Wypowiedzi
-
Wrażenia na gorąco (dziś wróciłam z 15-dniowego pobytu w PT, w czasie którego kierowałam się m.in Waszymi wskazówkami):
- park narodowy Peneda Geres - gorąco polecam, fantastyczne, zróżnicowane krajobrazy, warto przejść się jednym ze szlaków - trilhos;
- Bucaco - rozczarowanie, pałac to kiczowaty hotel, szkoda czasu, jeżeli jednak już tam pojedziecie, koniecznie wjedźcie na Cruz Alta, skąd rozciąga się imponująca panorama;
- Piodao - wioska w Serra do Acor na wschód od Coimbry polecana w przewodnikach, warto wybrać się tam chociażby dla samej drogi (momentami trochę straszno ;-), ale górskie widoki nieziemskie, no i klimaty mijanych wioseczek - niepowtarzalne!);
- Coimbra - hm, zdania w naszej dwuosobowej wycieczce były podzielone, ale mnie podobała się starówka, zwłaszcza Mosteiro de Santa Cruz, no i wiekowy uniwerek też robi swoje wrażenie...
- Tomar - spośród "czwórki najwspanialszych portugalskich klasztorów" wybraliśmy właśnie ten i naprawdę warto, można uruchomić wyobraźnię i odpłynąć parę wieków wstecz... poza tym samo miasteczko jest przyjemne; warto też zajrzeć do synagogi, wystawa wewnątrz niezbyt wartościowa, ale miejsce ma niezwykłą historię;
- Algarve - w skrócie kolonia brytyjska, można by zapomnieć, że jest się w Portugalii; trafiliśmy za radą znajomej Portugalki do Olhos d'Agua, całkiem przytulne (jeszcze) miasteczko, które zachowało co nieco z klimatu rybackiej wioski. Plaże rzecz jasna BOSKIE, zarówno ta w Olhos, jak i sąsiednia Falesia. -
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy Wegetarianie :-)
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy PERU
-
Marek C.:
- trzeba pamietac ze w sklepach samemu sie pakuje zakupy do siatek
- smrod potu i sikow w miejscach publicznych jest normalny i nie oznacza ze jestesmy na dzikim wschodzie. Po prostu znaczaca czesc spoleczenstwa nie slyszala o dezodorantach pod pachy i o myciu
To było o Polsce czy USA? Ja się spotkałam z ww. zjawiskami w wielu krajach: smród - ostatnio w centrum Nancy [Francja]; niepakowanie do siatek - Luksemburg (każdy przynosi tu swoja "ekologiczna" torebke).
- nie nalezy NIC mowic znajomym o tym jak sie zyje za granica.
To prawda, chociaż dotyczy to tylko "tak zwanych znajomych". Też już słyszałam, że wszyscy wracają z Luxa, bo to i siamto. Tylko że praktyka pokazuje, że nikt nie wrócił stąd do PL z własnej woli (bo nie mówię o przypadkach, gdy ktoś stracił tu punkt zaczepienia, np. kontrakt się skończył).
Prawdziwi znajomi albo nie zazdroszczą, albo zazdroszczą, ale bez zawiści. -
jestem ciekawa, jakie jest Wasze podejście do kwestii języków w Luxie - w którym z nich się komunikujecie i jakie macie doświadczenia w tym zakresie?
Ja usiłuję załatwiać większość spraw w ciągle jeszcze kulejącym francuskim. Z drugiej strony mam wrażenie, że moje wysiłki pozostają niedocenione ;-), bo prawdziwe uznanie w oczach tubylców ma ten, kto mówi po luksembursku. Którego chętnie bym się nauczyła, ale nie wszystko naraz...
Właściwie to nie ma na co narzekać, bo Luksemburczycy znają zwykle kilka języków i są raczej tolerancyjni np. nie obrażają się z powodu niedoskonałej wymowy. Jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? -
Adam B.:
Jestem tu od niespelna 3 tygodni i szczerze powiedziawszy uslyszec tutaj jezyk ojczysty to prawdziwy rarytas ;)
Wystarczy przejść się do AUchan w godzinach szczytu i masz to jak w banku ;-) A co do bardziej pogłębionych kontaktów - patrz powyżej. -
no nie da się ukryć... można by zapomnieć, że jest się na obczyźnie ;-)
-
Jakub P.:
Wszystkich zapraszam tez na http://polska.lu
Popieram! Jestem aktywnym uczestnikiem i korzystam z tej skarbnicy wiedzy ;-)
A propos statystyk Polonii - gdy tu przyjechałam, wydawało mi się, że wszyscy Polacy w Luxie to eurourzędnicy. Wkrótce okazało się, że jest nas sporo także w sektorze prywatnym, głównie bankowym, a jak się okazuje, nawet na uniwerku. Oczywiście jest tu też bardziej zasiedziała Polonia, jeszcze z czasów kopalniano-hutniczych, albo z okresu stanu wojennego. Właściwie jesteśmy wszędzie!
Spotkania w "realu" organizowane są przez http://polska.lu, poza tym rodaków można spotkać na cotygodniowej mszy w kościele na Neudorfie. -
Londyn ma swoją grupę, więc czemu i nie my ;-) ? Myślę, że może się przydać takie forum wymiany doświadczeń dot. Luksemburga, zawodowych i nie tylko.
Pozdrowienia
Agnieszka -
A ja podeszłam entuzjastycznie do nowego miejsca, w którym przyszło mi zamieszkać. Co wielu dziwi, bo wśród Polaków (i ogólnie wśród przedstawicieli NMS = nowych państw członk.) dominuje postawa ogólnej dezaprobaty i znudzenia. Bo Luksemburg za mały, za nudny, za drogi, Luksemburczycy ksenofoby no i ciągle leje (na to i ja narzekam, bo rzeczywiście to druga Anglia).
Mnie na szczęście wyjazd trochę zmienił, "odświeżył" spojrzenie. Nastawiam się na poznawanie, a nie krytykowanie. Co nie znaczy, że wszystko mi się tu podoba bez zarzutu - ale zamiast narzekać, wolę korzystać z tych dobrych stron tutejszej rzeczywistości, których jest całkiem sporo. -
Status ludów tubylczych w prawie międzynarodowym :-)
Zamierzam skupić się na prawie ww. ludów do ziemi i zasobów naturalnych.
Temat w Polsce egzotyczny, ale na świecie b. aktualny, a na jego tle "wychodzą" pewne zasadnicze kwestie prawa międzynarodowego. -
Magiel to rzeczywiście jakaś straszna chałtura, na poziomie magla właśnie. "W kinie i na kanapie" było z innej ligi. Powtórki się zdarzały, a i owszem, np. cotygodniowe seanse nienawiści wobec Magdy M. ;-), było też na szczęście sporo komentarzy nt nowości - tendencyjnie, z lekką nutką egzaltacji, ale chyba szczerze. Będzie mi czegoś brakować w piątkowe popołudnia ...
-
W CESLi znajdziesz moją pracę o Mercosur (w por. z UE i NAFTA). Została wydana w serii "Dokumenty robocze".