Temat: Rzym na weekend - co? gdzie? jak?
Bazylika św. Piotra jako serce chrześcijaństwa i zabytek to też mus, ale ja polecam wizytę tam rano. Otwierają o 7 właściwie tyko dla wiernych na msze i do 9 nie ma zwiedzających. To świetna pora na wizytę (tylko bez aparatu fotograficznego) - wtedy czujesz jej ogrom, a "w pustym gmachu znowu zabrzmi echem poszept". Oczywiście możesz wrócić w ciągu dnia, gdy świątynię opanowują zwiedzający - wtedy można porobić fotki (ale kościół aż się prosi o Chrystusa, który by przegonił "kupców").
Poza tym dzień bez tarasu widokowego to dzień stracony - w końcu Rzym leży na wzgórzach i szkoda byłoby tego nie wykorzystać. Albo na początku wizyty ("co mnie czeka") albo na końcu (podsumowanie tego, co się widziało). Z tych płatnych - kopuła Bazyliki św. Piotra (Ogrodów Watykańskich znikąd tak dobrze nie widać. Mankament: kolejki) oraz Vittoriano (Roma dal Cielo - winda zawozi Cię na szczyt pomnika Wiktora Emanuela II. Rzymianie nie lubią tego pomnika, więc twierdzą, że stamtąd panorama jest najpiękniejsza, bo właśnie pomnika nie widać - wypatrzysz go za to ze wszystkich innych tarasów). Z bezpłatnych oczywiście wzgórza - moje ulubione to Janikulum (taras koło Garibaldiego) i Pincio (wdrapawszy się Schodami Hiszpańskimi, powędruj w stronę Villi Borghese - przy okazji piękny widok znad Placu Popolo). Ze względu na położenie - pierwsze o zachodzie słońca, drugie do południa. Oczywiście jest jeszcze Awentyn z pomarańczowym gajem - obowiązkowy w styczniu, gdy pomarańcze dojrzewają. Na tym tarasie widokowym kręcono chyba wszystkie romantyczne sceny filmów z Rzymem w tle, a dwa kroki stamtąd - słynna dziurka od klucza, czyli Oko Rzymu
Kolejne miejsce, które lubię, to Wyspa na Tybrze (rejs po Tybrze tylko na krótki dystans - wysokie wały przesłaniają widoki i oczywiście nie rejs + kolacja + opowiadające słuchawki, tylko sam rejs za 1 czy 2 euro) plus spacer stamtąd do dzielnicy żydowskiej i portyku Oktawii.
Pojawił się już w czyjejś wypowiedzi kościół Matki Bożej Anielskiej - rewelacja - wystarczy wyobrazić sobie wnętrze bez sakralnych zdobień i już czujesz się jak w termach. No a przed kościołem Plac Eksedry z fontanną (teraz to Plac Republiki, ale ja ciągle wolę starą nazwę właśnie do dawnych term nawiązującą). A niedaleko jest sycylijska (wiem, wcale nie rzymska) cukiernia ze świetnymi cassatami i rurkami alla siciliana, mniam.
Ciekawym miejscem jest też Bazylika św. Wawrzyńca - San Lorenzo fuori le Mura (1 z 7 głównych rzymskich kościołów) z najlepiej zachowanym wczesnochrześcijańskim wnętrzem - tak kiedyś musiał wyglądać i kościół św. Piotra i Jan na Lateranie...
Czasu według mnie wystarczy, choć wrócisz zmęczona, bo szkoda zmarnować poranka, dnia, wieczora i nocy. Zwłaszcza, że te same miejsca o różnych porach wyglądają zupełnie inaczej. Na pewno warto sobie wcześniej zaplanować kolejność.
Roma Pass warto przemyśleć, jeśli planujesz wstępy, zwłaszcza, że obejmuje też trzydniowy bilet na komunikację (metro + tramwaj + autobus). Choć powiem szczerze 2-3 dni to wystarczający czas na pobieganie po mieście, poranne capuccino z cornetto, południową macchiato i popołudniową coretto (z w międzyczasie wędrówki od zabytku do zabytku), ale już na muzea może tego czasu być nieco mało...