Temat: Sprawa praw ojca na łamach Gazety Wyborczej i Polsatu
mnie coś złapało za serce i ścisnęło w gardle... taki stan silniejszy niż możliwość jego opanowania - przychodzi sam i bez ostrzeżenia...
i jest chyba właściwy osobom, którym w jakikolwiek sposób - brutalny czy delikatny - odebrano dziecko...
i co z tego wyniknie? poza kilkoma dniami rozmów na ten temat - nic więcej się nie wydarzy...
Ci chłopcy są już na tyle duzi, że sami mogą wypowiedzieć się na temat tej akcji i jej motywów - zorganizowanej przecież dla ich dobra...
Widziałem tego ojca w telewizji - po prostu ryczał jak zwierze zamknięte w klatce - stary chłop płakał z bezsilności... widziałem i słyszałem mamę tych chłopców - tra ta ta ta - typowe formułki o molestowaniu, znęcaniu się, 'praniu mózgów'... i nie chodzi o płacz, ale emocje, które są silniejsze od nas... mama tych dzieci przypomina mi moją żonę, która przysyła mi 'raport o stanie syna' - temat na inny wątek...
no więc co wyniknie?
- miesiące zamknięcia dzieci w jakimś ośrodku - dla ich dobra oczywiście
- miesiące udowadniania przez ojca, że nie jest wielbłądem - przy odrobinie szczęścia wyjdzie z tego bez obciętej głowy (przy braku szcześcia będzie jak z bogusławem s.???)
- matka nie poniesie żadnych konsekwencji prawnych - będzie biedna, nękana, moletowana, zastraszana itd... i będzie składała kolejne donosy, które do chwili umorzenia będą ciążyły na ojcu tych dzieci jak WYROKI!!!!
- koniec końców sprawę jakoś zamkną... dzieci dalej będą uciekać do ojca (jeśli nie uciekną wcześniej z tego zakładu), matka dorobi się ich dozgonnej nienawiści, sędzia, kuratorzy, policja odfajkują kolejną sprawę... winnych brak - wszystko zgodnie z prawem...
a dla mnie ten sędzia to partacz, co nie sprawdził dokładnie jak sprawa wygląda... kurator pomylił się z powołaniem - powinien w więzieniu pracować, a nie z diećmi... policja to żołnierze, bezmyślnie 'asystujący' - śmiech mnie dopada - w tym porwaniu...
to było porwanie - nic innego - w majestacie prawa, pod wodzą kuratora i przyzwoleniu tego, co ma dbać o prawo... - w imię dobra dzieci oczywiście