Temat: Anegdoty z życia wzięte ;)
Na początek rada. Zapisujcie teksty swoich dzieci. Dziś wydaje Wam
się, że są tak śmieszne, że nigdy ich nie zapomnicie. Za kilka lat nie będziecie pamiętac nawet 10%. Oto kilka fragmentów z tego co na bieżąco zapisywałem w kolejnych miesiącach rozwoju mojego
syna (dziś ma 8 lat)
Ciocia Maćka (rok i 4 m-ce) wyciągając aparat pyta:
„Maciuś. Zrobimy cyk cyk?” Na co Maciek zapytał
„Zdjęcie?”
Stojąc przed sklepem z bielizną i przyglądając się manekinom, na których są eksponowane biustonosze Maciuś (1,5 roku) oznajmił: „O wielbłąd!”.
Mając dwa lata Maciek wszedł w okres zadawania pytania „gdzie”. Obojętnie jakiego zjawiska to dotyczyło, sakramentalne „gdzie” musiało się pojawić. Któregoś dnia kiedy jechaliśmy samochodem Maciek oznajmił, że ma czkawkę. Chcąc się „zrewanżować” zapytaliśmy go „Gdzie Maciuś ma czkawkę?” Zapadła chwila milczenia, po czy Maciek odpowiedział „Na buzi”.
Kiedy podczas zakupów w supermarkecie pchając wyładowany wózek z
zakupami zapytałem Maćka (2,5 roku) „Dlaczego wózek jest ciężki?” usłyszałem „Bo dużo zjadł.”
Podczas podróży koleją do Rosji zaraz po przejechaniu granicy w
Brześciu, Maciek (3 lata) zgodnie ze swoim zwyczajem zaczepiał robotników zmieniających koła w pociągu. „Przepraszam pana bardzo. Co pan robi?”. Tłumaczę mu więc, że panowie nie rozumieją go i zamiast „przepraszam pana bardzo” powinien zwracać się do nich „izwienitie pażausta”. Kilka chwil później, zobaczywszy gołębia, który przysiadł nieopodal, Maciek zaczyna krzyczeć do niego „zmiataj, zmiataj!”. Gołąb (jako że odległość była znaczna) nie reaguje. Mówię więc, do Maciusia „gołąbek nie rozumie co do niego krzyczysz”. Na co Maciek wykrzykuje „izwienitie, zmiataj!”
Spacerując po Ułan Bator, Maciek najtrafniej podsumował stan tamtejszych dróg i chodników. „Tatuś. Ale to jest dziurawe miasto.”
Dialogi z czterolatkiem:
- Maciuś, niedługo będzie Dzień Dziecka.
- A kto urodzi?
Po małym wypadku (Maciek poślizgnął się na pniu i z całym impetem uderzył czołem w drzewo) przytulał się do mnie. Dla odwrócenia uwagi od minionego nieszczęścia w pewnym momencie pokazałem mu dmuchawce.
- Maciuś, patrz jakie pole dmuchawców!
- Widzę. Ale wcale mnie to nie cieszy...
- Maciusiu połóż się obok mnie bo bajeczki się opowiada na uszko.
- Przecież jestem w łóżku...
Podczas pobytu w górach, „odkrywając” kolejne jaskinie bawimy się z Maćkiem w speleologów. Podczas postoju Maciek mówi:
- Tatuś, chcę pić z butelki ze smoczkiem.
- Maciek, przecież jesteś speleologiem. Speleologowie nie piją z butelek ze smoczkiem.
- Ale ja jestem bardzo małym speleologiem...
Podczas zwiedzania bazaru w Esfahanie, mówimy Maćkowi, że za chwilkę będziemy szli do hotelu. Po kilku minutach Maciek mówi:
„Tatuś, ja mam taki specjalny zegarek do odmierzania chwilek i on
pokazuje, że chwilka już minęła...”
Maciek po zrobieniu siusiu mówi: Tatusiu ale dużo zrobiłem. Weź
mnie na ręce żeby sprawdzić czy jestem lżejszy.
- Tatusiu jak się nazywa taki straszny potwór który ma trzy głowy, jest zielony
- Hydra
- Ja chciałbym zobaczyć taką hydrę. Z daleka.
- Ale hydra jest bajkowym potworem, nie można jej zbaczyć w rzeczywistości.
- Chyba że, w Hydrolandzie....
- Maciuś czy ty całujesz się w przedszkolu z dziewczynkami?
- Nie. Bo można się czymś zarazić...
Na koniec nasza ulubiona historyjka:
Rzecz dzieje się podczas wielogodzinnej jazdy z Bandar-e-Anzali do Ardabil (Iran), rozklekotanym autobusem, bez okien. Maciek (4 lata) trochę podsypia, owinięty jakimś brudnym kocem, kóry pożyczyliśmy od kierowcy. W pewnym momencie autobus tak podskakuje na wybojach, że Maciek budzi się i prosi o picie. Kończy pić wodę z butelki, odstawia ją, przeciąga się mocno i mówi: „To jest życie...”
Michał Guć edytował(a) ten post dnia 07.03.09 o godzinie 18:19