Temat: Rzeki, potoki, strumienie...
Jarosław Iwaszkiewicz
Ikwa i ja
Ja:
Wierzbowa wodo, wonna wikliną,
Skąd twoje fale zielone płyną?
Jakaś wzburzona, jakaś zmącona
Twoja pachnąca fala zielona.
Ikwo, ach, Ikwo, wonna i cicha,
Pierś twoja wonią wierzbową wzdycha
I płyniesz wiotka, szybka i słodka,
Czy myślisz, wodo, że on cię spotka?
Ikwa:
Już on nie stanie wśród mojej drogi,
Mój szept dla niego już za ubogi,
On w Oceanu wsłuchany dreszcze -
Ale się śpieszę, ale chcę jeszcze
Spotkać spojrzenie - źrenice wieszcze.
Ja:
Źrenice zgasły i nie ma ciała,
Czaszka surowa tylko została,
Zebrali prochy, włosy zebrali
I pochowają od ciebie w dali.
Ikwa:
Spieszę się, płynę, wstęgą się wiążę,
Może nadążę, ach, może zdążę,
Z Styru na Prypeć, z Dniestru na morze,
Może się jeszcze przed nim położę.
Ale on płynie lotnym okrętem,
Sam jeden z sobą i z testamentem,
Zanim podążę, lądy okrążę,
Nim wstęgi ramion z węzła odwiążę,
Już nie nadążę, już nie nadążę.
Nie będę jego kolebać smutku,
Jak kolebałam dziecinną łódkę,
Kiedy szuwarem i tatarakiem
Znaczyłam jego rusalnym znakiem.
Ach, kołysałam ja kolebeczkę,
Ach, kołysałam ja kolebeczkę,
Byłam zwierciadłem dla rysów dumnych,
A teraz chciałam kołysać trumnę.
Ale mnie czeka droga daleka,
A on ode mnie w niebo ucieka,
Nim się rozwstążę, zanim okrążę,
Już nie nadążę, już nie nadążę.
Ja:
Zaczekaj rzeko, Ikwo, zaczekaj.
Nic nie zostało z tego człowieka,
Ciało się jego całe spopiela,
Dusza się wtęcza i przeaniela.
Myślałem jemu wybiec naprzeciw.,
By mi jak gwiazda w morzu zaświecił,
By mi odśpiewał pieśnią nadwodną,
Pieśnią nieżalną, pieśnią pogodną.
Nim się z odmętu ziemi wygrążę,
Nim się z okręgu świata wywikłam,
On jak Lucyfer - niebieski książę -
Odleci cieniem wielkim i nikłym.
Na próżno szemrzesz, próżno ja wołam,
Nie dopędzimy w niebie anioła,
Nie dopędzimy gwiazdy zawrotnej,
Nasz pęd samotny - jego lot lotny!
Bo on odpływa wietrznym okrętem
Ponad naszego świata zamętem.
Nim się z ziemskiego prochu rozwiążem,
Już nie nadążym, już nie nadążym!...
Już odlatuje, już niepowrotny,
Żaglem obłoków zbroi się lotny,
Jak gwiazda taje w nieba roztoczy...
Obłok nam jego zdejmuje z oczu...
Ikwa - rzeka na granicy Wołynia i Podola, przepływa przez Krzemieniec, rodzinne miasto Juliusza Słowackiego, u stóp Góry Bony. Ukochana rzeka Juliusza Słowackiego, to z nią Autor wiersza (J.Iwaszkiewicz) prowadzi dialog o Wieszczu.
Ikwa pojawia się w kilku wierszach Słowackiego,
m.in. "W pamiętniku Zofii Bobrówny":
"Bo tam, gdzie Ikwy srebrne fale płyną,
Byłem ja niegdyś, jak Zośka, dzieciną."
a także w "Jeżeli kiedy - w tej mojej krainie...":
"Jeżeli kiedy - w tej mojej krainie,
Gdzie po dolinach moja Ikwa płynie"
[przyp. M.M.]