Wypowiedzi
-
Tak, robiłem wszystko, żeby leżąc na plecach nie wykonywać żadnych ruchów, ale nie udało mi się kontrolować tego. Zachowywałem się jak jakiś opętaniec z filmów, tak mi się kojarzyło.
Sprawia jedynie ból, w sumie pomaga, ale nie chcę tak robić, bo to jest bez sensu, lecz czasem tylko to pomaga. To nie jest mój sposób żeby atak się pojawił, staram się poleżeć, włączyć spokojną muzykę i zasnąć. Rodzice zaczęli mi gadać, że mnie kochają, i takie różne rodzicielskie teksty.
Myślę, żeby dać sobie tydzień, starać się nie stresować, zobaczyć jak wtedy będę się czuł, wtedy jak będzie tak samo lub gorzej to zacznę myśleć o lekarzach.
Dziękuję za słowa otuchy, wstydziłbym się w cztery oczy komuś się tak wygadać, bardzo doceniam pomoc. Mam nadzieję, że rozwiążę ten problem w krótkim czasie.
ps. Mam pytanie, czemu mam takie objawy? To jakaś depresja? Choroba? Czy coś innego? -
Tak, dokładnie, sytuacja trwa długo i się pogorszyła ostatnio.
Atak trwał około godziny, z jedną przerwą, gdy myślałem, że się skończyło to nagle wróciło i było jeszcze gorzej. Skończyło się tym, że poczułem jakiś taki spokój, zobojętnienie, coś pomiędzy. Ale zanim to się stało to próbowałem leżeć i się nie ruszać, uspokoić, jednak cały czas ruszałem nogami, ręce latały na wszystkie strony.
Jak sobie radzę, hmm, staram sobie "wkręcić", że będzie dobrze, ale czasem już nie daję radę, wtedy najczęściej płaczę, miewam jakieś myśli, żeby skrócić sobie to cierpienie, ale nie chcę, boję się bólu.
Gadałem o tym z jedną osobą, moją dziewczyną (później o niej napiszę), czy przynosi to efekty, zależy, czasem tak, a czasem nie. Czasem pomaga wyżycie się, walnięcie ręką w ścianę itp., ale cieszę się, że w nocy powstrzymałem się od tego.
Pamiętam dwa podobne ataki i były one w obecności rodziców, to było chyba 3-4 lata temu i pół roku temu, wtedy to zacząłem się okładać pięściami.
Np dzisiaj w szkole wytrzymałem parę lekcji i musiałem iść do domu bo po prostu źle mi tam było, nie czułem się dobrze, więc myślę, że to jest jakieś utrudnienie w życiu, inni nie widzą tych problemów, staram się je dusić w sobie.
Chcę wyjść z tej sytuacji i to bardzo!
Jeśli chodzi o moją osobę, jestem w klasie maturalnej, radzę sobie w miarę, chociaż z chemią sobie nie radzę. Mam dziewczynę, ale pewnie przez moją nieśmiałość to jest taki związek na odległość. Poznaliśmy się przez internet, ze sobą jesteśmy 1.5roku, spotykaliśmy się już nie raz, zamierzam po szkolę pójść na studia w jej okolicy (dzieli nas 250km). Kiedyś miałem więcej znajomych, teraz jestem bardziej zamknięty. Mam bliskiego kolegę i w sumie jak się spotykam to tylko z nim, sporadycznie z kimś innym. Moje hobby to piłka nożna, kocham słuchać muzyki, pisać wiersze, lubię patrzeć przez okno i myśleć, marzyć. -
Hormony? Ale ile lat to może się ciągnąć? Odkąd pamiętam miałem jakieś lęki, płacze. Jakaś depresja, strach. Mam nadzieję, że przejdzie bezpowrotnie, ale czytałem że taki atak może się powtórzyć...
Myślę nad jakimś lekarzem, ale nawet nie wiem jak to załatwić, a osób trzecich nie chcę w to mieszać. Może są jakieś leki nie na receptę? -
Dziękuję Wam za odpowiedź. Czego oczekuję? Jakiś rad. Co mam z tym zrobić, jakiś lekarz? Wolałbym nie... Może jakieś leki? Coś żeby ten atak się nie powtórzył. Boję się, że może mam jakieś zaburzenia, że jestem nie zrównoważony.
Lęki powodują myśli o przyszłości, to, że czuję się nie zrozumiany, zagubiony. Teraz doszedł ten atak paniki, od rana czuję się jakbym był kimś innym, boję się, że to wróci.
A płacz... płaczę najczęściej gdy wspominam. Różne sytuacje, słowa innych ludzi.
ps. zapomniałem dodać, że około od roku mam jakieś takie tiki nerwowe, a ręce rozstrzęsione to już ładne parę lat.Adam Starski edytował(a) ten post dnia 28.02.11 o godzinie 18:58 -
Witam, to mój pierwszy post, jestem tutaj z powodu mojego problemu. Mam 18 lat.
Dziś w nocy gdy leżałem zacząłem płakać (normalne dla mnie, często płaczę w nocy), ale ten płacz przerodził się w coś dziwnego, z tego co wyczytałem to objawy przypominały lęk paniczny (było mi zimno, drżałem, sapałem, słyszałem podwójny oddech jakbym miał zemdleć itd.) miałem przed oczyma przykre chwile z mojego życia, musiałem przyciskać poduszkę do twarzy, bo płacz przerodził się w krzyk, bałem się co się dzieję, że umrę... Teraz boje się, że to wróci, boję się położyć na łóżku, nie chcę znowu tego przeżywać...
Ogólnie to całe życie sobie myślałem, że jestem jakiś inny od wszystkich, cichy, spokojny, bardzo wstydliwy, nie rozumiem ludzi, jestem naiwny. Czuję się wśród innych ignorowany, jakby nie liczono się z moim zdaniem. Z każdej strony otacza mnie stres (szkoła, rodzina, życie) Wszystko zawsze zbiera się we mnie, nie lubię się uzewnętrzniać i w końcu to wybuchło.
Nie wiem wogle czy w dobrym miejscu piszę, czy trzeba pisać wg jakiegoś schematu czy coś, jeśli jest ktoś kto ma jakiś pomysł, byłbym wdzięczny o pomoc, jeśli za mało napisałem napiszcie co mam dopisać, zrobię to.
Pozdrawiam.