 6 lat temu byl zaaresztowany na 3 lata, z nie popelnionej przez niego winy. Te cale zdarzenie wywolalo u niego ogromny stres tzw. zespol stresu pourazowego. Nie ma ciaglej depresji, oczywiscie sa dni te gorsze ale nie sa onie "nie do wytrzymania", czerpie przyjemnosc z najmniejszych mu danych rzeczy. Kiedys bral anydepresanty ale odstawil je, zeby sie nimi nie faszerowac, z poczatku bylo ciezko ale przeszlismy przez te chyba jangorsze dni. Chcialabym sie porazdzic panstwa o to w jaki sposob i jako bardzo kochajaca zona moge mu pomoc jeszcze bardziej??? staram sie ze wszystkich sil byc przy nim, wspierac go i dawac mu bezgraniczna milosc, jest dlam nie wszystkim... ale chcialabym sie dowiedziec czy jest moze jeszcze cos o czym nie wiem, a co moglabym zrobic:)
z gory dziekuje.