Temat: Recenzje o publikacjach - naszych oraz innych autorów
Drzewo platanu o podwójnym pniu
Andrzej Zaniewski o tomiku poezji Ali Podrimji "Skradziony płomień"
Platanów nie spotyka się w Polsce często. To drzewa południowe, rzadkie w naszych warunkach klimatycznych, a jednak rosną i tu, wspaniałe, cudowne, o potężnych pniach, białej, delikatnej korze i kulistych, kolczastych, zwisających owocach. W wierszu Ali Podrimji "Albańczycy", stąd pochodzi tytuł mojego eseju, kiełkujący platan o podwójnym pniu staje się symbolem - świadectwem sił życia, długowieczności, jedności narodowej, przyszłości... Obraz równocześnie liryczny, subtelny i monumentalny, zrozumiały dla każdego, kto kiedykolwiek zatrzymał się pod szumiącym srebrzystym platanem.
Okładka książki Skradziony płomień Ali Podrimji W pięknie wydanym tomie "Skradziony płomień" poeta ukazuje nam świat - równolegle - prosty i jednorodny, a jakże złożony, zagmatwany, skomplikowany, świat który jest, "tułaczą planetą" i "błyskawicą", świat żmii i lwa, świat samotnych, a przecież poszukujących... Poezja - literatura wymagają od pisarza uczestnictwa - całkowitego oddania, świadomości i przeznaczenia. Problemy własne, osobiste, najbardziej osobiste nawet intymne, stają się częścią tej obecności w życiu, tym najbliższym - rodzinnym, i tym poza drzwiami domu - narodowym, europejskim, światowym, kosmicznym, gdzie walczą ze sobą Bóg i Szatan, chociaż czasami nie wiadomo kto jest kim. Ból, gorycz, żal, poczucie odosobnienia, a z drugiej strony: miłość, szczęście, zachwyt - zmieniają się w słowa, układają w zdania, poetyckie notatki, wpisują się w struktury języka, będąc zwierzeniami, stają się symbolami, metaforami, alegoriami. Kilku lub kilkunastowersowe utwory nie są łatwe do zdefiniowania, określenia ich charakteru i celu... Oto epika XXI wieku, której narzędzia są liryczne; epika w zapisie zwięzłym, precyzyjnym, doskonałym... Epika krótkich wierszy, niosących wielkie myśli, przez rozległe labirynty współczesności, gdzie cieniem Czarnego Anioła stanie się nie nazwany wprost Minotaur, a "Itaka... to już tylko / Podarta księga". Czytam i wiem, że te wiersze zapisywane przedwczoraj, czy wczoraj, jutro będą tak samo tętnić krwią, cierpieniem, mądrością. Subtelny, delikatny, świadczący o wyjątkowej wrażliwości wzór liryczny, tu - w wymiarze epickim, pozostanie, przetrwa w historii, nie tylko w historii literatury. Jest bowiem przesłaniem adresowanym do przyszłości i świadectwem, że nie byliśmy obojętni. Można godzić się, lub nie z teorią, czy może raczej z tezą, lub opinią o "Europie uśpionej". "Europa jest we śnie" - owszem - lecz sen Europy wypełniają przebudzenia samoistne lub wymuszone, a ponadto koszmary, majaczenia i wizje, o potędze, o wielkości, o wolności, o przyszłości świetlanej i jutrzence... Są to również sny Albańczyków i Kosowian, bo Albania i Kosowo też są częścią tej samej Europy, jak Francja, Grecja czy Rosja..
"Palę Paryż", ten tytuł powieści Bruna Jasieńskiego powracał do mnie podczas lektury wspaniałego wiersza Ali Podrimji "Za oknem płonął Paryż�". Cóż, Europa zawsze budziła emocje, uczucia zachwytu i przygnębienia, rozgoryczenia i podziwu, zazdrości i zagubienia, i zawsze była egoistyczna, również w swych snach. Tylko punktem odniesienia koniecznie musi być wieża "Eiffla". Z tej wysokości, jak z wieży z kości słoniowej, sny tak zwanych "małych narodów" (co za okropne słowa!) zawsze wydawały mi się niepełne, wynikające z frustracji, niedopracowane... nawet jeśli były to wielkie sny, wielkie nadzieje, najgłębsze cierpienia. O niektórych wierszach (np. "W nowym teatrze", "Testament") myślałem podczas lektury, że pisane były nad przepaścią, na krawędzi, w momencie niepewności i wyjątkowego zagrożenia, jakby Śmierć podążała krok w krok za autorem, prowadząc z nim dziwną grę o wszystko, a więc i o nadzieję.
Ali Podrimja uczestniczył w tych szaleńczych zmaganiach z losem i historią zawsze z podniesionym czołem i godnością, świadomy "marności ludzkiej", lecz wiedząc, "że można żyć i z pętlą na szyi".
Rzeczownik GRA powraca wielokrotnie, jest archetypem, kluczem - imieniem określającym moment i sytuację. "Gra w kości", "Niekończąca się gra", "Losy", "Początek od początku"- różne treści, lecz wspólny motyw przewodni - idea drogi, podróży, poszukiwania, tęsknoty, morza, a więc "gdzieś na świecie". Poeta nie musi nas przekonywać, wierzymy mu bez zastrzeżeń, wiemy, że spełnienia są jedynie cząstkowe, że gracz nawet najlepszy wie już w chwili tryumfu, że wygrana jest tylko częściowym zwycięstwem, że pozostaje margines niedopowiedzenia. "Nikt nie odnosi zwycięstwa", a więc zwycięzcy też są zwyciężeni. Pojawia się Skanderbeg, bohater, powstaniec, wódz wokół którego gromadzą się pokrzywdzeni, mściciele, naród. W Polsce postać znana z filmu, a mnie osobiście bliska z medalionu na Złotej Kamieniczce z ulicy Długiej w Gdańsku. U Alego Podrimji to osobowość ponadhistoryczna - "nie zasnął nigdy / ... czuwa wciąż nad Człowieczą głową" - potrzebna i dzisiaj, wędrująca "przez czas" ku przyszłej Albanii.
Motywy, szczegóły, realia czerpie Ali Podrimja z rzeczywistości "Wyspy Albanii", tej "kropli wody w dłoni spragnionego". To cały świat oryginalny, jedyny, najważniejszy. Tu dzieje się wszystko: zbrodnia i miłość, wojna i chwile wytchnienia, wspomnienie i udręka, cierpienie, rozpacz, choroba i śmierć Lumiego. Wstrząsające są te wiersze pełne dygresji, czułości, goryczy, próśb do Najwyższego, pokory i buntu wobec Losu, rezygnacji i zdławionego krzyku ojca, który widzi jak odchodzi jego syn, i broni się przed tym pożegnaniem, wiedząc, że nie ma wyjścia. Elastyczny, naturalny język opowiada o śmierci, i nie można już tych strof zapomnieć, nie można od nich odejść. Pisze tu o prostocie, która jest najtrudniejsza, o prostocie języka mistrza, mistrza tworzącego współczesny, nowoczesny język swojego narodu. Zwięzłość, błyskawicowe skróty, kontrapunkty, oksymorony, personifikacje, zmienność narracji, zaskakujące pointy; nic dodać, nic ująć z tych pięknych, głębokich zdań, które już podczas lektury zaczynamy uznawać za fragmenty naszych myśli, za prawdy oczywiste, uniwersalne, niepodważalne. Sprzyja temu również kompozycja tekstów, zaplanowana, przemyślana, harmonijna mimo pozorów spontaniczności i momentów natchnienia (używam tu słowa niemodnego, lecz w tym wypadku sprawdzalnego) oraz cech charakterystycznych dla improwizacji, jak inwokacje, powtórzenia, dyskurs wewnętrzny...
I kogo mogę tu przywołać, jakie nazwiska połączyć z nazwiskiem Ali Podrimji. Kto z nich jest mu bliski sposobem myślenia, formami zapisu, miejscem przy biesiadzie.
Czyje cienie pojawiły się podczas lektury "Skradzionego płomienia" - Federico Garcia Lorca, Paul Eluard, Pablo Neruda, Louis Aragon, Salvatore Quasimodo, Konstantinos Kavafis... Z poetów polskich Tadeusz Różewicz i Zbigniew Herbert... Łączył ich i łączy podobny stosunek do Czasów i do Słowa, ich liryka wkraczała w obszary historii, przenikała się z historią, trwała i trwa przez kolejne dekady mijających stuleci, wciąż się samo aktualizując. (wyróżnienie moje - ZMH)
"Czas, który dawno stanął w moim zegarze dygocze w gorączce" - notuje Podrimja w "Posłańcach śmierci", a nieco dalej zapisuje: "Został mi tylko stłuczony zegarek i oko moje otwarte / na Wielką Wodę i Słońce / w zenicie".
Sądzę, że ten stłuczony zegarek stał się rekwizytem nieprzemijającym, symbolem czasu. I sądzę, że miał szczęście że był zegarkiem wielkiego poety, bowiem dzięki temu na zawsze pozostanie w literaturze.
W wierszu "Metafora mojego życia" autor utożsamia się ze Słowem. "Słowo bądź zawsze ze mną" - jakby prosił i wyjaśniał jednocześnie sens swego istnienia i pracy. A przecież to życzenie sprawdza się w każdej linii jego wiersza.
Naród który rodzi wielkich poetów powoli staje się nieśmiertelny. Lecz za wielkość i nieśmiertelność płaci się cierpieniem, wygnaniem, upokorzeniem, bezsennymi nocami i goryczą. Czytelnik może się tylko domyślać jak i dlaczego powstały te wiersze, a jeśli ma bogatą wyobraźnię i świadomość historyczną to wzbogacą go noty tłumacza (również świetnego poety Mazlluma Sanei) i wielce zasłużonego wydawcy "Pogranicza", którzy na pewno chcieli powiedzieć więcej, ale ogranicza ich przestrzeń kartki papieru.
Ali Podrimja wzrusza, burzy nasz europejski spokój - oczywiście jeżeli nadal jesteśmy spokojni, przerywa nasze sny - o ile nie jesteśmy już przebudzeni, wkracza w nasze życie - w moje życie, i staje się przyjacielem, suflerem, współpielgrzymem, doradcą w drodze, przewodnikiem w podróży, partnerem w grze z Przeznaczeniem, które nie do końca bywa określone. Pomaga mi swoimi wierszami, a to więcej niż dużo, to bardzo dużo.
Andrzej Zaniewski, Sekrety ŻARu, październik 2008