Wypowiedzi
-
Dexter :))))
-
Poza tym dobrze pokazana jest chorobliwa zazdrość Eriki, a co za tym idzie może zbyt małe poczucie swojej wartości- jako dobrej pianistli i zarazem wartościowej kobiety. Kobiety ograniczonej prawami moralnymi i dosyć osamotnionej w swoich potrzebach. A być może nie? Obecne czasy unisex zdają się pokazywać brak barier w fantazjach i życiu (pomiędzy płciami). To co "nie pasuje" do kobiet nagle może okazać się dość powszechnym pragnieniem. Mam tu na myśli tzw. przeciętnych ludzi i ich sypialnie.
-
I z tym się zgadzam. Coś jak walka pomiędzy id a superego. Gdy ego nie daje rady, a "zasady" społecznego "normalnego" funkcjonowania sa źle uwewnętrznione...bądź są słabe.
-
Podoba mi się stwierdzenie- "niepokojący". Faktycznie potrafi wprowadzić w stan soistego zakłopotania, a nawet niepewności co do samego odbioru pewnych scen....Niestety nie obejrzałam jeszcze Białej wstążki, ale nadrobie to jak najszybciej.
Zastanawiałam się, czy w tym wypadku można nawet zastanawiać się,czy Pianistka to tzw. kobiece czy męskie kino (jeżeli w ogóle można mówić o takim podziale...)?
Poza tym nic co ludzkie nie jest mi obce- rzadko które sceny filmowe są w stanie spowodować u mnie obrzydzenie. No może oprócz scen w Salo-120dni gomory...na sali w Cieszynie zostały tylko kobiety:) -
No własnie, woelu moich znajomych tak go odebrało. Ja patrzę na to z innego punktu widzenia. Z racji mojego wykształcenia bywałam "blisko" różnych problemów i wynaturzeń...no może nie aż takich...
Dla mnie rola Huppert jest genialna! Ale co fakt to fakt- jak narazie z beczki moralnego niepokoju moim ulubieńcem jest Niebieski i niezrównana J. Binoche!!! -
właśnie zastanawiam się, czy warto obejrzeć trzecią część...Z drugiej właściwie nie wyniosłam nic-oprócz emocjonalnego powrotu do szkoły;) Przydałby się dobry film w tym temacie, jakoś po Drakuli Coppoli i Wywiadzie z wampirem te filmy mają coraz mniej klimatu... No ale- przynajmniej nadal są bladzi hi hi.
na marginiesie- widziałam nie tak dawno dyskusję w Tvn (jakiś program śniadaniowy)- trzy kobiety ok 17l,30l i 45l, każda zachwycona jakością filmu i ogólnie całą historią. Mnie to trochę wyglądało na zbiorową histerię ale widać coś w ty musi być- może pewna ponadczasowość tematu jakim jest miłość. Poza tym podobno dobrze mieć jakiegoś idola, a jak rozumiem R.P. jest idealnym kozndydatem... -
środek filmu, stateczna Erika delektuje się obrazem pornograficznej sceny - boimy się oddychać, byle nie wyróżniać się oddechem na tle innych wstrzymujących powietrze obserwatorów...nie powiem było ciężko.Nie do końca wiem, czy mam się delektować z nią czy poddać się tej presji cichego tłumu. Dla mnie to film intymny, przeznaczony do oglądania najlepiej w pojedynkę.
Ale nie o tym chciałam pisać...jest tam scena, w której w nagłym szale namiętności Erika rzuca się na matkę pieszcząc ją i całując. Troszeczkę podobną syt. mamy w Godzinach- pomiędzy Virginią ajej siostrą. Moment krótki, ale dla mnie znaczący. Zastanawiam się nad interpretacją tych filmowych zdarzeń.
Mam oczywiście swoje, ale proszę o Wasze. Jestem ciekawa Waszych analiz- jak dotąd moje się potwierdzały...;)
Pozdrowionka! -
Niestety film pokazuje wiele prawdy o sztucznie napędzanym konsumpcjoniźmie oraz niejakim zatraceniu się w sobie i w świecie. "Rozdwojenie jaźni" może być niejakim mechanizmem obronnym, które każdy z nas przecież tworzy- nawet o tym nie wiedząc. Warto docenić rolę Heleny B. Carter-całkiem w jej stylu, ale w wielu filmach to właśnie ona nadaje im taki specyficzny sznyt.
Chyba powoli gubimy się w rzeczywistości...
Ogólnie podoba mi się wątek i film oczywiście:)