Temat: Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy - a może by tak...
Tusia J.:
Czyli "spółdzielnia i stowarzyszenie to nie to samo, ale zmarnujcie kupę czasu przedzierając się przez ustawy, a się dowiecie o co chodzi"? Ja tam byłabym wdzięczna, gdyby ktoś inteligentnie skonstruował małe resume skupiając się na tej zaproponowanej w tytule spółdzielni zanim miałabym zagłębić się w prawne meandry zaniedbując rodzinę:)
_____________________
Proroctwo nieco dziwne - bo skąd wiesz, że zmarnujesz czas, a zwłaszcza, że zrobi to każdy przedzierający się? Ale co tam - może masz talent jasnowidza.
Postulat rzucony, i właściwie zasadny - postaram się przybliżyć inteligentnie. O stowarzyszeniu nie będę pisał, bo nie ma tu żadnego zastosowania.
Spółdzielnia to dobrowolne zrzeszenie nieograniczonej liczby osób (nie mniejszej niż dziesięciu osób fizycznych lub nie mniej niż trzech osób prawnych). Liczba członków może być zmienna (nie może jednak spaść poniżej ustawowych 10 (lub 3) osób fizycznych (lub prawnych). Spółdzielnia powstaje z chwilą wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego.
Zakładający spółdzielnie nie muszą dysponować żadnym minimalnym kapitałem, koniecznym do rejestracji, choć każdy z nich musi zadeklarować minimum jeden udział (ale jego wysokość też nie jest określona z góry). Zmiana liczby członków i kapitału udziałowego jest wewnętrzną sprawą spółdzielni i nie wymaga skomplikowanych zabiegów, do czego są zmuszone przepisami spółki prawa handlowego. Wstąpić może każdy, po spełnieniu określonych w statucie wymogów, wystąpienie również nie wymaga żadnych specjalnych zabiegów.
Celem istnienia spółdzielni jest prowadzenie wspólnej działalności gospodarczej w interesie zrzeszonych członków. Członkowie spółdzielni uczestniczą w pokrywaniu jej strat do wysokości zadeklarowanych udziałów i nie odpowiadają wobec wierzycieli spółdzielni za jej zobowiązania. Zysk z działalności spółdzielni nazywany jest nadwyżką bilansową i na koniec roku obrachunkowego wypłacany jest członkom spółdzielni proporcjonalnie do posiadanych przez nich udziałów.
Wskazałem na istotne różnice w stosunku do spółek prawa handlowego, przemawiające, w moim mniemaniu, na korzyść spółdzielni. Dlaczego jednak w ogóle spółdzielnia?
Większość z trenerów działających jako freelancerzy doskonale zna problem pozyskiwania klientów. Oczywiście - każdy ma jakiś krąg odbiorców swoich usług, ale tylko nieznaczny odsetek może grymasić przy następnych chętnych. Zleceniodawcy chętnie kontaktują się z firmami szkoleniowymi, bo zdejmuje im to z głowy wiele kłopotów.
Firma zagarnia jednak znaczną część zapłaty za usługę, motywując to poniesionymi kosztami - administracji ogólnej, marketingu, B+R itd.. Firma potrąca sobie zysk (proszę wybaczyć skrót myślowy), a i koszty działalności nie wszystkie sa ponoszone dla wygody trenera.
W spółdzielni wszystkie przychody służą spółdzielcom - i mają oni możliwość nie tylko kontrolowania, ale i korygowania kosztów. Poza tym, działanie spółdzielni jest takie samo, jak spółki.
Wyobrażacie sobie firmę, która w swojej stajni może mieć kilka tysięcy trenerów?
Ja z zaciekawieniem czekam na reakcje właścicieli firm szkoleniowych, którym powstanie takiej spółdzielni będzie wybitnie nie na rękę, bo zagrozi podstawowym interesom - zleceniodawcy nie mają sentymentów i zlecać będą tam, gdzie wygodniej. A spółdzielnia nie musiałaby prowadzić łapanki przy realizacji dużych zgłoszeń, bo zrzeszać może wszystkich trenerów w Polsce.. :).
Proszę nie żądać ode mnie, w tej fazie projektu, szczegółowych rozwiązań. Kwestii do rozstrzygnięcia jest dużo, i są wśród nich kardynalnie ważne. Jeśli jednak idea chwyci, i będzie wystarczające grono chętnych, rozwiązania będą stopniowo konkretyzowane. Mamy przecież wśród nas fachowców od biznesu.. ;-))
Janusz K. edytował(a) ten post dnia 28.11.08 o godzinie 09:37