Temat: Autoportret w lustrze wiersza
Aleksander Puszkin
Mój rodowód
Ruskich pismaków tłuszcza mściwa
Z kolegi jadowicie drwi,
Arystokratą mię nazywa —
Ach co za bzdurstwo, wierzcie mi!
Jam nie lejbkuczer, nie asesor,
Mnie nie uszlachcił order, czyn,
Jam nie senator, nie profesor —
Jam prosty mieszczuch, ludu syn.
Rozumiem jaka losów zmiana:
Nie myślę się sprzeciwiać jej.
Nowiutka szlachta dziś wybrana —
Im nowsza, tem się jaśniej lśni.
Jam szczątek rodu gnębionego,
Z dawnego pnia jam twardy klin,
Potomek wiecu bojarskiego —
Jam ludu syn, jam ludu syn.
Mój przodek nie roznosił placków,
Z kozaków kniaziem nie spadł nam
Nie wrzeszczał w cerkwi w chórze diaczków
Nie czyścił carskich bótów sam
On nie był członkiem szwabskiej nacji,
Żołdackim zbiegiem
aus Berlin —
Gdzież prawa do arystokracji?
Jam, chwała Bogu, miejski syn.
Mój praszczur w boju szukał sławy
Przy Świętym Newskim przelał krew;
Oszczędził jego wnuków krwawy,
Straszny Groźnego cara gniew.
Radzili carom Puszkinowie,
Nie jeden słynął, mimo win,
Gdy stanął przeciw polskiej zmowie
Mieszczanin Minin, ludu syn.
Gdy padła samozwańcza głowa,
Gdy się odwrócił wojen los,
Gdy na tron carski Romanowa
Powołał wiecu wolny głos,
Puszkinów kreski tam się znaczą:
Sam Michał ich pochwalił czyn:
Wówczas uścisną nas, uraczą —
A dziś — jam ciemny miejski syn.
Bo opór popsuł nasze sprawy:
Mój pradziad, co się nie bał kar,
Śmiał z Piotrem stanąć do rozprawy —
Powiesił upartego car.
Przytaczam przykład dla nauki:
Car nie chce by mu przeczył gmin:
Nie każdy Jakób Dołgoruki —
Szczęśliw pokorny ludu syn!
Mój dziad, gdy rokosz podłej żony
Straszny Piotrowi zadał cios,
Z Minichem stanął do obrony
Cara i jego dzielił los.
Tam była gratka dla Orłowa;
Dziad siedział w lochu, choć bez win
I harda się schyliła głowa
I z wnuka prosty miejski syn.
Przy starym herbie przechowałem
Uchwał i hramot dawny zwój;
Z magnactwem znać się nie chcę całem,
Zmiękł hardy duch bojarski mój.
Jam mało znany rymotwórca,
Puszkin, nie Musin, jam bez drwin
Wolny, nie lokaj z carów dworca —
Jam człek piśmienny, ludu syn.
tłum. Bronisław Szwarce
Postscriptum
Orzekł Figlarin, mąż natchniony,
Że Hannibal, mój czarny dziad,
Za flaszkę rumu był kupiony,
I tak to w ręce szypra wpadł.
Lecz był to szyper wielkiej sławy
Szyper, co nowy zaczął wiek,
Kiedy sterowi naszej nawy
Nadał mocarny, szybki bieg.
Szyper dla dziada był życzliwy,
A tani Murzyn raczej dar –
Rósł nieprzedajny i gorliwy,
Za powiernika miał go car.
Był jakby ojcem Hannibala,
przed którym pośród morskich mas
ogień armadę statków spalał
i padł Nawaryn pierwszy raz.
Orzekł Figlarin, pismak płodny,
Że sam w rodzince swej czcigodnej
Szlachcicem na Mieszczańskiej* jest.
tłum. Leopold Lewin
1830
w wersji oryginalnej pt. „Моя родословная”
w temacie Стихи – czyli w języku Puszkina
*Przy ulicy Mieszczańskiej w Petersburgu mieściły się na początku XIX wieku domy publiczne. Aluzja do faktu, jakoby żona Bułharyna przed zamążpójściem była pensjonariuszką jednego
z tych zamtuzów – przyp. za: Aleksander Puszkin: Poezje. Wybór Danuty Wawiłow i Olega Usenki. PIW, Warszawa 1979, s. 150.