Temat: Czym jest wolność?
Aleksander Puszkin
Wolność
Oda
Uchodź, sprzed oczu mych się skryj,
Gnuśnej Cytery pani piękna!
Gdzieś ty, przed którą władca drży,
Muzo wolności nieulękła?
Przyjdź, z czoła zerwij wieniec mój
I strzaskaj lirę zniewieściałą...
Pragnę wolności śpiewać chwałę
Z królewską zbrodnią stoczyć bój.
To ty mnie musisz teraz wieść
Śladami natchnionego Gala,
Któremuś dała śmiała pieśń,
By ducha w czasach klęsk rozpalał.
Tyrani świata! Drżyjcie dziś,
Płochego losu faworyci!
A wy powstańcie, niewolnicy,
Niech was odważna wiedzie myśl!
Gdzie spojrzeć – pełno strasznych spraw:
Kajdany wszędzie, wszędzie bicze
I zgubna hańba carskich spraw,
I łzy niemocy niewolniczej.
Wszędzie przesądów gęsta mgła,
Niesprawiedliwość wszystkim włada,
W złowieszczej chwale się rozsiada –
Niewolniczego geniusz zła.
Tam tylko ponad władców tron
Jęki narodów nie dobiegą,
Gdzie świętych swobód z wszystkich stron
Troskliwe moce prawa strzegą.
Gdzie są jak niezawodny szczyt,
Jak miecz ujęty w dłoń surową,
Co waży się nad równych głową,
Aby nie wymknął mu się nikt.
Gdzie na przestępstwo spada miecz
I w sprawiedliwym tnie rozmachu,
Gdzie każdą zbrodnię pędzi precz
Dłoń nieprzekupna i bez strachu.
Władcy! Korona, sławy blask
Wam dane są nie przez przyrodę,
Wysoko wy ponad narodem,
Lecz wieczne prawo wyżej was.
Biada! Nieszczęsny taki ród,
Gdzie ono drzemie nieopatrznie,
Gdzie albo władca, albo lud
Sam ponad prawem rządzić zacznie!
Na świadka cię przyzywam dziś,
O męczenniku błędów sławnych,
Któryś w zamęcie burz niedawnych
Na śmierć za przodków musiał iść.
Kres twój, Ludwiku, bliski już.
W obliczu potomności bladej
Swą rozwieńczoną głowę złóż
Na okrwawiony szafot zdrady.
Rychło zbrodnicza spadnie stal...
Lud zamarł – prawa moc zamarła
I oto już w haniebny szkarłat
Przyoblekł się skowany Gal.
Przeklinam samowładczy tron,
A ciebie, łotrze, nienawidzę!
Twą zgubę, twoich dzieci zgon
Z uciechą bezlitosną widzę.
Na czole twoim hańby ślad
Czytają ludów pokolenia,
Tyś wyrzut Bogu, wstyd stworzenia,
Lękiem przejmujesz cały świat.
Gdy nad posępną Newy toń
Gwiazda północy wzejdzie blada,
Gdy błogo ociężała skroń
Z wolna w spokojny sen zapada,
Wtedy – na groźny, śpiący w mgłach
Pomnik tyrana zapomniany
Spogląda pieśniarz zadumany
I widzi pusty, mroczny gmach –
I muzy Klio straszny glos
Grzmi spoza murów w pustce ulic.
Pieśniarz – tyranów widzi los,
Ostatnie chwile Kaliguli.
Ostróg, orderów słyszy brzęk,
Mordercy idą sprzysiężeni,
Winem i gniewem upojeni,
W ich oczach zemsta, w sercu lęk.
Zwodzony opuszczony most,
We mgle milczące straże sterczą.
Idą przez mrok, we wrota wprost,
Otwarte ręką przeniewierczą.
O wstydzie! Zgrozo naszych dni!
Rozżarte wdarły się janczary!...
Padną niesławne ciosy kary –
I zginął uwieńczony zbir.
I dziś, o cary! Wiedzcie, że
Ni gniew, ni laska, ni szaleństwo,
Ni krew katowni, ani msze
Nie zabezpieczą was przed zemstą.
W pokorze pierwsi chylcie skroń
Przed prawem i sprawiedliwością,
A szczęściem ludu i wolnością
Po wieki się ostoi tron.
1817
tłum. Seweryn Pollak (strofy 1-8)
Julian Tuwim (strofy 9-12)
w wersji oryginalnej pt. Вольность”
w temacie Стихи – czyli w języku Puszkina