Wypowiedzi
-
Kilka dni temu, jak co dzień, szukając świeżych informacji na moje serwisy piłkarskie, natrafiłem na artykuł „Dziennika” o tytule „Podatki zżerają nam futbol”. Tytuł ciekawy, szybko przeszedłem więc do treści. A w niej wiele ciekawych (choć nie bardzo odkrywczych spostrzeżeń). – „W Turcji (w Grecji zresztą także) nie tylko wprowadzono ulgi dla sponsorów inwestujących w sport, na pięć lat niemal zwolniono kluby z płacenia podatku, ale także obniżono podatki dochodowe, jakie muszą płacić piłkarze. Efekt? Fenerbahce ma szesnastu oficjalnych sponsorów, Galatasaray – dwunastu” – czytamy.
Są także wypowiedzi działaczy, utrzymane w podobnych duchu. – „Często mi się zdarzało, że jak chciałem do polskiej ligi ściągnąć piłkarza z zagranicy, to mi mówił: Ja nie wiem, co to brutto, a co netto. Ty mi powiedz, ile dostanę do kieszeni. A gdy mu powiedziałem, uśmiechał się z pobłażaniem. U nas klub musi odprowadzać za piłkarza trzydzieści, a nawet czterdzieści procent podatku. To jakaś paranoja” - argumentuje menadżer Grzegorz Bednarz.
„Dopóki w naszym futbolu będą takie wysokie podatki, nigdy nie dogonimy najlepszych. Nigdy!. Państwo powinno potraktować zawodowych piłkarzy jak jakąś wyjątkową grupę społeczną, na przykład jak artystów. Dla budżetu straty wynikające z obniżki podatku dochodowego u piłkarzy byłyby minimalne, niemal zerowe, a zyski dla naszego futbolu ogromne” - mówi Michał Listkiewicz. Prezes Groclinu Zbigniew Drzymała powiedział, że przy budżecie rzędu 30 mln zł, musi oddać 10 mln zł podatku.
Płynie stąd oczywisty wniosek, że aby przyspieszyć (czy wręcz, jak twierdzą niektórzy, umożliwić) rozwój naszej piłki, trzeba radykalnie obniżyć podatki i inne państwowe obciążenia. Nie powiem, żebym tym wnioskiem czuł się zaskoczony, ale dziwi mnie coś innego. Czemu, skoro rzecz jest tak oczywista w przypadku piłki nożnej, nie jest tak samo oczywista w każdej, innej branży? Nie ma co się oszukiwać, dziś piłkarze, to zwykli pracownicy, dla których gra jest pracą, za która dostają niezłe pieniądze. Jeżeli mówimy tutaj o największych klubach, są to pieniądze wielokrotnie wyższe niż przeciętna pensja. Mogą oni więc mimo wszystko jakoś te wysokie podatki przełknąć i nadal nieźle żyć. Problemem jest oczywiście to, że przy takiej sytuacji nie jesteśmy w stanie ani zatrzymać odpływu piłkarzy za granicę, ani sprowadzić do Polski dobrych obcokrajowców. Po wejściu Polski do UE, zagranica stanęła wielkim otworem nie tylko dla piłkarzy, ale także praktycznie wszystkich polskich pracowników. Efekt? Masowa emigracja, którą obiecał zatrzymać premier Tusk. Działacze piłkarscy, którzy przecież niekoniecznie muszą być dobrzy z ekonomii, jak widać szybko znaleźli sposób na poprawę sytuacji polskich klubów, dla wielu ekonomistów z dyplomami renomowanych uczelni jednak, z dziwnych powodów, jest to znacznie trudniejsze. Jak już wspomniałem, klub, to dziś normalna firma (wszystkie grające w I lidze to spółki akcyjne, Ruch ma niedługo wchodzić na giełdę), działająca w branży rozrywkowej, taka sama jak inne firmy (np. kina) w tej samej branży czy też w innych (jak firmy, w których pracują lub będą pracować ci, którzy to czytają). Czy zamiast robienia kolejnego wyjątku dla klubów piłkarskich nie lepiej po prostu utworzyć dobre warunki do funkcjonowania wszystkich przedsiębiorstw? Czy nie to właśnie jest zadaniem Rządu? Odpowiedź wydaje się być oczywista, niestety chyba nie dla wszystkich.....
Ciekaw jestem jakie zdanie na ten temat mają ci, którzy prowadzą już swoje firmy, lub planują do zrobić. Teraz akurat mamy czas wyborów, niestety w drugiej turze dwóch kandydatów o mocno socjalistycznych poglądach na gospodarkę. Kolejna szansa na wprowadzenie prawdziwej wolności gospodarczej dopiero w 2011 roku :(.
Polecam zapis konferencji na ten temat:
http://www.youtube.com/watch?v=hiKTCWXyxfMAdam Olszowski edytował(a) ten post dnia 29.06.10 o godzinie 22:57