Wypowiedzi
-
Eliza W.:
Myślę Karolu, że powinieneś rozważyć ograniczenie "uszczęśliwiania ludzkości" do tych ludzi, który są skłonni do wysiłku, mają na tyle odwagi i "dojrzeli" (nie mylić z czynnym prawem wyborczym) do zmiany.
Jeśli zasady są dobre, jeśli służą i sprawiają, że życie przynosi mi więcej satysfakcji, to dlaczego nie podzielić się z innymi? Któż nie chciałby, aby świat był lepszy? by było w nim więcej dobra, pokoju, radości? Dobrze, że są ludzie z poczuciem misji i pragnieniem zmian społecznych.
To chyba zrozumiałe, że ograniczenia fizyczne uniemożliwiają, aby równocześnie w całym społeczeństwie prowadzić programy. Gdzieś trzeba rozpocząć, aby przyłączyli się inni i rozpowszechniali dalej zasady.
Myślę również, że potrzebnych jest wiele przykładów, aby ludzi zachęcić do wysiłku, do pracy nad sobą. Przecież człowiek z natury jest leniwy i chce sobie ułatwić życie, a nie je sobie utrudniać? A w pierwszym etapie stosowania zasad Covey's trzeba się wysilić, z części siebie zrezygnować. Pewnie nie uda się zadowolić wszystkich. Niektórzy z założenia są niezadowoleni i podważają wszystko. -
Dla mnie proaktywność to przygotowanie, nastawienie na aktywność. Czasem brak działań i zwykłe rozmyślanie, odprężenie, zdystansowanie się do działań, które nakierowane jest na szybsze i płynniejsze wybranie konkretnych zadań i ich zrealizowanie, które kończy się osiągnięciem określonych celów.
-
No cóż,... Człowiek chciałby być istotą racjonalną, ale nie jest. Uczę się to akceptować. Kierują nami uczucia, przyzwyczajenia, wierzenia, opinie i wiele innych czynników.
Myślę, że ważne jest po pierwsze - poznanie siebie, a po drugie - świadomość, że każda informacja zmienia hierarchię działań. To co dziś uznaję za najważniejsze do zrobienia, jutro mogłoby okazać się sprawą drugoplanową wobec nowych okoliczności. Innymi słowy, dla mnie rozwiązaniem jest pewna stałość w wewnętrznym systemie oceny i elastyczność w podejmowaniu działań. -
Dla mnie działanie z wizją końca daje poczucie głębszego sensu wszystkiemu, co robię.
W życiu zawodowym świadomość tego, kim chcę się stać, jakiego typu zajęcia wykonywać i w jakim sektorze, pozwala porządkować pojawiające się z różnych stron oferty pracy. Każda propozycja na swój sposób pozwala na pokrycie kosztów utrzymania, niektóre na pokrycie dalszego rozwoju, część wyposaża w nowe umiejętności potrzebne w dalszych etapach ścieżki zawodowej. Ostatnio odrzuciłam ofertę pracy, do której miałam wymagane kwalifikacje właśnie dlatego, że uznałam, iż przedstawiona propozycja tylko w niewielkim stopniu zbliża mnie do celu.
Porusza mnie słowo wizja jako pewien obraz, który kiedy wędruję i zbliżam się do niego, staje się bardziej wyraźny, dodaję mu szczegółów. Wizja staje się coraz bardziej konkretna. Idę powoli rozglądając się na boki, i wiem, że gdy tam dotrę, będę szczęśliwa.
Dobra wizja jest dobra.
-
"Skoro wielcy od zarządzania mają zwyczaj mówić, że na tym świecie niema nic pewnego poza zmianą, to i zmiana branży się w tym determiniźmie mieści."
Dziękuję za coś optymistycznego. Moje doświadczenia zawodowe są bardzo różne. Choć jest pewna logika w podejmowanych kolejno stanowiskach i nowych zadaniach, to zmieniałam branżę.
Jakie korzyści dla potencjalnego, nowego pracodawcy wynikają z takich zmian w karierze? Bo wiadomo, że w miarę upływu lat dokładne okoliczności podjęcia tej czy innej decyzji o zatrudnieniu oraz co zaważyło o danym wyborze mogą przestać mieć znacznie.
-
Z postu pana Turniaka, można wnioskować, że póki co TTCC zrzesza tylko ludzi na wysokich stanowiskach, czyli z doświadczeniem.
TTCC zrzesza nie tylko ludzi na wysokich stanowiskach. Ja trafiłam do TTCC będąc na stanowisku samodzielnym, ale nie powiedziałabym, że na wysokim. To zresztą zależy od organizacji czy zaszło się wysoko. I chyba od własnego wyobrażenia.
Jeśli oferta organizacji skierowana jest do ludzi z doświadczeniem, to na pewno oznacza to, że właśnie takie osoby mogą skorzystać najpełniej z oferty TTCC. Jak ktoś to ujął w innych słowach, zgadzam się, że TTCC jest środkiem, a nie celem do kreowania pozytywnej kariery zawodowej, tzn. takiej która dąży do harmonii i spełnienia zawodowego. Jedną z korzyści bycia z TTCC są znajomości, ale nie jest to jedyna możliwość nawiązywania pozytywnych kontaktów.
A jeśli ktoś będzie tworzyć coś w stylu TTCC, ale w środowisku studentów, jestem chętna się w to zaangażować.
Pozdrawiam, Agnieszka