Temat: Warszawa w poezji
Wiktor Gomulicki*
Obrazek ze Starego Miasta
Targ zapachniał - i w dusznej komnatce
Śle woń jarzyn przez otwarte okno.
Wyśpiewuje tam kanarek w klatce,
Ciernie w wodzie poświęconej mokną,
Zegar szczęka i widać na ścianie
Chrystusowe wśród łotrów konanie.
Wielki smutek i wielkie ubóstwo
Wyzierają z każdego zakątka.
Całym zbytkiem: fotografii mnóstwo,
A twarz na nich każda - to pamiątka
Dni minionych, zapomniane hasło,
Łuna słońca, co we krwi zagasło...
Na spłowiałym od czasu papierze
Wyglądają niepewnie, jak duchy.
Wszystko jacyś nieszczęśni rycerze,
Jakieś dumne, chociaż smętne zuchy;
Tłum upiorów, co wstał na Zaduszki,
W barankowe ubrany kożuszki...
Uśnieżony bór za tło im służy,
A nad nimi niebo zimne, szare...
Wszyscy myślą o jakiejś podróży,
Wszyscy niosą młodość na ofiarę.
Wszystkim drogę wskazuje z daleka
Śmierć, co na nich w leśnych mrokach czeka.
Ta staruszka ślepa, której oczy
Wypaliły żary - nie pioruna,
Jeśli zechce, obraz wam roztoczy,
W którym miga strasznych wspomnień łuna,
I o każdej z tych spłowiałych twarzy
Krew mrożącą opowieść wygwarzy...
Lecz nie teraz... Katedralny dzwonek
Uniósł teraz jej duszę daleko,
I, z cielesnych zwolniona obsłonek,
Szepcze - ogień mając pod powieką
I na ulicach suchotnicze plamy -
"Odpuść, jako i my odpuszczamy!..."
1884
Orzeł na ulicy Piwnej
Odnawiali mularze dom stary
I nad furtą, co wiedzie z ulicy,
Ślad odkryli dziwnej tajemnicy:
Zasklepioną wnękę znacznej miary,
Co jak żywa, cierpiąca istota
Jęk wydała żałosny spod młota.
Z rąk zdrętwiałych wypadły im kielnie,
Włos na głowie najeża trwoga...
Zdało im się, że to wzywa Boga
Czyjaś dusza dręczona piekielnie
Albo żebrze u bliźnich pomocy
Więzień w czarnej pogrążony nocy.
Zbiegł się naród - rzucił śmiechy, pieśni,
Ten się żegna, ten klęknął, ów wzdycha,
Starszy mularz pomodlił się z cicha,
Młot podnosi (ktoś jęknął boleśnie)
I uderzył... Jak źródło spod skały
Z wnęki błysnął orzeł - orzeł biały!
Święte godło dłużej niż stulecie
Przed moskiewskim taiło się okiem,
Zapomnieniem pokryte głębokiem -
Z królem, rzekłbyś, odeszło w zaświecie...
Gdy dłoń mocna maskę godła zdjęła,
Lud wykrzyknął: "Jeszcze nie zginęła!"
Niepodległej Polski znak widomy
Wstrząsnął tłumem jak iskra pioruna.
Od białego ptaka poszła łuna
Na posępne staromiejskie domy,
Utajona w świętym znaku siła
Osowiały gród rozweseliła.
Starowina jakaś, w zachwyceniu
"Żyje! - woła - skrzydłami porusza!..."
Inni gwarzą, że to Polski dusza
Na świat wraca, zaklęta w kamieniu...
Ktoś upomniał: "Zapamiętaj, ludu:
Wiek dwudziesty ojcem tego cudu."
* Wiktor Gomulicki (1848-1919) - poeta, eseista, powieściopisarz, tłumacz. Szkolne lata spędził w progimnazjum w Pułtusku; najbardziej znanym jego utworem jest autobiograficzna powieść z czasów nauki -
Wspomnienia niebieskiego mundurka. Studiował w Szkole Głównej w Warszawie. Był redaktorem
Kuriera Warszawskiego i Tygodnika Powszechnego, a także pism satyrycznych
Kolce i Mucha.
Znany badacz dziejów Warszawy,
varsavianista. Debiutował w 1867 r., zaliczany jest (obok Konopnickiej i Asnyka) do poetów
czasów niepoetyckich.