Temat: Blaski i cienie małżeństwa
Diane Wakoski
To piękne czarne małżeństwo
Fotograficzny negatyw
jej czarne ramię: nurkujący morświn
rozłożony w poprzek na ławicy lodowej poduszki.
Głowa: prześcieradło spadającej wody.
Jej nogi: gałęzie sopli lodu łamiące się ku światłu.
Ta kobieta,
sfotografowane uśpienie.
Mężczyzna,
fotografujący w kwaśnej puszce swego mózgu.
Sen farbuje ich oboje,
jak zmętniałe nasienie
ocierające się chropowato o powierzchnię
które będzie użyte do wywołania ich obrazów.
na pustyni
morświny kulą się,
ich zęby szkieletowe przegrodzone są
spierzchniętymi wargami;
jej śpiące nogi
stąpały po skarabeuszach,
trzymając imiona zmarłych
szczelnie w miarowym oddechu.
Ten mężczyzna i kobieta są małżeństwem
i podróżują recytując
śpiewnie
imiona zaginionych postaci.
Wchodzą na piramidę.
Czarny motyl zasłania wejście
niczym pajęczyna,
fałdy wokół jej ciała,
ciało węża
zamyka jej wargi,
jej piersi to kamienne schody.
Ma na imię „Isis”
i czeka na ukazanie się białej twarzy.
Nikt nie chodzi nocą do tych piramid.
Nikt nie chodzi w ciągu
dnia.
Idziesz w tym czasie negatywu,
wypełniasz przestrzeń kobiecą obecnością
jakby była kadzidłem; schodzi się
w dół poprzez szczeliny i
wzgórza jej ciała.
Dźwięki czarnego małżeństwa
są dźwiękami rytualnymi.
Z morświnów umierających na pustyni.
Motyl zasłania ciało.
Wąż wypełnia usta.
Dźwięki wszystkich części zbierają się razem
w tym miejscu,
pustynnej piramidy,
zbudowanej z czystej historycznej
ohydy człowieka umierającego w pracy.
Jeśli wyobrazisz sobie, przyjacielu, że nie mam tych
czarnych węży w dół mojego ciała,
że nie jestem pokruszona na kawałki przez twarde
skrzydła motyla,
podarta i skręcona jak czarna jedwabna pończocha,
jeśli wyobrazisz sobie, że moje ciało nie jest
sczerniałym
spalonym drewnem,
wyobraź sobie więc fałszywą kobietę.
To małżeństwo nie mogło mnie zmienić.
Nie mogło zmienić mojego życia.
Nie jest tak, że jest różne od innych małżeństw.
Są one wypełnione pustynnymi podróżami,
z Isis, która trzyma nas w swym przerażeniu,
z Horusem, który nie pozwoli nam zobaczyć
części swojego zespolonego ciała
ale musi je nam poświadczać w ciemnych kątach,
krwawym chaosie,
i jeszcze to czarne małżeństwo,
jak je nazywasz,
ma tyle własnego piękna.
Jak czarny kot ze swoim okazałym futrem
rozciągnięty i szybujący gładko w dół pni drzew.
Albo lśniący czarny obsydian
wydobyty z kopalni i szlifowany na kocie oko.
Albo jak czyste nasiona arbuza
lub zbiór oliwek, załamywanie światła.
Nie rozpaczaj, to „czarne małżeństwo”.
Musisz pozwolić ciemności wyjść z twojego własnego ciała;
uznaj ją
i pozwól jej wejść do twych ust
skosztuj otwarcie historycznej ciemności.
Skosztuj twojej własnej pięknej śmierci,
zobacz własne zdjęcie,
jak promienie X,
Kość bielejącą w czerniejącym
mięsie.
„The Sawpit”, August 2005
tłum. Ryszard Mierzejewski
wersja oryginalna pt. „This Beautiful Black Marriage”
w temacie Poezja anglojęzycznaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 27.03.12 o godzinie 20:05