Temat: A mnie jest szkoda słomianych strzech
Randall Jarrell
Na wsi
Ptak, którego nie znam,
Jak strach na wróble skulony na żerdzi
W pszenicę zerka,
Wiatr pod falami upału faluje.
Pole jest żółte jak ciasto jajeczne,
Tylko świętojańskie drzewo zostawiono
Żywym dla urody, tam szarańczy kłęby
W zieleni liści i w fioletu cieniach,
Pomnik miłosierdzia.
Ptak dwa razy krzyczy: „Rudy piach, rudy piach",
Co znaczy też: „Zaraz tak, zaraz tak”.
Mogę spytać, kiedy ktoś nadejdzie,
Wszyscy rozumieć tutaj muszą przecież -
Czemu żyją tak właśnie i tak umierają -
Czemu spóźniona czapla
Znad wyschłego strumyka wzlata
Nad szorstkotrawą, pożłobioną łąkę,
Prosto w czarne rzędy bluszczu.
Wiedzą to i nie wiedzą tego.
Spytać może tylko obcy -
Niebezpieczne pytanie, odpowiedź niebezpieczniejsza,
Zagadnięty, kto nie pożałuje
Wszystkich czynów, których nie chciał,
Nie wspomni życia i jego udręki,
Przypadków, chwil szczęścia kurczowo chwytanych,
Okoliczności przegranej.
Farmer na najdalszym polu,
Wątła roślina, którą farmerzy na siew zasadzili.
Czuł tęsknotę i dawną dworność
Więził w piersi, tak jak ja,
Zrzędząc w odwiecznej rozterce,
Wyrzutu pomnik.
Od smoły płomiennego pola
Odwracają się oczy w milkliwym,
Skrytym i daremnym żalu.
Lecz brzmienie imienia wyznaje
Tajemnice, co nigdy jawne być nie miały;
Jakie słowa mogą nie omroczyć
Głów pochylonych, nad drelichem wypłowiałym
Lub nad fartuchem tak doszczętnie spranym?
Barwę swego żywiołu mają.
Pewnego dnia
Czerwona, gliniasta twarz
Będzie opuszczona w nagą glinę;
Ciało, po kilku słowach, zapomniane.
Wydłużają się cienie i wymarzona nadzieja
Oddycha z nikłej mogiłki. Życie;
Z lasku pod wieżą
Błyszczą gwiazdy i wędruje światło
Zapalone człowiekowi, żałobnikowi.
Anioł klęczący z wieńcem
Widzi, w świetle księżyca, groby.
tłum. Michał Sprusiński
wersja oryginalna pt. „A Country Life” w temacie
Poezja anglojęzycznaRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 29.09.11 o godzinie 10:08