Wypowiedzi
-
Ciekaw jestem, czy w tym państwie patologie pochodzą z systemu...
-
Powiedzmy, że nastąpiłoby odtajnienie projektów. To jak byś to sobie wyobrażał? Cały projekt w formie elektronicznej na jakiejś zewnetrznej stronie internetowej? A może dostęp częściowy. To znaczy upublicznienie jakiejś części projektu dla okreslonej grupy ludzi. Ciągle uważam, że jest spore grono, któremu nie by się to nie spodobało.
-
Ja się już przedstawiłem wszystkim dwa razy w temacie na dobry początek.
-
Co racja, to racja. Mnie pan przekonał, ale mistrzowie w ministerstwach?
-
Rozwiązanie z oprogramowaniem centralnym jest tak dobre, że aż dziwi, iż jeszcze go nie wprowadzono.
-
Właściwie, to wróćiliśmy do początku dyskusji. Bo nie wiadomo, jak to wszystko zmienić. Kiedyś pocieszaliśmy sie, że otrzymamy pewne wzorce z zagranicy. Tymczasem wielkie korporacje informatyczne faworyzują dużych partnerów. Zabieranie projektów jest praktyką. A może rzeczywiście trzeba wzorować się na prawie budowlanym? Sam nie wiem. Czy ktoś tam na górze w ministerialnych fotelach zdaje sobie sprawę z tych problemów?
-
A ja widzę, choć faktycznie nie są to różnice fundamentalne. Korporacje, zwłaszcza zagraniczne, mają często rozbudowane działy informatyczne, a urzedy nie. Ciekawi mnie, czy integratorzy potrafią zoptymalizować system dla urzędu wiedząc, że będzie on zarządzany z doskoku. I czy w jakiś sposób wykorzystują wzorce wypracowane przy wdrożeniach korporacyjnych.
-
Na to narzekają integratorzy od lat. I to nie tylko ci, którzy informatyzują administrację. To jest chyba szerszy problem - dotyczy czegoś, co bym nazwał kulturą prowadzenia biznesu.
-
Teraz lepiej?
-
OK, zrozumiałem. Tyle, że to oznacza, iż zderzymy się ze ścianą. Tym bardziej, że teraz rodzą się pomysły odchudzenia administracji. Pewno zwolnią tych, którzy najwięcej zarabiają. Potem będą się tłumaczyć, że nie ma ludzi, a wartościowi odeszli do sektora prywatnego.
-
Otwieram ten temat świadom wszystkich niebezpieczeństw. Wiem, zaraz rozlegnął się głosy, że firmy to firmy, a urzedy to urzędy. Nie można mylić pojęć. Jednak temat ten zrodził się podczas dyskusji w innym temacie w tej grupie, a więc coś jest na rzeczy. Wszelkie uwagi, nawet mocno krytyczne, mile widziane. Co Wy na to?
-
Wiele się ostatnio mówi o e-zdrowiu. Zdaje się, że - jak to u nas - wiecej mówi niż robi. A może ktoś ma jakieś doświadczenia? Ktoś coś wdrażał? Jak to na prawdę wygląda w Polsce?
-
Jak u Was w urzędach podejmuje się decyzje dotyczące inwestycji w systemy informatyczne. Interesuje mnie to, jak długi jest łańcuch decyzyjny i ile do powiedzenia mają informatycy? Czy ludzie, którzy maja wpływ na wydawanie pieniedzy konsultują się z informatykami.
-
Może ktoś chciałby się podzielić wiedzą na temat ulepszenia systemu informatycznego w urzędzie? Chodzi o sytuacje, w których nowe rozwiązanie radyklanie poprawiło jakość pracy urzędników. Ktoś coś słyszał, a może w jego urzędzie przeprowadzono jakieś rewelacyjne wdrożenie? Zapraszam do dyskusji.
-
Lejesz miód w moje serce, to znaczy roztaczasz optymistyczne wizje. Też bym tak chciał, ale lata w branży IT utwierdziły mnie, że nie prędko wyjdziemy na prostą.
-
Szanowni członkowie grupy,
niestety w miniony czwartek konto, którym administrowaliśmy to forum zostało skasowane przez community managera Goldenline.
Możemy tylko posypać głowę popiołem bo faktycznie nie dostosowaliśmy się do regulaminu. Szkoda, że Goldenline nie powiadomił nas o swoim zamiarze tak byśmy mogli szybko naprawić błąd.
Nowym/stary administratorem jestem ja - czyli Andrzej Janikowski.
Mimo tego nieprzyjemnego zdarzenia zapraszam do dalszej dyskusji, która robi sie coraz bardziej interesująca i intensywna!
Z pozdrowieniem,
Andrzej Janikowski. -
Znaczy się, że przed e-podpisem nie uciekniemy. Wniosek z tego taki, że ustawodawca musi zrobić jakieś kroki. Jeśli tak, to jakie byłby optymalne (dla nas wszystkich, nie ustawodawcy)?
-
Cześć Mateusz,
napisałem troche z ironią, bo ustawianie przetargów odbywa się po obu stronach. Strata w tym przypadku oznacza stratę "pozabilansową". Fajnie, że uważasz, iż można to zmienić i wystarczy do tego wola społeczna. Ja niestety zwątpiłem, że cokolwiek można zmienić, bo towarzystwo wzajemnej adoracji trzyma się dobrze. -
Po lekturze ciekawego tekstu, w którym wypowiadał się p. Jarek Żeliński otwieram nowy temat. Otóż, zdaniem p. Jarka większosć problemów z informatyzacja administracji pochodzi z utajniania dokumentów. Rozwiązaniem problemu było by odtajnienie, czyli upublicznienie efektów prac firm integratorskich. No i ja od razu swoje trzy grosze. Przygotowując liczne artykuły do czasopism, w któych pisuję moi rozmówcy często opowiadali mi o ustawionych przetargach. W domyśle: takie takie antysystemowe posuniecie proponowane przez p. Jarka zaszkodziło by wszystkim: urzędom, firmom. Z wyjątkiem, rzecz jasna, obywateli. Czy jest szansa na przełamanie tego status quo? Czekam na opinie.
-
Panie Jarku,
ale znając życie, to bestia nie zdechła. Pewno ktoś będzie chciał coś urwać dla siebie. Zanim pomysł wrzucą do dziury i zasypią ziemią sporo czasu upłynie. Czasem myślę, że właśnie o to chodzi.