Wypowiedzi
-
Otto Chriek :)
-
Małgorzata P.:
wyszło mi że jestem najbardziej Greebo (85%)... :))))))
Potem Lord Vetinari i Babcia Weatherwax (po 75%) :)))
Czy już wszyscy sie mnie boją? :))
Ja, jako Niania Ogg (jedyna jak do tej pory, patrząc po wynikach), raczej nie bardzo :D.Agata Salska edytował(a) ten post dnia 22.10.08 o godzinie 12:24 -
O Matko, a ja jestem mieszanką Niani Ogg i Marchewy - też miałam dogrywkę, ale tak naprawdę nie wiedziałam, co wybrać!
You Scored as Gytha (Nanny) Ogg
You are Nanny Ogg! A talented witch, able to make yourself at home wherever you are, and insist that Greebo is just a big softie. You enjoy drinking, a lot, and singing about a hedgehog. You have a huge family, and get your daughters-in-law to do most of the housework. You are kind and gentle, and help put people at ease.
Carrot Ironfounderson 94%
Gytha (Nanny) Ogg 94%
Cohen The Barbarian 75%
Esmerelda (Granny) Weatherwax 63%
Greebo 50%
Lord Havelock Vetinari 44%
Rincewind 44%
Death 44%
The Librarian 44%
Commander Samuel Vimes 31%
Pozdrawiam! -
Widzę, że coś temat upadł:) - ale ja się chętnie przyłączę. Ile można... szyć bez licencji ;).
Przy okazji - nie wiem, czy ktoś z Was widział te koszulki, ale mnie hasła rozwaliły dokumentnie!
http://www.paulkidby.com/tshirts/seamstress-1.htm -
Witam wszystkich,
Wasze wypowiedzi w tym wątku mocno podniosły mnie na duchu - ostatnio usłyszałam, że jestem nienormalna, bo czytam w samochodzie, czekając na kierowcę, który wyszedł coś załatwić...:). Ale widać, wszystko w normie.
Książkę, czasami niejedną, mam zawsze w torbie, czytam w autobusach, na przystankach, czekając na cokolwiek/kogokolwiek, w domu, w hotelu, w pociągu - wszędzie, gdzie się da:). -
Witam wszystkich,
Żeby nie powtarzać się z bohaterami, których już wymienili inni, dodam od siebie:
Reg Shoe - "nie żyje od trzydziestu lat i kocha każdą ich minutę!"
Wzrusza mnie to, że co roku 25 maja kładzie się w grobie obok innych poległych w tym dniu, na znak solidarności:).
I porucznik Bluza, szczególnie jako Daphne :). -
Mariusz Perlak:
No tak, ale nie mozna zostać specjalistą ds. HR dobrym myśląc, że wystarczy zahaczyć się gdzieś w firmie doradztwa personalnego i rekrutować i selekcjonować, aby to doświadczenie zdobyć... ciężka praca oznacza także wyrzeczenia ... a to oznacza samodzielne poszukiwanie możliwości ..nie tylko odpowiadanie na ogłoszenia w pracuj i dziwienie się, że nikt nie odpowiada. Determinacja jest drogą do sukcesu i ciagła, ciągła nauka... każdego dnia
aż w przypadku wielu z was życie samo da wam odpowiedź, czy rzeczywiście poświęciliście się na tyle zdobyciu doświadczenia i wiedzy w tym zakresie
nie samo wykształcenie i samo doświadczenie decydują często o karierze danej osoby
bo chcieć a móc są bardzo daleko od siebie czasami... śledzcie kariery innych...patrzcie od czego zaczynali... na pewno nie od muszę tylko tę pracę dostać i już potem będzie z górki :)
Myślę, że czasami warto zrobić krok w tył, żeby potem zrobić wiele kroków naprzód:). Poza tym nie można zamykać się na doświadczenia z innej branży - nie zawsze praca, o jakiej marzymy, jest pracą, w której dobrze będziemy się czuli i sama jestem tego doskonałym przykładem. Ja marzyłam o pracy w marketingu i okazało się, że był to jeden wielki niewypał. W życiu nie myślałam, że sprawdzę się w rekrutacjach (po biotechnologii???), do których dostałam się biorąc niewielkie zlecenie, polegające na niedocenianej archiwizacji dokumentów (na bezrybiu i rak ryba) - przynajmniej tak to miało wyglądać na początku, ale potem wdrażałam się coraz głębiej i zakres moich obowiązków rósł i rośnie z dnia na dzień. Także jak najbardziej mogę polecić wszelkie praktyki i drobne zlecenia - są doskonałą okazją do zweryfikowania własnego wyobrażenia o wymarzonej pracy. Zamykanie się na jedną konkretną ścieżkę kariery może przynieść spore rozczarowanie.
I warto czasami zaufać rekruterom - może zamiast wymarzonej pracy zaoferują nam inne stanowisko, które będzie strzałem w dziesiątkę? -
Dzięki wielkie za wskazówki!:)
-
Dzięki za informacje na temat szkoleń:). A ja będę dalej jak zdarta płyta;) - co z umiejętnościami miękkimi?
-
Aby mieć możliwość przeczytania tego posta musisz być członkiem grupy I LO im. Mikołaja Kopernika w Łodzi
-
Witam,
Przejrzałam część wątków na forum i widzę, że mogę od doświadczonych wyciągnąć nieco informacji:).
Ubiegam się o posadę CRA, nie mam doświadczenia w badaniach klinicznych jako takich, ale generalnie wykształcenie w odpowiednim kierunku, znajomość języków, doświadczenie w innych branżach itd...
Chciałam się Was zapytać, jakie kompetencje miękkie (typu: komunikatywność, dociekliwość, umiejętność współpracy) uważacie za najważniejsze w tym zawodzie? Jakie cechy charakteru mogą być Waszym zdaniem przydatne? -
Witam,
Przejrzałam część wątków na forum i widzę, że mogę od doświadczonych wyciągnąć nieco informacji:).
Ubiegam się o posadę CRA, nie mam doświadczenia w badaniach klinicznych jako takich, ale generalnie wykształcenie w odpowiednim kierunku, znajomość języków, doświadczenie w innych branżach itd...
Chciałam się Was zapytać, jakie kompetencje miękkie (typu: komunikatywność, dociekliwość, umiejętność współpracy) uważacie za najważniejsze w tym zawodzie? Jakie cechy charakteru mogą być Waszym zdaniem przydatne? -
trochetek - trochę tego, trochę tamtego, znaleziona w piwnicy, charakterna - jak widać:)
http://grono.net/gallery/2599812/Agata Salska edytował(a) ten post dnia 16.05.07 o godzinie 21:44 -
Moja się chyba niczego nie boi - może myszy tylko:). Natomiast ze sprzetami domowymi jest za pan brat - uwielbia, jak się ją odkurza... normalnym odkurzaczem...
-
Podoba mi się ta metafora z brydżem:) - o to własnie mi chodziło! Crichton jest ok, ale nudzi się po 4-tej książce - wprawdzie tematyka zawsze się różni - bo albo mamy dinozaury (Jurassic Park), albo rzuca nas do habitatu pod wodą (Kula), przenosi do Wikingów (13-sty Wojownik) itd, ale ja mam wrażenie, że to mimo wszystko jest pisane na jedno kopyto...
-
Tak a propos ludzkich past do zębów i mycia zębów kotom: nie pamiętam, jaka to była pasta, ale jak myłam nią zęby, to kocia dostawała amoku, łącznie z tym, że uparcie próbowała włożyć mi mordę do ust w trakcie szczotkowania:)... Czy Wasze koty robily kiedys cos podobnego???
-
Leszek Dariusz S.:
Agata S.:
Andrzej S.:
Ja zacząłem czytać Lema jeszcze w podstawówce... Pierwsza książka - "Wizja lokalna". Początkowo nie do końca ją rozumiałem :-) , ale zachęciła mnie specyficzna okładka :-) oraz alfabetyczny słownik nazw encjańskich na końcu (np.:"symulant - obiekt nieistniejący, który udaje że jest") . Potem przyszedł czas na Pirx'a, Cyberiadę, Kongres Futurologiczny itd. Z lekkim trudem przebrnąłem przez Pamiętnik znaleziony w wannie oraz Szpital Przemienienia, ale nigdy nie żałowałem tego wysiłku. Dorastałem z tymi książkami, a za każdym razem gdy do którejś z nich wracałem dostrzegałem kolejne treści w niej ukryte. Osobiście bardzo denerwuje mnie fakt, że większości ludzi twórczość Lema kojarzy się z fantastyką; a tak naprawdę Jego książki opowiadają o człowieku.
Dla mnie Lem ma naprawdę niewiele wspólnego z SF, bo to tylko zewnętrzna otoczka. Każdą jego książkę mogę czytać kilka razy i zawsze odkrywam coś nowego i to w tych książkach kocham.
Trochę odbiegnę od tematu: SF z czasów, w których tworzył Lem, jest zupełnie inne od współczesnych dyrdymałów. Czy ktoś z Was czytał może "Ja, Robot" Isaaca Asimova albo "Ramę" Arthura C. Clarke'a? Do Lema się nie umywają, ale i tak warto!
Owszem warto czytać Asimova czy Clarca i raczej nie używałbym takich określeń jak "nie umywa się" Jako gatunek SF jest bardzo pojemna - mieści zarówno Asimova, Wellsa, czy Bradburego ale również Lema...
Nie do końca o to mi chodziło z "nie umywa się":). Owszem, SF jest bardzo pojemne (Gwiezde Wojny to też SF), ale chodziło mi raczej o porównanie wielowymiarowości powieści Lema w stosunku do powieści Asimova czy Clarca. A może to po prostu słowiańska dusza Lema tak działa?
Pozdrawiam! -
Andrzej S.:
Ja zacząłem czytać Lema jeszcze w podstawówce... Pierwsza książka - "Wizja lokalna". Początkowo nie do końca ją rozumiałem :-) , ale zachęciła mnie specyficzna okładka :-) oraz alfabetyczny słownik nazw encjańskich na końcu (np.:"symulant - obiekt nieistniejący, który udaje że jest") . Potem przyszedł czas na Pirx'a, Cyberiadę, Kongres Futurologiczny itd. Z lekkim trudem przebrnąłem przez Pamiętnik znaleziony w wannie oraz Szpital Przemienienia, ale nigdy nie żałowałem tego wysiłku. Dorastałem z tymi książkami, a za każdym razem gdy do którejś z nich wracałem dostrzegałem kolejne treści w niej ukryte. Osobiście bardzo denerwuje mnie fakt, że większości ludzi twórczość Lema kojarzy się z fantastyką; a tak naprawdę Jego książki opowiadają o człowieku.
Dla mnie Lem ma naprawdę niewiele wspólnego z SF, bo to tylko zewnętrzna otoczka. Każdą jego książkę mogę czytać kilka razy i zawsze odkrywam coś nowego i to w tych książkach kocham.
Trochę odbiegnę od tematu: SF z czasów, w których tworzył Lem, jest zupełnie inne od współczesnych dyrdymałów. Czy ktoś z Was czytał może "Ja, Robot" Isaaca Asimova albo "Ramę" Arthura C. Clarke'a? Do Lema się nie umywają, ale i tak warto! -
ŚMIERĆ - wiem, mało oryginalne, ale ten głos! Dźwięczny niczym odgłos zasuwanych granitowych płyt nagrobkowych...
-
Joanna C.:
są - wiodąca firma z filoetowymi opakowaniami :P
ale problem tkwi w gustach futrzaka -moja tego nie ruszy.... ma jedne chrupki które je i koniec, nawet przemycanie nie pomaga.
a co do zębów... cóż pewnie i trzeba je kotom czyścić, ale jakoś w przyrodzie sobie radzą...
A moja ubóstwia te fioletowe! Wszyscy mają ubaw, jak jej podtykam chrupki pod mordkę - z jednej strony warczy i ma bardzo wkurzoną minę, że jej przeszkadzam, a z drugiej jest tak łakoma, że nie może się powstrzymać :))).
- 1
- 2