Wypowiedzi
-
Magdo - fajnie, że tak się zakończyła ta historia:)). Czytając ją pomyślałam o kilku rzeczach. Po pierwsze w ogóle coś zrobiliście - cała Twoja rodzina, a mogliście uznać, że to nie Wasza sprawa. Po drugie - nie wszyscy sąsiedzi są chętni do zajęcia się psiakiem. Po trzecie - dobrze, że znalazł się właściciel i że nie jest to jakiś menel, któremu raczej z ciężkim sercem oddalibyście pewnie psiaka. I jeszcze jedno - rozumiem, że Twoja córcia aktywnie uczestniczyła w akcji ratunkowej? Jeśli tak - to jest nadzieja, że może młodsze pokolenie będzie bardziej wrażliwe i kiedyś zaniedbanych zwierzaków będzie mniej. Pozdrawiam ciepło:))
-
Dorota, jadem zajechało. To jest forum dla psiarzy i celem nadrzędnym jest ZAWSZE dobro psa. A nie niezaspokojone potrzeby ludzi, którzy chcą mieć łaszącą się maskoteczkę. Może zapytamy właścicieli co myślą o Twoim zaangażowaniu w opiekę nad ICH psem?
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Castingi
-
jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby napisać, że to Wawka. Za to Wrocław ma Timbailę:)) Pozdrawiam.
-
Zapraszam serdecznie wszystkich wielbicieli Timby - muzyki i tańca rodem z Kuby. Jest to grupa dla tych, którzy nie pomylą salsy liniowej z timbą, wspierająca timbomaniaków w poszukiwaniu oryginalnej muzyki, parkietów tanecznych i unikalnej atmosfery. Miejsce, gdzie można zasięgnąć informacji o najbliższych imprezach timbowych w całej Polsce. Oraz podyskutować nad wyższością salsy "kubańskiej" nad innymi stylami. Link do grupy: http://goldenline.pl/grupa/timba
-
tak przy okazji, bo wiem, że część osób jest liniowa a część bardziej kubańska. Wielbicieli muzy kubańskiej zapraszam do grupy Timba, gdzie będzie można wymienić się informacjami na temat imprez, muzyki i wszystkiego co z timbą związane. Pierwsza ważna wiadomość - w najbliższy piątek w klubie Sotano odbędzie się wieczór timby z udziałem instruktorów z wrocławskiej szkoły Timbaila. Gorąco polecam.
-
najbliższa impreza "timbowa" w piątek 5 lutego w klubie Sotano. Mam nadzieję, że w Wawce również są timbomaniacy i będziemy mieli okazję potańczyć do normalnej (czyt. kubańskiej) muzy a nie do liniówki. Tym bardziej, że przyjeżdżają panowie z Timbaila z Wrocławia i będzie krótka lekcja na początek a potem IMPREEEZAAAA!!!. Nie wiem, jak zniesie to mój bark ale co tam.
-
Oj, współczuję. Moja kota jak dostała rujki (a też młoda była, 8 miesięcy) to nas wykańczała przez 2 tygodnie. Darła się jak zarzynana, ocierała o wszystko, z naciskiem na nogi męża. W nocy wyła, za dnia wyła, raz nie spała chyba przez 48 godzin bez przerwy. A my razem z nią, bo wycie przedzierało się przez zamknięte drzwi, poduszkę na głowie i zatyczki w uszach. Istny Armagedon, rzeczywiście. A ja jeszcze zainspirowana przez koleżankę zaaplikowałam Zuzce tabletki "uspokajające" po których właśnie dwie doby szalała. Okazało się, że zawierały walerianę:)
W każdym razie po 14 dniach wycieńczeni, sinozieloni z niewyspania, gotowi przegryźć tętnicę kotu pomknęliśmy do veta błagając, żeby coś z nią zrobił. Uff, ciężki to był czas. Na szczęście macie to za sobą. -
Moja gadzina Zuza potrafi obudzić w środku nocy - muszę wstać i ODPROWADZIĆ potwora do miski, w której JEST żarcie. I najlepiej zamieszać palcem, żeby grzechotało albo dosypać cztery świeże chrupeczki. Metoda "na trupa" też na nią nie działa - siedzi u wezgłowia i hipnotyzuje albo pomiaukuje boleściwie. W ostateczności oklepuje mi oko lub czoło miękką łapką albo w desperacji - ciągnie za włosy. Dosłownie. Ostatnio jednak rzadziej robi takie numery - od kiedy pojawiły się dwie psice, kotka cały dzień bawi się z nimi w berka i wieczorem pada zmęczona. Poza tym każda nocna wyprawa związana jest z przejściem przez "strefę zagrożenia" czyli koło psiego posłania, a dziewczyny nawet zaspane próbują złapać ją za ogonek.
-
A jeśli to jakaś psychopatka i zamorduje kolejnego psiaka albo inne zwierzę? Czy ktoś informował schroniska czy fundacje żeby na nią uważały?
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Owczarek Niemiecki
-
Moje dwie gwiazdeczki, owczarki Vega i Arika pasjami przez kilka miesięcy "czytały". Pierwsza była Ari która przeczytała sporo zabytkowych książek w skórzanych oprawach oraz Konstytucję, później dołączyła do niej Vega i wspólnie rozpracowały bibliotekę. Ponadto wygryzły dziurę w nowej kanapie centralnie na środku, kilka par butów oraz co najmniej 5 legowisk. Wszędzie praca grupowa. Jak gdzieś nie sięgają to wysyłają kotę i ona im zrzuca z półek co potrzeba. Natomiast Vega indywidualnie wcina gąbki i ściereczki do mycia naczyń, plastikowe pojemniki po jogurcie, wodę z mydłem malarskim (mniam) oraz zaprawę murarską do kafli. Na deser kiszone ogórki, marchew, winogrona i arbuzy:)
-
Elu, dziękuję za dobre wieści. Trzymam kciuki za małą a jeśli chodzi o opiekunów z DT (DS:) - czapka z głowy. Fantastycznie, że są też i ludzie gotowi do poświęceń dla zwierzaka. Pozdrawiam ciepło:)
-
ona ma taki różowy pysiek jakby się lekko szminką usmarowała. Damula:)). Napisz więcej co z nią, jak jej w DT i jakie są rokowania. I co dalej z Pumą?
-
matko, jaki słodziak... Ktoś musiał mieć bardzo dobre chrześcijańskie serduszko żeby wywalić psiaka przy minus 10. Oby mu los odpłacił albo inni podobnie "dobrzy ludzie".
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Owczarek Niemiecki
-
Tak, tak i po stokroć TAK! Zgadzam się z Tobą w kwestii konieczności mówienia o pseudohodowlach i uświadamiania ludziom CO TO JEST. I przypominania, jak bardzo zacofanym jesteśmy krajem z naszym podejściem do zwierząt.
-
Ufff, nie przekopałam się przez 5 stron maili więc może się wyrwę jak Filip z konopi ale muszę się wypowiedzieć. Jeśli za chęcią posiadania psa stoi chęć zrobienia dobrego uczynku i przy okazji frajda - to pies ze schroniska spełni oba wymagania. Jeżeli chcemy psa konkretnej rasy to jednak hodowca renomowany. W większym stopniu da gwarancję, że psiak będzie zrównoważony, zdrowy i zsocjalizowany. I nie mam na myśli pseudohodowców, którzy sprzedają psy hodowane taśmowo, za nieduże pieniądze - dla mnie to proceder haniebny i powinien być zakazany. Raczej hodowcy z renomą, którzy naprawdę inwestują spore pieniądze w szczeniaki - badania, szczepienia, dobra karma, wyprawki, opisy dla nowych właścicieli. Z okolic Warszawy polecam hodowlę Geslander - mam stamtąd owczarkę roczną, cudowności. Wiem, że na południu tez jest dużo doskonałych hodowli. pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniach:)
-
zgadzam się z Justyną. Jestem dorosłym już "dzieckiem" dwujęzycznym. Urodziłam się w Bułgarii, mama Polka a tata Bułgar. Moi rodzice od początku przestrzegali zasady, iż każde zwraca się do mnie w swoim języku - choćby dlatego, że w języku ojczystym łatwiej jest wyrażać emocje, te najgłębsze. Wszystkie czułe zwroty w języku ojczystym są naturalne i brzmią dla dziecka bardziej ....autentycznie. Ja najpierw zaczęłam mówić po bułgarsku (wiadomo dziadkowie,sąsiedzi,otoczenie)rozumiejąc doskonale co mówi mama aż pewnego dnia przemówiłam po polsku i dalej już gadałam równolegle w obu językach mieszając czasami słowa albo w połowie zdania przechodząc na drugi języka. Rodzice nigdy nie sprzeniewierzyli się idei zwracania się do mnie w swoim języku ojczystym, bez względu na to gdzie mieszkaliśmy. Zresztą między sobą rozmawiali tak samo - mama po polsku a tata po bułgarsku. Mało tego, z moimi dziadkami całe życie porozumiewałam się w dialekcie który jest jakby odrębnym językiem. Pamiętam go to tej pory chociaż od lat nie mam okazji go wykorzystywać. I chociaż mieszkam od dawna w Polsce i władam polskim biegle to bułgarski również jest obecny w mojej głowie. Po dłuższej przerwie czuję pewną różnicę ale po kilku godzinach język "przypomina" sobie jak powinien się układać. Jednym słowem, fantastycznie jest być dwujęzycznym:))