Wypowiedzi
-
Bardzo dziękuję za odzew. Niestety, nie miałam świadomości, że mogę zabezpieczyć powództwo, więc tego nie zrobiłam. Sędzia, który prowadził kolejną sprawę (w listopadzie, pozew złożyłam w kwietniu!) stwierdził, że nie może podjąć decyzji teraz, gdyż pozwany ma umowę o prace tylko do 31 grudnia 2012, a potem nie wiadomo, czy będzie pracował. A ja skoro czekałam tyle miesięcy, mogę poczekać jeszcze kolejne dwa. Na moją sugestię, że pozwany przecież może wnieść pozew o obniżenie alimentów, w razie pogorszenia sytuacji materialnej, sędzia przywołał szereg przepisów, które, jego zdaniem, uniemożliwiają mu podjęcie decyzji w listopadzie i wyznaczył termin na 16 stycznia 2013. O tym, że mogę przecież wnieść o zabezpieczenie powództwa, nie wspomniał ani słowem. Okazuje się także, że już w październiku "ojciec" mego syna złożył w tym samym sądzie pozew o unieważnienie uznania dziecka, o którym na rozprawie w listopadzie wiedzieli wszyscy, oprócz mnie. Dowiedziałam się o tym w grudniu, kiedy sąd przysłał informację, że uznał się niewłaściwym miejscowo do rozpatrywania sprawy o unieważnienie i odsyła dokumenty do sądu zgodnie z moim miejscem zamieszkania. Myślałam, że dokumenty te trafią do sądu na początku stycznia. Jakież było jednak moje zdziwienie, kiedy 3 stycznia dostałam informację z sądu, który rzekomo wysłał dokumenty, że 23 stycznia wyznacza termin rozprawy o ustalenie kuratora dla mego syna. Dlaczego, skoro uznali swą niewłaściwość, teraz chcą wyznaczać kuratora, i nie zostawią tego sadowi, do którego mieli przekazać sprawę? Naprawdę nie rozumiem postanowień tego sądu, to jakaś paranoja. Czy wobec powyższego sąd może 16 stycznia, na rozprawie o podwyższenie alimentów, podjąć decyzje o zawieszeniu postępowania, gdyż toczy (trudno powiedzieć toczy, kiedy nie było żadnej rozprawy) się sprawa o unieważnienie uznania dziecka? Nie wiem, dlaczego sędzia jest taki stronniczy, czy moje dziecko ma żywic się trawą? Co mam zrobić, czy można jakoś to zablokować? Byłam u prawnika, ale niestety nie uzyskałam satysfakcjonującej odpowiedzi. Proszę zatem o poradę.
-
Przez 10 lat żyłam w konkubinacie, z którego mam niepełnosprawnego syna. Mój partner otworzył działalność gospodarczą na mnie, gdyż był w trakcie rozwodu. (Ja mam wykształcenie zupełnie inne niż kierunek prowadzonej działalności.) Niestety, przez swoje lekkomyślne postępowanie doprowadził do zadłużenia firmy. Kiedy pojawiły się problemy, zostawił mnie z dzieckiem i z długami. Czy mogę pociągnąć go do odpowiedzialności za owe długi, które obecnie uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. Czy powinno się zrobić rozliczenie konkubinatu, czy jest jakaś inna metoda?
-
Dziękuję za podjęcie wątku. Ojciec mego syna jest zatrudniony na umowę o prace (pracuje jako kierownik budowy, czyli w zawodzie wyuczonym) i doskonale zarabia, wiem to od Komornika, gdyż bardzo szybko spłacił zadłużenie w funduszu alimentacyjnym. A było tego sporo, gdyż wcześniej skutecznie unikał płacenia. Z wypowiedzi Pani Anny wynika zatem, że alimenty winny zostać zasądzone, bez względu na to, że toczyć się będzie (absurdalna moim zdaniem) rozprawa o unieważnienie ojcostwa? Uważam, że to unieważnienie to granie na czas. czy Państwa zdaniem może tak być, i dlaczego? Jak to zablokować?
-
Witam wszystkich. Wychowuję samotnie 16-letniego syna (epilepsja). Kiedy pojawiło się zbyt duzo problemów (choroba dziecka, zadłuzona firma) ojciec dziecka odszedł. Nie interesowął sie synem przez kilka lat, unikał płacenia alimentów, zostawił olbrzymie długi, których nie jestem w stanie spłacać. Niedawno dowiedziałam się, że pracuje i bardzo dobrze zarabia, więc postanowiłam podnieść alimenty. Niestety, postepowanie sądowe przeciąga się (pozew w kwietniu 2012). Sąd ewidentnie "trzyma" stronę pozwanego. W listopadzie miał wreszcie zapaść wyrok. okazało sie jednak, że sąd nie mógł podjąć decyzji, gdyż nie wiedział, czy pozwany będzie w styczniu pracował, gdyż kontrakt ma do 31 grudnia. Na moją sugestię, że pozwany, jeśli zmieni mu się sytuacja materialna, może wnieść o obniżenie alimentów, Sąd odpowiedział, że czekałam tyle miesięcy, to mogę poczekać jeszcze dwa, i następna rozprawę wyznaczył na 16 stycznia 2013. Okazuje się jednak, iż jeszcze w październiku ojciec mego syna złożył w tym samym sądzie pozew o "spowodowanie nowego ustalenia ojcostwa na podstawie badań DNA". Sprawa o alimenty odbywała się miesiąc później, podczas niej nikt jednak nie powiadomił mnie, że pozwany złożył do sądu pozew przeciwko mnie i swemu synowi. Dowiedziałam się o tym dopiero wczoraj w piśmie sądowym, w którym sąd informuje, że przekazał sprawę do sądu zgodnie z miejscem mojego zamieszkania. Podczas jednej z rozpraw sadowych w sprawie alimentów, na której pozwany został przesłuchany (październik, już po złożeniu pozwu o unieważnienie uznania dziecka), podnosił, że to ja utrudniam mu kontakty z dzieckiem, nie pozwalam na widywanie się. Pozwany dokładnie wie, jaki będzie wynik testu (ja jestem gotowa wykonać badania), ale uważam, iż wszystko, co robi, robi w celu przeciągnięcia postępowania o alimenty (najprawdopodobniej firma, w której jest zatrudniony wyśle go na kontrakt zagraniczny, więc gra na czas). Moje pytania, jeśli oczywiście ktoś z Państwa zechce na nie odpowiedzieć, są następujące: Jak potoczy się sprawa alimentacyjna, wobec pozwu ojca mego syna o unieważnienie uznania dziecka, czy zostanie zawieszona do czasu zakończenie tej o unieważnienie? Co che osiągnąć ojciec w tej sytuacji? Przecież, jeśli dojdzie do badań DNA będzie musiał za nie zapłacić, a dokładnie wie, jaki będzie ich wynik. Abstrahuję już od kwestii odpowiedzialności moralnej ojca mego syna i jego sumienia. Syn jest niepełnosprawny- padaczka lekooporna, co sprawia, że pracy nie mogę podjąć, gdyż wymaga stałej opieki. Sama także choruję (rak, nerwica lękowa). Dlaczego sąd "trzyma" stronę pozwanego wobec tylu dowodów świadczących na jego niekorzyść? Proszę o pomoc.