Wypowiedzi
-
Dorota Magdalena S.:
Film ciekawy, momentami humorystyczny i dający do myślenia.Choć na pewno kontrowersyjny jak na polskie warunki.
A co jest w nim kontrowersyjnego i dlaczego na polskie warunki. Czym się te warunki różnią od na przykład francuskich? -
Joanna Wawrzyniak:
Tak przepisy, w większości są obchodzone,
Ale to chyba zależy od miejsca, bo ja znam przykłady odwrotne, gdzie właśnie aż zadziwiająco dużo się robi na poziomie gminy i miasta, w małych miejscowościach.
Różnie to bywa, i ogólnie jest coraz lepiej. Wszędzie. -
Renata Szot:
Adam Pietrasiewicz:a brak ich stosowania wynika wyłącznie z lenistwa webmasterów, którym się nie chce poczytać nieco dokumentacji.
Z całym szacunkiem, ale chyba nie do końca Pan zdaje sobie sprawę jaki jest koszt obsługi witryny i jej stworzenia przez informatyka, tym bardziej dla organizacji, która nie zarobkuje a jest dopiero w fazie tworzenia. Chętnie skorzystam z Pana pomocy w charakterze pro-bono w tym zakresie, bądź przyjmę w imieniu Fundacji darowiznę na opłatę informatyka.
Wiem doskonale ile kosztuje stworzenie witryny. I wiem również, że jak się człowiekowi płaci, to można wymagać - myślę o informatyku.
Ja się nie zajmuję tworzeniem stron - ja badam ich dostępność i doradzam informatykom...
Tylko zastanawiam się nad tym, jak to jest, że informatykowi Pani płaci, a mnie proponuje Pani pro-bono... Czy moja praca jest nic nie warta, a jego jest coś warta? Czy jak? A może informatykowi trzeba zaproponować pracę pro-bono? -
Agata S.:
Panie Adamie, gdyby tacy jak Pan wspomagali fundacje, a nie je krytykowali, to byłyby one wyposażone we wszystkie stosowne narzędzia. Nie od dziś wiadomo, że utrzymują się one z darowizn i sponsoringu. Lepiej, aby były mniej zaawansowane technologicznie, ale realizowały swoje cele statutowe. Poza tym nie ma fundacji dla "wszystkich".
A tak na marginesie, potrafi Pan działać, a nie tylko oceniać?
Nie bardzo rozumiem o co się pani czepia. Działam, proszę pani, działam.
I nic nie poradzę na to, że pani strona jest robiona przez osoby nie mające pojęcia o dostępności. Nie bardzo jednak rozumiem o co pani chodzi z tym wspomaganiem fundacji - czy to jest jakoś tak, że informatykowi się płaci za zrobienie stron, a ja miałbym swoją pracę wykonywać za darmo? Czy jak? No bo skoro tak, to czemu informatyk nie miałby jej wykonać za darmo?
No i co stoi na przeszkodzie, by zażądać od informatyka, by zrobił stronę dostępną dla niepełnosprawnych? Skoro mu się płaci, to można wymagać, prawda? -
Ryszard Zielinski:
Renata Szot:
NIE.
Panie Adamie,
Pozwoli Pan, że zwrócę uwagę na jeden najistotniejszy aspekt. Fundacja działa na rzecz niepełnosprawnych RUCHOWO, co jest podane zarówno w powyższym tekście, jak i na stronie www.
Z drugiej strony, każda forma ułatwień z pewnością jest korzystna. Z racji, że wszystkie osoby w fundacji działają non-profit, nie posiadamy środków finansowych na skorzystanie z usług firm informatycznych, a osoby z nami współpracujące działają na zasadach pro-bono. Jeśli jest osoba chętna, aby udoskonalić stronę pod kątem Pana wskazówek, zapraszamy do współpracy.
Nie wolno poddawać się szantażom ludzi, którzy widzą coś inaczej co wcale nie musi być lepiej, czy ładniej. Standardem strony www jest jej działanie:)
Tu nie chodzi o żadne szantaże, niech pan nie bredzi, panie Ryszardzie.
Istnieją międzynarodowe standardy dostępności stron internetowych, a brak ich stosowania wynika wyłącznie z lenistwa webmasterów, którym się nie chce poczytać nieco dokumentacji. Tak po prostu.
Ogólnie doradzam spróbowanie czasami skorzystania z okazji, żeby nic nie powiedzieć, szczególnie jeśli nie wie pan o czym pan mówi. -
Renata Szot:
Panie Adamie,
Pozwoli Pan, że zwrócę uwagę na jeden najistotniejszy aspekt. Fundacja działa na rzecz niepełnosprawnych RUCHOWO, co jest podane zarówno w powyższym tekście, jak i na stronie www.
Z drugiej strony, każda forma ułatwień z pewnością jest korzystna. Z racji, że wszystkie osoby w fundacji działają non-profit, nie posiadamy środków finansowych na skorzystanie z usług firm informatycznych, a osoby z nami współpracujące działają na zasadach pro-bono. Jeśli jest osoba chętna, aby udoskonalić stronę pod kątem Pana wskazówek, zapraszamy do współpracy.
Zacznijmy od tego, że kwestie tworzenia stron internetowych dostępnych dla wszystkich to nie jest żadna wiedza tajemna. Wystarczy po prostu chcieć. Problem w tym, że osoby tworzące strony NIE CHCĄ.
Żeby zacząć wystarczy użyć google...
https://www.google.pl/#hl=pl&newwindow=1&output=search&... -
Jan Pawel M.:
Roman Kasprzewski:
hehe
Tak wygląda dostawa towaru do sklepu Fresh Market na Sarmackiej.
Pani kierowniczka na zwróconą uwagę stwierdziła, że sprawdzała i jest przejście :)
ma byc 1m50
pewna osoba wykrecala wentyle jak nie byla w stanie przejsc z wozkiem ;] calkiem skuteczna metoda ;]
-
Igor Downar-Zapolski:
to żadna mrzonka, bo postawienie tam 50-100 "kamienic" to w dzisiejszych czasach żadna inwestycja, szczególnie gdyby rozsądnie ją przeprowadzić.
Proszę Igorze, przypomnij mi rozsądnie prowadzone inwestycje w Warszawie... -
Tomasz M.:
Polecam cukiernię "R.Górnicki" na Przemysłowej, oraz stoisko z
Całe moje dzieciństwo! Tam zawsze były dobre rzeczy. -
Łukasz M.:
Adam Pietrasiewicz:
Renata Szot:
...
Pomagamy spełniać marzenie osób cierpiących na schorzenia narządu ruchu:http://wchodzewto.org
Ale jak nie daj Boże osoba cierpiąca na schorzenie narządu ruchu jest niewidoma, to sprawa się rypie. W każdym razie z waszej strony internetowej nic się nie dowie - jest całkowicie niedostępna dla niewidomych.
Ponieważ strona jest "w budowie", to może warto i o tym pomyśleć.
Taka krytyka zaślepki to ma być próba zdobycia zlecenia? Jak na kogoś kto chce to robić sam dajesz dużo do myślenia pokazując swoją www Panie Adamie.
Specjalnie nie szukam zleceń - nie zajmuję się robieniem stron.
Natomiast żal patrzeć, jak instytucje mające działać dla niepełnosprawnych nie potrafią nawet udostępnić im informacji. -
Renata Szot:
Pomagamy spełniać marzenie osób cierpiących na schorzenia narządu ruchu:
...http://wchodzewto.org
Ale jak nie daj Boże osoba cierpiąca na schorzenie narządu ruchu jest niewidoma, to sprawa się rypie. W każdym razie z waszej strony internetowej nic się nie dowie - jest całkowicie niedostępna dla niewidomych.
Ponieważ strona jest "w budowie", to może warto i o tym pomyśleć. -
Sandra Porebska:
a kawałek mięsa pokaźny, czy jakis skrawek?
T-bone i California oraz Rib eye całkiem zwyczajne (tyle widziałem - było nas tam czworo). Wielkości takiej... godnej. Normalnej. Nie było to "cuisine nouvelle" gdzie na wielkim talerzu dostaje się jakiś okruszek, ani nie była to też prawdziwie amerykańska porcja. Taka zwyczajna. Wyszedłem zadowolony. Śmieszne, że wino było australijskie (dobre), a nie kalifornijskie.
Naprawdę miła obsługa, ale jednak rachunek na koniec dość słony.
Tyle, że to jednak samo centrum Warszawy, więc można się było tego spodziewać. -
Mirek K.:
Może Quick Steak w Złotych Tarasach - w końcu to amerykańska knajpa.
Rib eye steak, California steak, T-bone quick steak
http://jestemglodny.net/restauracja/quick-steak-music/...
Byłem wczoraj. Jedzenie bardzo dobre, miła, fachowa obsługa. Dobre wino
Drogo. -
Miasto bez reklam.
Ja wolę jednak dzisiejsze.
-
Magdalena Wróbel:
A dyskusje i wnioski powstałe podczas panelu mogą się przyczynić w znacznym stopniu do zmiany sytuacji osób niepełnosprawnych w kraju.
Tak z ciekawości:
JAK i W JAKIM STOPNIU?
Poza tym, że ludzie żyjący z niepełnosprawności sobie pogadają w fajnym miejscu oczywiście... -
Michał B.:
Adam Pietrasiewicz:
Nie wiem, czy zauważyliście, ale kierowcami autobusów w Warszawie są coraz częściej osoby w ogóle nie mówiące po polsku. Za to moja córeczka mieszkająca w Wielkiej Brytanii donosi mi, że tam z kierowcami właśnie po polsku najłatwiej się dogadać.
Niewykluczone, że w tej korelacji jest jakiś związek przyczynowo skutkowy...
pewnie tak. mam tylko nadzieje, że to nie oznacza jazdy jaką możemy zaobserwować w krajach, z których zapewne pochodzą.
Nie zauważam, by jakoś zmienił się styl jazdy kierowców. Natomiast ostatnio pojawił się drobny problem, gdyż kierowca chciał mi pomóc, tylko nie za bardzo mogliśmy się dogadać i musiałem mu pokazać na migi, co ma zrobić. -
Nie wiem, czy zauważyliście, ale kierowcami autobusów w Warszawie są coraz częściej osoby w ogóle nie mówiące po polsku. Za to moja córeczka mieszkająca w Wielkiej Brytanii donosi mi, że tam z kierowcami właśnie po polsku najłatwiej się dogadać.
Niewykluczone, że w tej korelacji jest jakiś związek przyczynowo skutkowy... -
Jeżdżę komunikacją codziennie. Nie mam tłoku - a w moim przypadku, faceta na wózku inwalidzkim tłok jest faktycznie zabójczy, to sprawa bardzo ważna. Nie zastanawiam się nad temperaturą specjalnie, bo mam to szczęście, że znoszę bez problemu zarówno upał jak i mróz. Zwyczajnie mi to nie przeszkadza. Nie mam problemów z czytaniem, bo staję zawsze w jednym miejscu, przy oknie, na wyznaczonym miejscu dla inwalidy na wózku. Więc ciemność mi nie przeszkadza.
Nie mam problemów z tłokiem w autobusie, bo dokładnie sprawdziłem gdzie i do czego powinienem wsiadać. Zacząłem jeździć do pracy zupełnie inną trasą, ale ta, którą teraz jeżdżę jest optymalna właśnie ze względu na tłok. Bo czasami można jeździć różnymi drogami.
Usiłuję sobie przypomnieć kiedy ostatni raz jechałem po Warszawie samochodem i uczciwie nie pamiętam.
Ja chciałbym wyraźnie podkreślić tym, którzy jeszcze tego nie wiedzą, że poruszam się na wózku inwalidzkim. W kontekście narzekania na marność komunikacji w Warszawie w zasadzie powinienem być pierwszym, który do narzekania się przyłączy. A ja tylko potwierdzę to co powtarzam wszem i wobec - warszawska komunikacja miejska jest niezła! W zasadzie wszędzie daje się dojechać z jedną przesiadką - to naprawdę jest nieźle! Jeździ się w stosunkowo niezłych warunkach i cały czas się one poprawiają.
Nie jestem miłośnikiem HGW, jakby co -
Michał B.:
Adam Pietrasiewicz:
Jan Pawel M.:
autobusy czesto sie spozniają, kierowcy odjezdzaja z przystanku widzac jak ktos biegnie by zdazyc na autobus
Czemu ja tego nie widzę - jeżdżę codziennie autobusami i tramwajami i w zasadzie nie spotykam się z problemami tego typu...
w jakich godzinach poruszasz się tymi autobusami?
Ano normalnie - jak jadę do pracy i jak z niej wracam. Jadę do pracy na ósmą, wracam po 16. Jak większość ludzi.
Nie jeżdżę do pracy samochodem, bo to nie ma sensu (koszty, korki, brak miejsca do parkowania NAWET dla niepełnosprawnych) i potwierdzam stanowczo, że autobusy przyjeżdżają na czas, że kierowcy są uprzejmi i że codziennie wychodzę z domu mniej więcej o tej samej godzinie, jadę z jedną przesiadką i codziennie zdążam do pracy na czas.
Żeby było konkretnie - jadę z al. Waszyngtona na ulicę Dzielną przy Zamenhofa. Zabiera mi to około pół godziny rano i około 45 minut wieczorem, przy czym rano jadę dwoma autobusami (102 i 111) a wieczorem autobusem i tramwajem (111-180 oraz 9-24-25).
Nie mam ŻADNYCH problemów w tych środkach lokomocji. -
Co robi transkrybent? Popatrzyłem na stronie e-scripte.pl i nadal nie wiem