Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Hwa Gye Sah Seul

Witam!

Zainteresowanych subiektywnym obrazem fragmentu życia monastycznego w wydaniu "buddyjskim" zapraszam na ( tekst + foto ):

http://chan.biznes.net/2007/09/02/klasztor-zen-korea-p...

http://chan.biznes.net/2007/09/02/jeden-dzien-z-zycia-...

Mnich zen koreańskiej tradycji ( Szkoła Kwan Um Zen Mistrza Zen Seung Sahna DSSN )

„ Zostać mnichem lub mniszką to wolność wyboru. Nie po to, żeby odciąć się od świata, lecz by najlepiej wypełnić swoje zadanie. Każdy ma coś do zrobienia w tym życiu. I trzeba wybierać najwłaściwsze środki do realizacji tych zadań.” Khandro Rinpocze



„ Dla duchowej praktyki nie trzeba odsuwać się od rodziny czy społeczeństwa. Wszystkie rzeczy należą do Boga, a my mamy je wykorzystać, bez przywiązywania się do nich, jako środki, aby Go poznać. Prawdziwe wyrzeczenie się, oznacza życie w świecie i jednoczesne bycie ponad nim.” Swami Rama

Istnieją zasady opisujące postawę, jaką powinien cechować się mnich nowicjusz. Mnich nie ma własnych opinii i pomysłów. Podąża tylko z jasnym umysłem i szczerą intencją pomagania innym za pojawiającą się sytuacją. Nigdy nie mówi „nie”, zawsze tylko „Jak mogę Ci pomóc?”

Mnich to samotny wędrowiec ( gr. monachos – samotny, pojedynczy), idący przez życie ku poznaniu ostatecznej Prawdy. Dzielący się swym doświadczeniem z tymi, którzy tego pragną. Pozostawia on świat własnych pożądań za sobą. Zostawia wszystkie sprawy tego świata ludziom, sam umiera dla świata iluzji. Mnich nie ma rodziny, nie ma ojczyzny, nie ma domu, nie ma religii, nie ma wiary, nie ma misji do spełnienia. Rodziną mnicha są wszystkie istoty, te czujące w potocznym rozumieniu i te czujące inaczej. Domem i ojczyzną mnicha jest cały wszechświat, bez granic i ograniczeń. Wiarą mnicha jest być tutaj i teraz. Mnich nie wierzy w coś, tylko dlatego, że inni w to wierzą. Obserwuje z pełną świadomością siebie i otaczający go świat. Mnich nie wierzy, on żyje, on jest. Jest on tym, który widzi więcej i szerzej. Tym, który ma jasny, czysty i klarowny umysł. Widzi on każdą pojawiającą się chwila po chwili sytuację, z szerokiej perspektywy. Widzi przyczyny i skutki, wraz ze wszystkimi powiązaniami, schematami, mechanizmami. I wtedy działa adekwatnie do sytuacji. Z całą siłą, energią, dokładnie tak, jak tego sytuacja wymaga. Ani za dużo, ani za mało.

Mnich, jak każdy człowiek jest ze swej wrodzonej natury Wolny. Mój nauczyciel często powtarzał: „Jesteś wolny. Brama jest zawsze otwarta, z jednej i z drugiej strony. Wybór zawsze należy do ciebie. Nikt i nic nie może cię do niczego zmusić. Sam, z własnej woli przyszedłeś do klasztoru, aby zostać mnichem. Jeśli coś ci nie odpowiada, w każdej chwili możesz odejść. Bądź panem samego siebie, zawsze i wszędzie”. Tak naprawdę bramy wcale nie ma. Tworzymy ją na nasz codzienny użytek. Jesteśmy wciąż pełni iluzji i lęków, boimy się iść przez świat wolny od bram i murów, które dają nam złudne poczucie stabilności i trwałości. Boimy się wejść w świat, w którym nie mamy się czego uchwycić i o co oprzeć.

Mnich dąży do maksymalnej prostoty we wszystkim co robi, mówi i myśli. Nie jest przywiązany do rzeczy, miejsc i ludzi. Nie trzyma się też sztywno własnych przekonań i wyobrażeń. Cały czas żyje z poczuciem dystansu do tego, co się wydarza wokół i w nim samym. Spogląda na świat z pozycji obserwatora. Żyje on ze świadomością, że w każdej chwili może zarzucić swój mnisi plecak na plecy i zostawić to wszystko, co stanowi treść jego życia, odchodząc w nieznane.

Po dłuższym pobycie w klasztorze zanika też przywiązanie, do wydawać by się mogło, bardzo trwałych wartości. Zapomina się swoje stare imię i nazwisko, zacierają się wspomnienia dotyczące rodziny, kraju i życia świeckiego. Zapomina się o tym, że tam, gdzieś daleko, dawniej tak bliscy nam ludzie, zasiadają przy wspólnym stole, czy to wigilijnym, czy wielkanocnym. Nie ma się zupełnie świadomości, że kończy się stary rok i rozpoczyna nowy. Nie ma też wielkiej różnicy pomiędzy weekendem, a resztą tygodnia. Pobudka jest przez cały rok o tej samej porze. Ważne staje się to, co dotyka nas bezpośrednio, tutaj i teraz. Święta, które mają znaczenie dla życia świątyni. Bracia i siostry, z którymi spędzamy najwięcej czasu. Nasze nowe zwyczaje i to, że inni widzą w nas już mnichów.

Pojawiają się oczywiście różne niebezpieczeństwa wynikające ze specyfiki życia klasztornego. Pojawić się może rodzaj lenistwa duchowego. Codzienna rutyna tworzy ramy, szkielet na którym można się oprzeć, wokół którego zbudować system koncepcji i idei. Jeśli uwierzymy, że ten system idei stworzony przez nas, dla nas jest czymś realnym, stabilnym, możemy popaść w rodzaj letargu, z którego z czasem coraz trudniej jest się wyrwać. Dochodzi jeszcze kwestia zaspokojenia podstawowych potrzeb materialnych, dających złudne poczucie bezpieczeństwa. Klasztor daje mnichowi wyżywienie, miejsce do spania, wszystko to, co potrzebne do spokojnego życia. Mówi się, że gdy te podstawowe potrzeby są zaspokojone, można całą energię włożyć w rozwój duchowy. Ale trzeba być bardzo czujnym, każdego dnia sprawdzać i przyglądać się sobie i swoim motywacjom. Nie dać się oszukać, że jem , aby praktykować, a nie praktykuję, aby jeść. Można też wpaść w pułapkę myślenia, że mnisi to elita tego świata. Budzi się poczucie wyższości, dumy i pychy, wynikające z wiary w powagę misji, którą mnich ma do spełnienia. Poczucie, że inni marnują czas na pogoni za nieistotnymi dla przyszłości świata błahostkami.

Sprawą o dużej wadze, w życiu mnisim jest podejście do uczuć i emocji. Mnich nie ma prawa pokazywać, że jest słaby, przeżywa jakieś rozterki lub są w nim jakieś negatywne uczucia.

Mówi się, że aby wygrać z naszymi demonami, trzeba je najpierw rozbudzić ze snu, wyciągnąć na światło dzienne i stanąć z nimi twarzą w twarz. Nie można się ich wtedy przestraszyć i uciec, czy też zamieniać strachu w agresję i próbować z nimi walczyć. Są dwie drogi. Jedna to uciszyć swoje poruszenia w umyśle, zamilknąć, roztopić się, zniknąć. Wtedy demon nie może nas dotknąć, ani o co się zaczepić, bo nas nie ma. Jest to droga doskonałej Kontemplacji. Druga droga, to droga Miłości i Współczucia. Musimy zobaczyć w naszym demonie samego siebie. I tak jak kochamy samego siebie, objąć z czułością tego demona i pokochać go z całego serca. Demony rodzą się z braku Miłości. Gdy je zaakceptujemy, pokochamy i obłaskawimy, staną się naszymi sprzymierzeńcami na Drodze, i będą nam służyć.

„ Habitus non facit monachum. Nie habit czyni mnichem”.

Mnisi nie posiadają niczego na własność. Wszystko co mają, daje im klasztor. Dwa komplety ubrań, letnie i zimowe, wyżywienie , miejsce do spania i praktyki. I co miesiąc drobne kieszonkowe. W mieście kandydat otrzymywał ok. 45$, mnich 130$, a osoba funkcyjna otrzymywała dodatkowo 90$. Na prowincji mnich dostawał w kopercie ok. 60$.

Korea jest dosyć drogim krajem. Ale mnisie potrzeby są niewielkie, więc łatwo można zaoszczędzić pieniądze na podróże. Niektórzy mnisi, a zwłaszcza mniszki systematycznie, raz w roku jadą do swych rodzin w kraju. Ale można też wydać te pieniądze na doraźne cele. Szczególnie, gdy mieszka się w Mieście. Kino, Internet cafe, restauracje, party z przyjaciółmi, rozmowy telefoniczne, dodatkowe, bardziej wyszukane ubrania (mnisie), wycieczki po Korei, książki i kasety.

Ktoś powiedział: „Za każdym razem, gdy wydajesz tysiąc wonów, pamiętaj o tym, że przyniosła je do świątyni jakaś staruszka, dla której są to może ostatnie pieniądze. Ale ona wierzy, że w ten sposób pomaga komuś, kto może praktykować, choć sama już nie ma sił. Gdy wkładasz do ust łyżkę ryżu, pamiętaj, że w tym samym czasie połowa ludzkości nie ma co jeść. Gdy kładziesz się spać w ciepłym i bezpiecznym miejscu, pamiętaj, że większość ludzi idzie spać bez nadziei na jutro”. Cały czas żyłem z tym poczuciem, że jeśli nie praktykuję jako mnich, jestem większym hipokrytą i egoistą, niż świeccy.

Niewiedza nie jest usprawiedliwieniem dla czynów. Ale jeśli wiem, jestem odpowiedzialny tak długo, aż nie zniknie ostatnia nieprawość. Dlatego mówi się, że czasami lepiej żyć w nieświadomości, niż ujrzeć prawdę.

http://chan.biznes.net/2007/09/02/klasztor-zen-korea-p...

Pozdrawiam, MarcinMarcin Nowak edytował(a) ten post dnia 02.09.07 o godzinie 17:33
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Hwa Gye Sah Seul

Jeden dzień z życia mnicha.

http://chan.biznes.net/2007/09/02/klasztor-zen-korea-p...

„ Dla tych, którzy zmagają się z życiem, posiada ono smak, którego ci, co nie opuścili swego schronienia, nigdy nie zaznają”.

Dzień w klasztorze rozpoczyna się o 3:00 . Toaleta poranna , pokłony , gorąca herbata i o 4:00 wszyscy kandydaci zbierają się na placu przed Główną Świątynią .
Ustawiają się w szeregu , twarzami w stronę złotego posągu Buddy , spoglądającego przez uchylone drzwi kaplicy . Pochylają się trzy razy w pokłonie i oczekują na znak prowadzącego . Rozpoczyna się obchód całego terenu klasztornego , z moktakiem rytmicznie prowadzącym śpiewaną przez kandydatów Poranną Pieśń Tysiąca Oczu i Rąk . Idą jeden za drugim , pierwsza osoba wybija rytm na moktaku , wszyscy śpiewają . Jest czwarta rano , ciemno i chłodno , tylko nieliczne latarnie rzucają blask na stare domki mnichów i kaplice rozłożone na zboczach kotliny . Powoli w oknach zapalają się światła , klasztor budzi się do życia .
Zbliżamy się do domku Mistrza i każdy ciekawie zagląda w małe okienko , jakby w nadziei na błogosławieństwo na nowy dzień. Mistrz, pomimo swego wieku i problemów ze zdrowiem , zawsze wstaje razem z innymi .
Dalej okrążamy kolejne świątynie , i zbliżamy się
do Wielkiego Dzwonu . Jeden z kandydatów pozostaje przy dzwonie , a reszta powraca do Sali Dharmy , gdzie rozpoczynają się Poranne Śpiewy .
Dzwonnik z zegarkiem w ręku , stojąc w prawie zupełnych ciemnościach , chwyta za łańcuchy utrzymujące grubą , drewnianą belę i w 15 sekundowych odstępach , uderza w Dzwon . Dzwon śpiewa . Na początku swego treningu , kandydat uczy się i przyzwyczaja . Na początku uderza czysto mechanicznie , bez czucia . Jednak po jakimś czasie , zaczynają jego uszy słyszeć , a dłonie czuć . Już nie uderza , lecz dotyka delikatnie sekretnego miejsca , w odpowiednim momencie , z odpowiednią siłą . Dzwon zaczyna przemawiać do tego , który budzi go ze snu . I toczy się tajemna rozmowa pomiędzy człowiekiem , a duchem Dzwonu , niczym rozmowa starych przyjaciół .
Po Porannych Śpiewach , o godzinie 5:00, kandydaci schodzą do kuchni . Rozpoczyna się przygotowywanie śniadania dla wszystkich mieszkańców klasztoru . Mnisi i mniszki jedzą posiłek formalny w Dużej Sali mieszczącej się w jednej z kaplic, a świeccy mieszkańcy w stołówce klasztornej .
W kuchni pracują cztery świeckie Koreanki , mieszkające na stałe w Chinach . Przyjechały one na rok lub dwa . Ciężko pracują po 14 godzin na dobę , odkładając każdy zarobiony grosz dla swoich rodzin .
One przygotowują wszystkie potrawy , a kandydaci nakładają je do misek , i układają na specjalnych stolikach . Zanoszą je do Dużej Sali . W dużych garnkach zanosi się ryż i zupę , a w czajnikach letnią wodę i gorącą herbatę . W tym czasie jeden z kandydatów odkurza i froteruje podłogę w sali , rozkłada też materacyki , na których w ściśle określonym porządku zasiądzie obsługa klasztoru .
O 5:30 kandydat uderzając w moktak , daje sygnał , wzywający na śniadanie .
Ze wszystkich stron schodzą się mnisi i mniszki , przed wejściem do sali zostawiają obuwie i zajmują swoje miejsca . Po środku sali zasiada Opat , po prawej jego stronie Dyrektor Biura , a po lewej Mistrz Dharmy . Lewą część sali zajmują mnisi , prawą mniszki . Gdy wszyscy już są , Główny Mnich , który odpowiada za porządek formalny , uderzając czukpi daje znak o rozpoczęciu posiłku . Wszyscy rozkładają swoje miski . Kandydaci podchodzą do maty , na której przygotowane są potrawy , i zaczynając od Opata, serwują wszystkim po kolei wodę, ryż, zupę i herbatę. Po śniadaniu, ok. godziny 6, rozpoczyna się pierwsze zmywanie tego dnia . Zmywanie po posiłkach jest stałą pozycją w harmonogramie dnia kandydata .
Zmywa się trzy razy dziennie, przez 365 dni w roku . Są trzy zmywaki . W pierwszym jeden z kandydatów obmywa naczynia w gorącej wodzie , w drugim myje się naczynia dokładnie, a w trzecim płucze się je w zimnej wodzie, po czy odkłada się je na ich właściwe miejsca. Poranne zmywanie jest świetną lekcją wspólnego działania . Kandydaci są pełni energii , rozbudzeni i najedzeni . Emocje i uczucia , które są w nich najsilniejsze , zostają dodatkowo wzmocnione , i jedno słowo czy gest , mogą sprawić, że wymykają się one spod kontroli . Czterech ludzi o zupełnie różnych osobowościach , nagle musi stworzyć harmonijny i sprawnie działający łańcuch .
Nie podnosząc głowy znad zlewu, wiem w jakim nastroju jest mój sąsiad . Słyszę jak wkłada naczynia do wody, i czy woda przyjmuje je harmonijnie , czy też z agresją . Czy odkłada naczynia z uważnością , czy też rzuca je z furią . I uczę się . Czy mogę zachować spokój , czy też daję się ponieść emocjom.
Zmywanie kończy się ok. 6:30 . Kandydaci rozchodzą się na przydzielone im rejony . Zwykle są to toalety, łazienki , wynoszenie śmieci , zamiatanie schodów i podwórców . Poranna praca trwa ok. godziny , jest ona obowiązkowa dla wszystkich mieszkańców klasztoru .
O godz. 7:30 rozpoczyna się krótka odprawa w biurze klasztoru . Kierownik biura przedstawia plan ceremonii na dany dzień i rozdzielane są prace dla poszczególnych osób .
Ceremonie dla zmarłych, obok codziennego serwisu dla wiernych, są głównym zadaniem świątyni. Wg tradycji buddyjskiej , zmarły przez 49 dni od momentu zgonu , wędruje poprzez światy duchowe, poszukując miejsca , w którym mógłby przygotować się do ponownych narodzin. Ma on w tym czasie, dostęp do świata materialnego , i może w tym czasie zostać odpowiednio poprowadzony i pouczony co do swojej dalszej wędrówki . A nawet, jeśli ma odpowiednie predyspozycje , może dostąpić ostatecznego Wyzwolenia z koła narodzin i śmierci . Co siedem dni ,rodzina zmarłego zbiera się w świątyni, i pod przewodnictwem mnicha odbywają się wspólne modły , śpiewy i składanie ofiar dla Duchów Opiekuńczych i Strażników .
O 8:00 odbywa się zebranie mieszkańców Ośrodka Zen . Tam kandydaci dowiadują się o pracach i zajęciach na terenie Ośrodka . Po części formalnej spotkania , w Pokoju Herbaty odbywa się nieformalne , drugie śniadanie . Jest to skromny posiłek , złożony zwykle z tostów z masłem orzechowym , dżemem lub serem, owoców , ciastek i herbaty lub kawy . Wszyscy mieszkańcy zasiadają wokół stołu , rozmawiają , toczy się swobodna wymiana poglądów , przekazywane są ostatnie wiadomości z zewnętrznego świata i ze świata zenu .Kandydaci , o ile nie mają w tym czasie innych obowiązków , także mogą brać udział w tym spotkaniu , czekając jednak na moment , gdy mnisi i mniszki zrobią im dostęp do stołu. Kandydat ma cechować się pokorą i skromnością , nie narzucać się swoją osobą innym, wykonywać swoje obowiązki w milczeniu i skupieniu.
Od 9:00 rozpoczynają się przygotowania do ceremonii. Każdy z kandydatów ma określony zakres zadań. Jeden z nich schodzi do kuchni i przygotowuje dania ofiarne . Dań takich jest zwykle od 8 do 16, w zależności od wielkości ceremonii. Składają się na nie tradycyjne, bezmięsne potrawy koreańskie, oraz biały ryż. Układa je na dużej, metalowej tacy i zanosi do Świątyni Strażników. Tam rozkłada je w odpowiednim porządku na ołtarzu. Drugi z kandydatów schodzi do świątynnej chłodni, gdzie przechowywane są warzywa i owoce. Tam układa w metalowych misach jabłka, melony, mandarynki i persemony, które później rozkłada na ołtarzu, także w odpowiednim porządku. Stawia też miseczki z kasztanami, cukierkami i ciastem ryżowym.

O 10:00 rozpoczyna się ceremonia. Kandydaci usługujący do ceremonii oczekują na znak od mnicha prowadzącego. Wtedy jeden z nich wchodzi, aby zapalić kadzidło i świece. Kolejne wejście za czterdzieści minut. W międzyczasie, w Głównej Świątyni rozpoczyna się przedpołudniowa msza. Kandydaci zanoszą na główny ołtarz ryż, który zostaje pobłogosławiony i po mszy rozdzielony pomiędzy wiernych. Po 40 minutach wszyscy powracają na ceremonię. Mnich daje sygnał dzwonkiem, że nadszedł czas ofiarowania darów złożonych na ołtarzu. Jeden z kandydatów podchodzi do ołtarza i przy pomocy pałeczek nabiera z każdej potrawy symboliczną część przeznaczoną dla Głodnych Duchów, Buddów i Strażników. Z tym darem udaje się do specjalnego miejsca nieopodal strumienia i tam trzykrotnie przechylając miskę ,wylewa jej zawartość na specjalny płaski kamień. Duchy i demony najczęściej przyjmując postać ptaków i leśnych zwierząt, przychodzą na ucztę.
Ceremonia dobiega końca. Mnich wyprowadza rodzinę z kaplicy i prowadzi na specjalne miejsce, gdzie odbywa się symboliczna kremacja rzeczy związanych ze zmarłym. W tym czasie kandydaci znoszą do kuchni ofiary z ołtarza oraz przygotowują kaplicę do następnej ceremonii. Rodzina przechodzi do jadalni, gdzie odbywa się mała stypa.
O 11:30 odbywa się lunch. W jadalni zbierają się wierni i spożywają wspólny posiłek złożony z ryżu, warzyw i zupy.
Kandydaci mają wyznaczoną dla siebie strefę. Nie jedzą oni jeszcze z mnichami, ale już nie ze świeckimi.

http://chan.biznes.net/2007/09/02/klasztor-zen-korea-p...
Aleksandra Florys

Aleksandra Florys Nie zatrzymuj się,
cokolwiek będzie
musisz iść

Temat: Hwa Gye Sah Seul

W Hwa Gye Sah trochę inaczej to wygląda. Zdarzyło mi się spędzić tam 2 dni
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Hwa Gye Sah Seul

Witam!

Hwa Gye Sah było moim domem przez dwa lata 1999-2001.

Ostatno byłem tam w 2004 roku i już było zupełnie inaczej, więc i teraz, już po śmierci Mistrza Seung Sahna pewnie jest jeszcze inaczej.

Wszystko się zmienia :)

Marcin
Aleksandra Florys

Aleksandra Florys Nie zatrzymuj się,
cokolwiek będzie
musisz iść

Temat: Hwa Gye Sah Seul

Dokladnie, tym bardziej, ze wiekszosc mnichow stamtad się wyniosła i ostatnio wpadli tylko na 3 rocznice smierci Seung Sahna.
Znasz może Jo Bula?
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Hwa Gye Sah Seul

Zen Monastic and Lay Life ( Hwa Gye Sah and Mu Sang Sah, South Korea )

http://picasaweb.google.com/bizneshandel/ZenMonasticAn...

Następna dyskusja:

DROGA TAI CHI, Jou Tsung Hwa




Wyślij zaproszenie do