Wypowiedzi
-
Kolejny artykuł:
http://policyjni.gazeta.pl/Policyjni/1,91152,9378599,Z...
Po pierwszych dwóch planszach ucieszyłam się, że coś się zmieniło w podejściu do nas. Jednak kolejne przykłady prezentują już tylko wypadki, gdzie zawinił motocyklista. Tak więc znowu "puszkarze" otrzymali kolejną porcję dobrego samopoczucia i sygnał, że ci "dawcy" to wariaci i samobójcy. -
Mariusz K.:
Śmiesznie bo pierwsi byli strażacy, część mi pomagała wyjść z pojazdu, a część cykała zdjęcia które po półtorej godziny były na tvnwarszawa.
Dopiero teraz obejrzałam materiał filmowy. Ale to co, gość cię nie zauważył? Dobrze nic ci się nie stało. -
Dokładnie o tym cały czas mówię, o manipulacji dziennikarzy i negatywnym nastawianiu społeczeństwa do motocyklistów poprzez nieprecyzyjne formułowanie nagłówków.
TYTUŁ (sugeruje winę policjanta):
"Motor policyjny uderzył w mazdę"
Treść (całkowita wina kierowcy auta):
"Kierujący mazdą wyjechał z drogi podporządkowanej i wymusił pierwszeństwo na motocyklu policyjnym."
"Do kolizji doszło podczas Akademickiej Drogi Krzyżowej."
Czyli na dodatek policjant był na służbie i zabezpieczał pochód.Anna C. edytował(a) ten post dnia 06.04.11 o godzinie 10:01 -
Piotr Andrzej Krzysztof S.:
Anna C.:
W poprzednim sezonie kolega złamał palec, bo pewna pani postanowiła wysiąść z auta stojącego w korku na lewym pasie.
To o mnie czy ktoś miał podobny przypadek? :(
To akurat kolega z innego forum. -
Jan Kowalski:
sama zaliczyłam "parkingówkę", kiedy zakręcała, a tu nagle szybko i bezszelestnie nadjechał rowerzysta. Ja dałam po hamulcu, skręt, piasek, maszyna się kładzie, a ręka ciągnie manetkę gazu. Ale było widowisko!
Rozumiem że to też była wina rowerzysty a nie Twoja, bo pojawił się tak szybko i bezszelestnie.
Nigdzie nie napisałam o winie rowerzysty, proszę nie manipuluj moimi wypowiedziami. Przykład miał jedynie zilustrować, że nawet "parkingówka" może być groźna w konsekwencjach. Ale skoro chcesz wiedzieć, to wina była częściowo rowerzysty, ponieważ ja wyjeżdżałam z prawej strony, (a więc wg przepisów miałam pierwszeństwo), sygnalizowałam zamiar skrętu na długo przed wykonaniem manewru, rozejrzałam się kilka razy, zanim przystąpiłam do skrętu.
Również opowieści o skutecznych hamulcach w moto, jak ta w wątku Wypadek autorstwa Jana Kowalskiego, świadczą o kompletnym niezrozumieniu zachowaniu jednośladu. Tak może pisać tylko ktoś, kto w najlepszym razie siedział na rowerze, ale już nawet nie na motorynce.
Nigdy nie miałem szlifu, nigdy nie miałem wypadku ani na moto ani samochodem a robię niemałe odległości więc jako wywrotowiec parkingowy w dodatku ze swojej winy nie powinnaś występować jako autorytet w tej kwestii.
"Wywrotowiec parkingowy", ładnie mnie podsumowałeś. Nie wiem, ile to jest wg ciebie "jeździć niemało" i nie wiem jaką maszyną jeździsz, ani ile masz za sobą szkoleń. Ciężko dyskutować z anonimem.
Po drugie nie ustawiam siebie w roli autorytetu, skąd ten pomysł? Czy dzielenie się własnymi spostrzeżeniami automatycznie czyni ze mnie autorytet? Chyba troszeczkę nie rozumiesz na czym polegają zasady dyskusji na forum.
Naszym zadaniem jako motocyklistów powinno być przełamanie niechęci (i ignorancji) policji do nas i dogadanie się z nimi w kwestii apelowania do kierowców samochodów, że to nie oni mają pierwszeństwo na drogach, ale piesi, rowerzyści i motocykliści.
O pierwszeństwie decydują znaki a nie fakt dosiadania motocykla, chyba troszeczkę się pogubiłaś.
Gdybyś potrafił przeanalizować moją - chyba niezbyt skomplikowaną, choć niewątpliwie emocjonalną wypowiedź, zrozumiałbyś, że dotyczy ona pierwszeństwa w kwestii bezpieczeństwa. Przekładając to na konkretny przykład: jedziesz puszką w terenie zabudowanym 50km/h, nie ma żadnego przejścia dla pieszych, ale nagle na jezdnię wybiega ci dziecko - co robisz? Jedziesz dalej, bo znaki pokazują, że masz pierwszeństwo czy hamujesz, wiedząc, że w zderzeniu z samochodem dziecko nie ma szans? O taką świadomość wśród puszkarzy mi chodzi. O zrozumienie, że złośliwe zajeżdżanie drogi, wyprzedzanie motocyklisty na centymetry, dawanie "nauczki" motocykliście, albo nieprzepuszczanie w korkach (podziwiam, że nikt cię nigdy nie przyblokował - ja spotkałam się z tym wiele razy) może kosztować motocyklistę utratę zdrowia lub życia.
Podgrzewając atmosferę i dokładając do pieca nie sprawisz że kierowcy będą się lepiej rozumieli z motocyklistami.
Jak na razie ty jesteś osobą, która podgrzewa atmosferę. Ja piszę o współpracy z policją i uświadamianiu społeczeństwa, nie wiem w jaki sposób to może podgrzewać atmosferę. Mój post był skierowany do współmotocyklistów, którzy dostrzegają i sygnalizują problem w postrzeganiu motocyklistów przez kierowców samochodów, a nie oficjalnym pismem do policji.
W poprzednim sezonie miałem tylko jedną sytuację gdzie kierowca stojąc w korku ewidentnie z premedytacją ruszył i zablokował mi przejazd. Nigdy nie miałem przypadku żeby ktoś otworzył drzwi czy machnął niedopałkiem. Za to codziennie mijam setki samochodów z których bardzo duża ilość zjeżdża czy w inny sposób ułatwia życie. Jeżeli kilku baranów miałoby sprawić że czułbym nienawiść do całej reszty kierowców to chyba musiałbym być wyjątkowo sfrustrowanym człowiekiem.
W poprzednim sezonie kolega złamał palec, bo pewna pani postanowiła wysiąść z auta stojącego w korku na lewym pasie.
Jeśli chodzi o tych "kilku baranów", którzy spędzają mi sen z powiek to polecam zapoznanie się z historią Maćka Zawiszy, któremu kierowca samochodu postanowił dać nauczkę.
http://www.goldenline.pl/forum/1330578/smierc-motocykl...
I nie jest to jedyna taka historia, wśród moich znajomych była bardzo podobna, całkiem niedawno, kiedy kierowca jeepa postanowił "ukarać" motocyklistę za to, że na Trasie Toruńskiej nie jechał 150, a jedynie dopuszczalne 80km/h. W rezultacie skończyło się to złamanym obojczykiem Bogu ducha winnego motocyklisty.
A co do nienawiści i frustracji - gdybym nienawidziła kierowców, to musiałabym nienawidzić samą siebie, bo częściej i dłużej jeżdżę puszką - jak dotąd bezwypadkowo i bezstłuczkowo. Mój post to reakcja na nieustające zakłamywanie rzeczywistości przez policję i dziennikarzy co do faktycznych sprawców większości wypadków z udziałem motocyklistów. Nagłówki w stylu "Motocyklista wjechał w Toyotę" - kiedy to kierowca Toyoty zawracał w niedozwolonym miejscu, z pewnością nie poprawiają ani naszego bezpieczeństwa na drogach, ani nie utrwalają dobrych relacji między motocyklistami a puszkarzami. -
Przemysław Pilaszek:
Oskarżam Policję, że działając z pełną premedytacją, doprowadza do wzrostu czarnych statystyk na polskich drogach. Każdy artykuł autoryzowany przez tych knąbrnych i bezmyślnych ludzi wprowadza kierowców samochodów w błogostan i prowadzi do zaniedbań, w konsekwencji - wypadków.
Każdy artykuł powtarza jak mantrę, że motocykliści to demony szybkości, że źle wyprzedzają, ileż to oni punktów nie dostają itd... Po takiej indoktrynacji kierując samochodem nawet nie próbowałbym dostrzec motocyklisty bo "i tak jedzie na pewno za szybko więc go nie zauważę, a nawet jak zauważę to nie zdążę zareagować". A kiedy już dojdzie do wypadku, puszkarz przeczyta sobie taki artykuł i dopowie: "nie czuję się niczemu winien, sam sobie był winien bo wsiadł na motocykl, przecież Policja zawsze mówiła, że oni za szybko jeżdzą, i w ogóle to "dawcy", przecież Policja zrobiła akcję, że to warzywa na dwóch kołach".
MÓWIĘ DOŚĆ lawinie niedomówień, czyli zwyczajnych kłamstw płynących z ust "świętoje*liwych z wydziałów prasowych". Wystarczy wejść w wątek "wypadek" i zobaczyć, z czyjej winy była większość zdarzeń. DLACZEGO NIE MA O TYM ANI SŁOWA ? DLACZEGO NIE STRASZY SIĘ KIEROWCÓW ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ a tylko próbuje zniechęcić motonitów do użytkowania dróg. Oto dzisiejszy artykuł na onet.pl, który przelał czarę goryczy :
ŹRÓDŁO
Od początku roku na polskich drogach doszło do 100 wypadków, w których zginęło 12 motocyklistów, a 88 zostało rannych - informuje policja i apeluje o rozwagę. "Jest coraz cieplej i rozpoczyna się sezon na jazdę motocyklami. Suche drogi i dodatnia temperatura to warunki, które sprzyjają wyjazdom motocyklowym. Apelujemy, aby miłośnicy jednośladów na drogach kierowali się rozsądkiem" - powiedział Karol Jakubowski z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji. Przypomniał, że w ostatnich dniach policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego we Wrocławiu zatrzymali motocyklistę, który pomimo ograniczenia prędkości do 110 km/h, jechał z prędkością dochodzącą do 235 km/h. Mężczyzna tłumaczył funkcjonariuszom po zatrzymaniu, że chciał "wypróbować maszynę". Motocyklista został ukarany mandatem w wysokości 500 zł i 10 punktami karnymi. Policja przypomina, że główną przyczyną wypadków drogowych, także tych z udziałem motocykli, jest nadmierna prędkość. "Często motocykliści giną, ponieważ jadąc z nadmierną prędkością natrafiają na jakąś przeszkodę lub tracą panowanie nad pojazdem" - powiedział Jakubowski. Częstą przyczyną wypadków jest też nieprzepisowe wyprzedzanie. "Motocykliści powinni pamiętać także o dobrym oznakowaniu. Aby być widocznym dla innych kierowców należy nosić kamizelki odblaskowe" - zaznaczył Jakubowski. W pierwszych trzech miesiącach 2010 roku w 97 wypadkach z udziałem motocykli zginęło 15 osób, a 84 zostały ranne - wynika z policyjnych statystyk.
(*)- pod X wstaw sobie co chcesz, możesz i kwiatka
A może coś takiego? Skoro nasi bracia mniejsi potrafią, to może i my powinniśmy iść tą drogą:
http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105126,93789...
Dla mnie najważniejsze jest uświadomienie policji i społeczeństwu, że na drodze kierowca samochodu jest na OSTATNIM miejscu jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa. Tak przynajmniej jest w Skandynawii. Pieszych oraz użytkowników niezabudowanych pojazdów, którzy są najbardziej narażeni na urazy w razie wypadku określa się tam mianem "miękkiego uczestnika drogi". A to z kolei nakłada szczególną odpowiedzialność na tych użytkowników drogi, którzy posiadają tzw. strefę zgniotu w postaci blachy, że o poduszkach powietrznych nie wspomnę etc. Bezpieczeństwo "miękkich" użytkowników dróg winno być na pierwszym miejscu.
Co ciekawe, w takiej Danii na przykład, jeżeli na egzaminie na prawo jazdy kat. B, delikwent zapomni odwrócić głowę w prawo na prawoskręcie, aby się upewnić czy nie nadjeżdża rowerzysta, to z miejsca oblewa egzamin. A żeby było ciekawej, w ostatnich latach najwięcej wypadków w Danii z udziałem rowerzystów, spowodowali kierowcy z krajów bloku wschodniego, w tym z Polski.
Jak napisałam w innym wątku, jesteśmy przez puszkarzy traktowani jak pancerne roboty, żywe pociski, które się rozpędzają do dwustu, trzystu na godzinę, a kierowcy wciąż nie odróżniają prędkości od przyśpieszenia! Przy czym my jesteśmy jednymi z najbardziej narażonych na drodze, bo o ile rowerzysta w wyniku zahaczenia lusterkiem samochodu straci panowanie nad rowerem i się wywróci, to w najgorszym razie złamie rękę czy nogę. Motocyklista natomiast osiąga prędkości przy których gleba jest dla niego poważna w skutkach. A nawet przy minimalnej prędkości opanowanie ciężkiej maszyny bywa trudne - sama zaliczyłam "parkingówkę", kiedy zakręcała, a tu nagle szybko i bezszelestnie nadjechał rowerzysta. Ja dałam po hamulcu, skręt, piasek, maszyna się kładzie, a ręka ciągnie manetkę gazu. Ale było widowisko! Na szczęście ja byłam w pełnym rynsztunku i nic mi się nie stało, a moto zaliczyło nieznaczną wgniotkę na baku.
Również opowieści o skutecznych hamulcach w moto, jak ta w wątku Wypadek autorstwa Jana Kowalskiego, świadczą o kompletnym niezrozumieniu zachowaniu jednośladu. Tak może pisać tylko ktoś, kto w najlepszym razie siedział na rowerze, ale już nawet nie na motorynce.
Naszym zadaniem jako motocyklistów powinno być przełamanie niechęci (i ignorancji) policji do nas i dogadanie się z nimi w kwestii apelowania do kierowców samochodów, że to nie oni mają pierwszeństwo na drogach, ale piesi, rowerzyści i motocykliści. Jeżeli puszkarze wreszcie to zrozumieją i przestaną zajeżdżać drogę, używać spryskiwaczy czy otwierać drzwi w korku, to resztą (prawdziwymi wariatami na motocyklach) będą mogły się zająć policja i sądy.
Nie wiem kto ma dojścia do dużych mediów, ale podobno trochę moto-wariatów pracuje w TVN-ie. Może zacząć od nich - a TVP (jak zwykle) po nich zmałpuje materiał. Może. -
Michal K.:
Zaden rozdzielacz nie bedzie idealny - no chyba ze miekki zywoplot ;)
Moim zdaniem te, ktore sa obecnie sa zbyt niebezpieczne dla motocyklistow
A kto u nas myśli o motocyklistach...? -
Michal K.:
Anna C.:
Ania, cos takiego rozumiem, ale niech jezdnia - pas ruchu bedzie wystarczajaco szeroki aby ominac pojazd, ktory sie zepsul - tak jak na zalaczonym zdjeciu.
Zauważ, że szeroka jezdnia jest tylko po lewej stronie, z czego wnioskuję, że jest to ten odcinek, na którym można wyprzedzać wolno jadące pojazdy. Z prawej strony jezdnia jest na jeden pojazd.
O ile dobrze pamiętam na trasie z Warszawy do Kazimierza Dolnego są takie poszerzone odcinki jezdni, gdzie można wyprzedzić tira czy inną pierdziawkę, a więc i system rozdzielający nie byłby wtedy taki straszny. Liny, z punktu widzenia motocyklisty rzeczywiście odstraszają, aczkolwiek nie dotarłam do żadnych raportów jak się sprawdzają przy wypadku motocyklowym. Tak czy inaczej widząc zap* białe vany i furgonetki firmowe nieraz marzą mi się takie poskramiacze.
Inna sprawa to ograniczenie prędkości pojazdom ciężarowym, jak to ma miejsce np. w UK. Tam biała firmowa furgonetka (to jest jakaś osobna kategoria) musi jechać 10 czy 20 km/h wolniej od pozostałych pojazdów i jest poddawana częstszym kontrolom policji - czy ma ważne badania, czy kierowca nie manipulował przy tachografie, czy pojazd nie jest przeciążony. A kary są niemałe. Jeszcze lepiej jest w Bangladeszu, gdzie ciężarówki są wpuszczane do miasta dopiero po zmroku, kiedy jest względnie pusto na ulicach. ;-) -
Michal K.:
Marcin F.:
A moze te pieniadze przeznaczyc tez na szkolenia drogowcow aby lepiej likidowali zagrozenia na drodze nieszkodliwe dla puszek a zabojcze dla nas..moze jakas dotacja z unii na ten cel.
Jak dla mnie zabojcze sa plastikowe pomaranczowe pacholki montowane na niektorych odcinkach drogi na podwojnych ciaglych - nie wiem kto to wogole dopuscil do uzycia! Wjechanie w cos takiego to raczej murowana gleba. Powinno sie zakazac montowania czegos takiego - dziwne ze stosowne urzedy zaakceptowaly takie cos...
Pachołki na podwójnej ciągłej to nie polski wymysł, w Norwegii i Szwecji funkcjonuje już od ładnych kilku lat i zdecydowanie poprawia bezpieczeństwo na drodze. Patrząc na wyczyny niektórych kierowców, dla których jakieś wzorki na jezdni nic nie znaczą, uważam system za pożyteczny. Oczywiście zanim wprowadzi się system pachołków i lin, trzeba najpierw doprowadzić nawierzchnie do takiego stanu, żeby dało się po nich bezpiecznie jeździć, a to oznacza, że trzeba by co jakiś czas umożliwiać bezpieczne wyprzedzanie wolno jadących pojazdów na jakimś szerszym odcinku.
-
Jan Kowalski:
Tak czytam i czytam i krew mnie zalewa.
Jedziecie po puszkarzach, wg Was sprawcach całego nieszczęścia na drogach, tylko do cholery nie spojrzycie na siebie. Kto jeździ 50 po mieście, ręka do góry. Nikogo?
Ludzki wzrok, percepcja, koncentracja - te sprawy zawodzą, dlatego ktoś wpadł na pomysł żeby ograniczyć prędkość do pewnej granicy żeby dać szansę uniknąć wypadku jeżeli jeden z uczestników ruchu popełni błąd.
Doskonale wiemy, jak skuteczne są hamulce we współczesnych motocyklach. Jeżdżąc zgodnie z przepisami, nie byłoby ofiar śmiertelnych wśród motocyklistów.
Panie Janie, nie wiem czy kiedykolwiek wsiadł pan na motocykl, ale zapewniam, że ostre hamowanie z 50km/h 200-kilogramową, dwukołową maszyną tuż przed wyjeżdżającym z bramy BMW, który nie raczył się rozejrzeć czy ma wolne wprawił moją kierownicę w takie łopotanie, że z dużym trudem udało mi się opanować maszynę i uniknąć fikołka. A jednocześnie, gdybym przy tej prędkości przywaliła w samochód, to niech pan zobaczy, jak to by się dla mnie skończyło:
Przy 35 km/h
http://www.youtube.com/watch?v=RNpOD6T6aQc
Przy 45 km/h
http://www.youtube.com/watch?v=WEjfUjd9nMc
A teraz radzę jeszcze raz przemyśleć te wszystkie legendy i opowieści o wariatach jeżdżących 150-200 po mieście.
Nie jesteśmy samobójcami, ani nie jesteśmy niezniszczalni, ale puszkarze tak nas postrzegają. Duże pretensje mam tu do policji, która nie apeluje do puszkarzy o ostrożność, bo my wiemy, czym może się dla nas skończyć wypadek, ale wielu kierowców aut ma nas za jakichś terminatorów w pancernych kombinezonach.
Jeżeli ktoś sunie w mieście 100-150 i trafi w puszkę to niestety, może mieć pretensje tylko do siebie. Niestety mamy tak skonstruowane prawo, że winę ponosi osoba która wymusiła pierwszeństwo a nie jest brane pod uwagę że motocyklista nie dał szansy dać się zauważyć.
Nikogo nie będę przekonywał że powinien jeździć 50, ale skoro świadomie decyduję się na łamanie przepisów to liczę się z tym że puszkarz też może je łamać, mimo że robi to prawdopodobnie nieświadomie.
Sprawa jest prosta, motocyklista łamie przepisy i puszkarz łamie przepisy, na nieszczęście dla tego pierwszego, kierowca ma dodatkową ochronę.
Jeżeli przebijasz dwu czy trzykrotnie dozwoloną prędkość to robisz to na własną odpowiedzialność i jako dorosły człowiek powinieneś mieć świadomość konsekwencji a jak tego nie akceptujesz to przesiądź się na rower.
Niech pan poczyta statystyki z wypadków rowerzystów. W zeszłym roku znajoma miała cały sezon z głowy, bo kiedy jechała rowerem właśnie,
zahaczył ją lusterkiem kierowca. Przewróciła się, złamała rękę. Kierowca nawet tego nie zauważył i odjechał. Więc przykład jest raczej chybiony.Anna C. edytował(a) ten post dnia 04.04.11 o godzinie 11:36 -
"Apelujemy do motocyklistów", "Motocykliści powinni pamiętać" Nosz qfa mać! Apelujcie do cholery, do tych ślepaków w puszkach.
A swoją drogą, kto przeoczył materiał o tirowcach, to przytaczam:
http://www.tvn24.pl/-1,1697623,0,1,wal-po-osobowce-szo...
Ciekawe co na tych szkoleniach mówią o motocyklistach, "Zepchnij bzyka do rowu"? -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze
-
Marcin Stuszewski:
Anna C.:
B to se można odbębnić te 20h jazd, zdać...
Dziwny wniosek szczególnie jak na "motocyklistkę"
W innym wątku krzyczysz że kierowcy puszek stwarzają zagrożenie i rozjeżdżają motocyklistów a tu proszę 20 h ma wystarczyć ?
Osobiście wole żeby próbował mnie przejechać motocykl niż samochód mniejsze ryzyko trafienia .....
Chodziło mi o bezpieczeństwo własne kierowcy. Puszka się raczej nie przewróci. Nie mówię, że 20h jazd to ideał, przeciwnie, uważam, że to skandalicznie mało, ale chodzi o proporcje. To trochę tak jak jazda na rowerze z doczepianymi kółeczkami bocznymi versus na zwykłym rowerze. Czytaj proszę uważniej, zwłaszcza jeśli już cytujesz moje inne wypowiedzi.Anna C. edytował(a) ten post dnia 23.03.11 o godzinie 22:56 -
Piotr K.:
Paweł Krzemiński:
O tym samym pomyślałem :)
Mozna tez podpiac zewnetrzny mikrofon i schowac go gdzies pod owiewka itp. To da ci najczystrzy dzwiek ale sam mikrofon bedzie wiekszy od kamerki :) cos za cos.
Tylko w mojej kamerce nie ma wejścia na mikrofon dodatkowy. Ciekawe, czy w tych droższych kamerach jest???
Dla złotych rączek jest taki poradnik na YT, jak dorobić zewnętrzny mikrofon do kamerki, która nie ma difoltowo takiego wyjścia:
http://www.youtube.com/watch?v=H8Q9gKT3d90&feature=rel...Anna C. edytował(a) ten post dnia 23.03.11 o godzinie 01:27 -
Dariusz M.:
Anna C.:
Motocykle są "niepoprawnie polityczne" - tak jak narkotyki, bieda, przemoc.
Wczoraj naszła mnie taka refleksja (...)
Nikt się nie chce lansować przy tematach politycznie niepoprawnych - a nuż będzie wypadek i ktoś potem takiego włodarza z nim skojarzy... :[
Ech...
A jednak ktoś się pokusił o taki apel.
Szkoda, że więksi nie poszli w ślad za WP Moto:
"Prowadzący motocykle częściej hamują poprzez wytracanie szybkości i redukcję biegów niż używanie hamulca, czyli jadący za nimi kierowcy nie mogą liczyć wyłącznie na sygnał świetlny jako informację o czynności hamowania. Jeszcze większą ostrożność należy wykazać w przypadku, gdy motocyklista wiezie pasażera. Motocykl reaguje wtedy inaczej, np. wolniej, ze względu na dodatkowe obciążenie i opór powietrza.
„W odróżnieniu od kierowców samochodów, motorowerzyści i motocykliści nie są chronieni karoserią, poduszkami powietrznymi czy pasami. Widząc motocykl, myślmy o nim jako o człowieku, a nie o pojeździe” - przestrzega Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault."
http://moto.wp.pl/kat,45754,title,Uwaga-na-motocykle,w...Anna C. edytował(a) ten post dnia 20.03.11 o godzinie 17:52 -
Janusz Banowski:
Dariusz M.:
>
Janusz Banowski:
Nie demonizujmy. Zdecydowana większość szkół jazdy to miejsce gdzie umożliwią zdobycie uprawnień (zdanie egzaminu).
Chińskie produkty ...też są tanie...a nie wszystkie są dobre :-).
Równie dobrze można od razu pójść do jakiejś szkoły gdzie jednak uczą jeździć.
Ostatnio mój znajomy chciał zrobić tak jak sugerujesz, ale dał sie namówić na dobrą szkołę. Wybrał Promotor. I po kursie stwierdził ze to był dobry wybór. Bo nauczył sie o wiele wiecej niż potrzeba do egzaminu.
A słyszałem też opowieści o tych co sie uczyli u "Pana Józka" z jednym motocyklem. I potem sie łapali za głowę że nie umieją prawie nic oprócz ósemek.
Ale to oczywiście nie znaczy że taka tania oferta nie może być wartościowa.
Jak napisałem "nie wszystkie". Czyli nie wykluczam tanich i dobrych produktów :-)
Promotor i Kulikowisko to dwie najlepsze szkoły w Wawie, które naprawdę uczą jeździć, a nie tylko zdać, a później oferują jeszcze całą gamę jazd doszkalających. Nie warto się bawić w jakieś szkółki-krzaki - chyba, że naprawdę z polecenia kogoś, kto się zna i może potwierdzić, że się nauczył czegoś więcej niż potrzeba tylko do zdania egzaminu.
Generalnie na kat. B to se można odbębnić te 20h jazd, zdać... a potem się uczyć dalej. W najgorszym razie wylądujemy w rowie, albo zgaśnie nam silnik - zawsze jednak chronią nas pasy, poduszki i blacha. Ale na motocyklu, wywrotka zawsze kończy się bliskim spotkaniem z glebą, a jak spotkasz pierwszy ciasny zakręt, ślimak, piach, czy dziurę na drodze to naprawdę warto wiedzieć co nieco więcej niż jak kręcić ósemki na placyku. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Tłumacze
-
Strasznie przykro... [*]
-
Wczoraj naszła mnie taka refleksja, że skoro była niedziela, zapowiadał się (i był) jeden z ładniejszych dni, plus od dawna zapowiadany bazar motocyklowy w Warszawie, to dlaczego nikt z władz/służb, które lubią polansować się w TV nie wystąpił w sobotnim albo nawet piątkowym dzienniku - a najlepiej we wszystkich głównych dziennikach telewizyjnych z apelem do kierowców puszek i jednośladów o ostrożną jazdę, bo właśnie zaczyna się sezon motocyklowy (i rowerowy).
Czy brak takiego apelu wynika ze zwykłego braku pomyślunku, czy z jakichś gigantycznych kosztów transmisji?